Z radością i przyjemnością powróciłam na Mazury, do kolorowych i ciepłych Barwin. Już się stęskniłam za Julią, Trudy, Krzysztofem i Elzą. Tak miło spędziłam z nimi czas podczas pierwszego tomu „Zapach Mazur”. Ciekawość mocna mną targała, autorka zostawiła nas z wieloma znakami zapytania. I jaka przyjemność, że mogłam kontynuować historię rodzin wspomnianych bohaterów. Identycznie, jak w tomie pierwszym, czasy współczesne są przeplatane wspomnieniami Trudy, Elzy i Anny. Każda z kobiet opowiada swoją intymną i bardzo bolesną historię. Bohaterki wracają wspomnieniami do trudnych i bardzo niebezpiecznych czasów wojennych. Dzielą się z nami swoimi przeżyciami, rozterkami i bólem, nie jest to dla nich łatwe, ale chcą pozbyć się tego ciążącego im balastu. Uważają, że jak się podzielą swoją historią to zrobi im się lżej na sercu i przekażą następnym pokoleniom historię rodziny. Pamięć o rodzinie nie zaginie i będzie miała szacowne miejsce w sercach bliskich. Ich wspomnienia są pełne strach, walki o przetrwanie, bólu i upokorzenia, ale i niepewności o dzień następny. To były czasy, gdzie każdy walczył o przeżycie, tylko silniejsi i sprytniejsi mogli przeżyć. W tamtych czasach walczono zarówno z Niemcami, jak i Rosjanami. Jedno byli gorsi od drugich. A szczególnie młode kobiety były łakomym kąskiem dla żołnierzy. Musiały bronić swojego honoru i czci.
Każda historia mnie wzruszyła i zabolała. Każda była niewyobrażalnie smutna i pełna goryczy. Ale największy ból w moim sercu pozostawiła opowieść Elzy. Świadomość, że się traci całą rodzinę w jednej chwili, pozostawia trwały ślad w psychice. Warto postawić pytanie, jak ludzie muszą być przestraszeni i zdesperowani, że są w stanie dokonać tak odważnego, ale i okrutnego czynu? Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie, dlatego, że nie byliśmy w takiej sytuacji i nie jesteśmy tak naprawdę w stanie jej zrozumieć. Dla nas to są bardzo nierealne i trudne do wyobrażenia relacje.
Związek Julii i Krzysztofa nadal kwitnie i sprawia młodym wiele satysfakcji. Tylko czy długo będą żyć w niepewności? Czy mężczyzna zdecyduje się na ostateczny krok? Jak na ich związek wpłynie niespodziewane pojawienie się byłej żony Krzysztofa? Czyżby chciała odzyskać męża?
A wszystkie te opowieści rozgrywają się w pięknej i pachnącej kwiatami mazurskiej scenerii. Wkoło las, ukwiecone łąki, zapach skoszonego zboża i spokojne jeziora. Tutaj życie płynie tonią spokojną i powolną, ludzie się nie spieszą. Bliskość natury zmienia hierarchię ich wartości. Tutaj życie nabiera innych barw. Inne są priorytety i cele. Klimat i atmosfera godne pozazdroszczenia.
Barwy Mazur to powieść o poszukiwaniu miłości i spełnienia, o błędach przeszłości i wybaczaniu. Uzmysławia nam, że warto wykrzesać z siebie prawdę, jeżeli skrywamy ją w sobie od lat. Każdy z nas popełnia błędy, wielką sztuką jest przyznanie się do nich, pokazanie swojej chwilowej słabości i ułomności. A jeszcze większą sztuka wybaczania i zapominania o krzywdzie. Wyciągnięcie ręki do drugiej osoby zasługuje na szacunek i pochwałę.
Powieść czyta się bardzo miło i przyjemnie. Te szczere do bólu wspomnienia wchłaniają czytelnika i zabierają w inny świat, świat, którego nie znamy, ale który sobie wyobrażamy. Porównując dwie części z tego cyklu, jednak mały plus na korzyść tomu pierwszego. W drugim tomie losy bohaterów żyjących współcześnie trochę się dłużyły i wiele marazmu było w ich zachowaniach. Brak szybszego tempa, z przytupem i większą energią.
Miła, przyjemna i wzruszająca lektura na spokojne wiosenne wieczory. Rozgrzeje i utuli, łezkę wyciśnie. Polecam gorąco!