Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Para wyjeżdża na długo wyczekiwany urlop i nic nie zwiastuje nadciągających wielkimi krokami zmian, które już na zawsze zmienią postrzeganie świata przez zabieganych ludzi i wpiszą się również na trwałe do historii. Zakochani wraz z kilkorgiem bliskich przyjaciół korzystają z uroków zimowej aury. Tymczasem nad ojczyzną młodego lekarza zbierają się ciemne chmury. Pewnego dnia, niedługo po rozpoczęciu 2020-ego roku, włoskie media donoszą, iż tajemniczy wirus z Wuhan pokonał granice kontynentów, a w szpitalu znalazł się "pacjent zero". Od tej pory nic nie będzie już takie jak przedtem...
Na pewno zastanawiacie się dlaczego na tle tak wysokich ocen ( to TAK ma wielkie znaczenie) moja ocena to tylko trzy gwiazdki? Zadawałam sobie to pytanie wiele razy i wciąż nie mogę zrozumieć w czym tkwi sekret tej powieści ? a dokładniej co sprawiło,że wielu z czytelników wystawiło wysokie oceny. Być może dużą rolę odegrał temat na czasie? Na ten temat można by pisać godzinami, opowiadać o gustach, upodobaniach i temu podobnych kwestiach. Ja skupię się na odbiorze jej według mojej skromnej osoby i jak mówi sama ocena nie będzie zbyt przychylna.
To co uderza z potężną mocą już od pierwszych stron to pośpiech. Pośpiech, który widać po stylu pisania autorki. Niezbyt wciągająca forma sprawia iż od samego początku mam mieszane uczucia. Drugą dość ważną rzeczą jest objętość. Mam na myśli ilość zmarnowanego papieru na bezsens przelanych słów, które z rozdziału na rozdział powtarzały się, raziły po oczach, zniechęcały i denerwowały. Myślę, że w pewnej mierze to celowe działanie mające na celu podkreślenie monotonności nadchodzących dni, jakie spędzamy w zamknięciu. Tak, to by wyjaśniało mniej więcej czemu tak się stało, lecz po co aż tyle tyle stron zostało tak skrzywdzonych? Powiem szczerze, że jeśliby wywalić połowę tych jak dla mnie pisanych na siłę herezji, powieść straciła by sporo na objętości zyskawszy większy sens, prawdziwość i w większym stopniu interesowałaby. Innym wciąż ważnym aspektem jest rozdmuchiwanie powtarzanych przez media informacji. One aż puchną, sieją panikę, mają na celu zastraszenie. Podeszłam do tematu na chłodno. Minęło już sporo czasu od wybuchu tej całej pandemii i uważam, że jest to jeden wielki bełkot niczego nowego nie wnoszący, pokazuje tylko jak wyglądało życie w zamknięciu, co ludzie robili by zabić nudę, wspominali życie sprzed epidemii, czyli to co tak naprawdę każdy z nas robił. Narzekanie na odizolowanie,, odcięcie o świata potraktowane w sposób mający wywołać przerażenie. Coś tu nie zagrało tak jak powinno stąd ta słaba ocena.
Autorka jak wiemy jest lekarzem i to co podobało mi się w książce to to, że rzeczywiście opisuje ona wspaniałą pracę lekarzy borykających się z mała ilością sprzętu, ze świadomością iż są realnym zagrożeniem dla swoich bliskich, opisanie tych wszystkich procedur też jest dosyć ciekawe i uważam za trafne i przydatne informacje, natomiast cała reszta jest tylko po to by zapełnić czymś strony. Spodziewałam się, co by wskazywało na fakt, iż autorka jest właśnie lekarzem opinii na temat wirusa i tego co stało się potem ze światem, jak zapobiegać temu by w przyszłości problem się nie odnowił? i czy wirus rzeczywiście istnieje, że to nie wymysł i nie biznes. Jak wielu z was wie są co do tego spore wątpliwości. Dostaliśmy w zamian bazowanie na faktach powtarzanych do znudzenia. Nie o to zupełnie chodziło. Nie porwał mnie w żadnej mierze wydumany wątek miłosny opisany pomiędzy Oliwią a Marcello. Przedstawione sceny ze wspomnień obojga wręcz mnie irytowały. Spijali sobie z dzióbków dosłownie, co wydaje się fajne po przeczytaniu paru stron i można zrozumieć, że są szaleńczo zakochani, ale ileż można? Halo! to dojrzali ludzie nie nastolatki. Ciąża Oliwii również nie wnosi nic do powieści poza tym, że istnieje. Nie wiadomo co z dzieckiem, niewiadomy jest przebieg ciąży przez czas odosobnienia. Autorka poświęca czas relacji pomiędzy Oliwią a Marcello i dorzuca parę pobocznych postaci. Zostawiam dla szerszego grona pytanie czy warto? Jeśli chcecie wyrobić sobie zdanie to tak, warto. Jeżeli macie napięty grafik to już sami znacie odpowiedź.