„Pierwszy raz w życiu naprawdę uwierzyłam, że mogę mieć wszystko, czego tylko zapragnę, i to było cudowne uczucie.”
Piszecie jeszcze listy do Mikołaja? Co, gdy pisząc je, przelewacie w nie, nie tylko swoje marzenia, ale i prośby, żale, strach i to, co was spotkało oraz to jak się czujecie? Czy przeszłość może definiować naszą przyszłość? Czy możemy zmienić swoje życie nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że wszystko jest przeciwko nam? Czy gdy pogodzimy się z przeszłością i swoimi słabościami odnajdziemy spokój, radość i szczęście? Bo magia świąt to jedno, ale nasza siła, nadzieja i wybaczenie sobie to, coś, bez czego nie spełnią się nasze marzenia.
Monika nie miała łatwego życia i nie miała również szczęścia do mężczyzn. Ale miała marzenie, żeby śpiewać, a miała talent, którego nikt nie śmiał podważać. Była o krok od spełnienia tego marzenia, niestety stres i strach sprawiły, że poniosła porażkę w talent – show. Ale na szczęście miała przy sobie przyjaciółkę, która ją wspierała, mimo że od jakiegoś czasu nie miały ze sobą kontaktu, teraz na nowo się odnowił. I po raz kolejny stały się sobie bliskie. Pracowały razem w świątecznej kawiarni, w której magię świat czuło się cały rok. To tam po raz kolejny spotyka Patryka, z którym kilka lat wcześniej spędziła namiętną noc. Nawet nie podejrzewała, jak to spotkanie odmieni jej życie, ale nie tylko jej. Do tego na jej drodze staje przystojny barman Sebastian, który pokaże jej, jak wyjątkowa jest i czym tak naprawdę jest miłość. Tylko czy to, co zaplanuje Monika, uda się? Jak jedna osoba może odmienić życie tak wielu osób? Czy Monika znajdzie w sobie siłę, by wybaczyć sobie wszystko? Co się stanie, gdy pozna prawdę o przyjaciółce?
„Tak łatwo przykleić komuś łatkę. Tak łatwo powiedzieć, że ktoś jest taki czy owaki. Bo ma taką minę, tak się ubiera, ma taki ton głosu, czy wrzuca takie, a nie inne zdjęcia na Instagramie. Wszyscy oceniamy. A tak bardzo nie lubimy, gdy to inni oceniają nas. A przecież każdy ma swoją historię.”
Nawet w najtrudniejszych chwilach zawsze warto wierzyć w lepsze jutro. Bo nigdy nie wiemy, kiedy los przestanie rzucać nam kłody pod nogi. Zawsze trzeba walczyć i spełniać swoje marzenia, bo po to one są i zawsze, gdy jedne drzwi się zamykają, to nie znaczy to, że nie otworzy się okno, dając, nam kolejną szansę.
„Kochany Mikołaju” to powieść, która wykracza poza ramy typowej świątecznej historii. To opowieść o ludziach, ich skomplikowanych relacjach, o przeszłości, która ciągle daje o sobie znać i o szansach na nową przyszłość. M.B. Morgan po raz kolejny zabrała mnie w emocjonalną podróż, pełną świątecznej magii i atmosfery, ale i miłości, przyjaźni, strachu, bólu, straty oraz przebaczeniu i odnajdywaniu siebie. Nie będę ukrywać, że śmiech mieszał się tu ze złością i łzami, które lały się, powodując, że nie byłam w stanie czytać. Pierwsze musiałam się wypłakać, by ruszyć dalej, ale i tak na niewiele się to zdawało, bo za chwilę znowu ryczałam jak wariatka. Ta opowieść jest bardzo wyjątkowa, bo poruszy cię dogłębnie, zagra ci na emocjach, sprawi, że będziesz się uśmiechać, by za chwilę wylewać łzy albo się złościć. Skłoni cię do refleksji i da nadzieje. Pokazuje, że w zakamarkach serca może płonąć nadzieja, która, gdy dostanie swoją szansę, to wybuchnie takim ogniem, że już nic nie będzie w stanie jej ugasić, a my zrozumiemy, że to jest właśnie nasz czas i nasza szansa na szczęście. Gorąco polecam wam.