Strzeż się psa, bo nie wiesz tak naprawdę do czego jest zdolny, a przede wszystkim, co dzieje się w jego głowie i jak wiele myśli, pomysłów gromadzi się w niej z każdą minutą.
Poznajcie więc Albrechta, sześcioletniego przedstawiciela rasy bloodhound mieszkającego, ze swoją Panią Laurą, na bogatym zamkniętym osiedlu na warszawskim Ursynowie. Z dość trudnym charakterem, czasem zaborczy i zazdrosny, a jednak bardzo uczuciowy, wierny i oddany, ślepo w Panią zapatrzony, dzielnie znosi jej humory oraz kolejnych adoratorów, pozbawiających go jego miejsca w jej łóżku i radzi sobie z zamykaniem na balkonie i odtrąceniem. Jego życie płynie spokojnie, wręcz powiedziałabym leniwie, urozmaicane spacerami i rozmowami z licznymi przyjaciółmi. Oprócz filozoficznych i egzystencjalnych rozmyślań nie brakuje w życiu Albrechta również emocjonalnych zrywów, porywów serca czy uniesień wszak to prawdziwy przedstawiciel płci męskiej tylko wśród psów.
Już za sam wybór rasy psa, należy się Pani Szolc głęboki ukłon, bo pasuje doskonale do zaborczego marzyciela, który jednak potrafi zawalczyć o swoje i dobro swoich bliskich.
Każdy dzień w świcie psim ma to do siebie, że obfituje w coraz to nowe wydarzenia. Wciąż dzieje się coś ciekawego, można porozmawiać z którymś z kumpli i to na wszystkie możliwe tematy.
Właśnie! Bo to właśnie dialogi, często przemieniające się w ideologiczne, zawiłe dysputy, stanowią o sile tej powieści. Dialogi oraz gonitwa myśli, pędzących w głowie Albrechta.
Bo intryga, to jedno. Owszem, ciekawy pomysł, dobra, pełna realizmu i przekonująca realizacja. Akcja skupia się wokół rozwiązania zagadki śmierci kilku znanych wszystkim i lubianych czworonogów. Nasz bohater wraz ze śmiercią każdego z kumpli czuje się coraz bardziej niespokojny, postanawia działać na własną rękę, rozpoczyna własne śledztwo, mające na celu odnalezienie i powstrzymanie sprawców.
Akcja toczy się wolno, ale to akurat się chwali bo wg mnie akcja jest tłem dla przedstawienia niezwykle błyskotliwych, inteligentnych dialogów i bogatego życia wewnętrznego bohaterów. Psy w tym przypadku, a co za tym idzie autorka powieści wykazali się niezwykłą inteligencją, zdolnością do szczegółowej i głębokiej analizy rzeczywistości, humorem połączonym z ironią i zrównoważonym sarkazmem. Z dystansem narrator opowiada o otaczającym świecie, a fakt, że postrzegany oczami psa i opisywany z charakterystycznym sposobem rozumowania i logiką, dodaje powieści uroku stając się jednocześnie niezastąpionym źródłem wiedzy. Wielokrotne nawiązania do bieżących wydarzeń, do kultury masowej, literatury, filmów, historii czy do ciekawych wydarzeń ze świata zwierząt sprawiają, że powieść stanowi dla czytelnika zarówno doskonałą rozrywkę jak również pożywkę dla intelektu i ambicji.
Język powieści zaskakuje dynamiką, barwnością, której jednak daleko do przesady, trafnością metafor i porównań. Nie brakuje złośliwości i gier słownych, liczne wstawki łacińskie będące pewnie wynikiem zainteresowań Albrechta, min starożytnym Rzymem tylko zachęcają jeszcze bardziej. Bardzo mądrze i rozsądnie opisuje autorka świat widziany oczami naszych czworonogów, wzruszająco, ciepło i z dużym urokiem.