Akosa i Cyrę połączyło coś więcej, niż przeznaczenie, jednak czy to wystarczy, by przetrwać w świecie, w którym rządzą ból i strach, a twój los jest z góry przesądzony?
Przyznam szczerze, że to pytanie, podobnie jak wiele innych, jest zagadką, która pozostaje nierozwiązana praktycznie do samego końca. Relacja na linii Akos-Cyra rozwija się, jednak nie zawsze w odpowiednim kierunku. Schodzi także na dalszy plan w porównaniu do pierwszej części. Akos i Cyra są bohaterami z przeszłością, co odbija się na ich wzajemnych stosunkach. Ich życiu do bajki jest wyjątkowo daleko. Nastolatkowie muszą odsunąć uczucia na bok, by poradzić sobie z presją, którą wywiera na nich otaczający ich świat.
Tak poprowadzony wątek miłosny był niczym miód dla mojej literackiej duszy. Veronica Roth nie słodziła. Pokazała relację młodych ludzi pełną niedopowiedzeń, nieśmiałych uczuć, niepewności, gdzie gorycz przepleciona była ze słodyczą; gdzie niczego nie można było być pewnym; gdzie bohaterowie nie mogli decydować o tym co chcieli, a robili to, co musieli. Nie wiem czy kiedykolwiek spotkałam się książką, w której wątek miłosny odgrywał tak dużą rolę, a jednocześnie był tak bardzo spychany przez inne wątki w cień, jednak jest to zdecydowanym plusem Spętanych.
Spętani przeznaczeniem to przez wielu długo wyczekiwany powrót do niesamowitej rzeczywistości wykreowanej przez Roth. Książka szybko porywa w wir wydarzeń i zabiera nas w pasjonującą podróż wśród planet galaktyki. Jeśli czuliście niedosyt po przeczytaniu poprzedniego tomu, jestem pewna, że ten zapewni wam to, czego pragnęliście. Wraz z bohaterami będziecie mogli odwiedzić Statek Zgromadzenia, zanurzyć się w wodach Pithy czy przebić przez mroczną atmosferę Ogry. Nie zapomnijmy także o wszechobecnym nurcie, którego wątek jest tu nieco bardziej rozwinięty. Autorka stworzyła wspaniałe uniwersum, w którym każdy najmniejszy szczególik jest istotny; wykreowała świat intrygujący i mroczny, posiadający wielki potencjał. I mimo iż Naznaczeni śmiercią i Spętani przeznaczeniem to jedynie dylogia, mam nadzieję, że Roth powróci jeszcze do tego uniwersum.
I to, co najważniejsze - fabuła! Spętani przeznaczeniem to zlepek wielu ciekawych wątków, które rozplatają się w jednym momencie, by na nowo spleść w innym. Autorka w umiejętny sposób pokierowała akcją i stworzyła historię wartą poznania. Całej powieści muszę wytknąć jednak pewną wadę - druga część cyklu, podobnie jak jej poprzedniczka, wypełniona jest opisami. Nie byłoby to złe, gdyby nie pojawiały się opisy nie mające żadnego sensu i nie zatrzymywały fabuły. Były momenty, gdy przez kilka stron autorka poruszała temat, który w żadnym stopniu nie był istotny dla całości historii. Jednak wadę tę wynagradza pozostała część fabuły, obfitująca w nagłe zwroty akcji, krwawe sceny walki czy dynamicznie rozwijającą się historię, dlatego nie ma co narzekać. Roth, mimo wszystko, spisała się wyjątkowo dobrze.
Warto poruszyć jeszcze kwestię narracji. O ile w pierwszej części rozdziały z punktu widzenia Cyry przeplatały się z tymi pisanymi w trzeciej osobie, podczas których mogliśmy towarzyszyć Akosowi, tak tutaj sprawa się komplikuje. Roth, by przybliżyć czytelnikom sytuację i móc wyjaśnić niektóre kwestie, dodała dwóch narratorów - Cisi i Eijeha. Cisi i rozdziały pisane z jej perspektywy były wyjątkowo istotne dla zrozumienia całej fabuły. Dzięki najstarszej z rodzeństwa Kereseth możemy śledzić na bieżąco ruchy kanclerz Benesit i zobaczyć sytuację z innej perspektywy. Inaczej sytuacja wygląda jeśli chodzi o Eijeha. Przyznam szczerze - to jedna z najbardziej skrajnych i wypaczonych postaci, jakie miałam okazję poznać. Najmłodszy z rodzeństwa przeżył wiele, co odbiło się także na jego psychice. Do tej pory mam ciarki, myśląc o tym chłopaku.
Czytając książkę, od samego początku towarzyszy pewnego rodzaju napięcie, które z czasem przeradza się w szybsze bicie serca, zaszklone oczy i chęć jak najszybszego poznania zakończenia. Autorka wyjaśnia wszystko powoli, a każda nowa informacja jest jakby kolejną igiełką wbitą w nasze serce. Spętani przeznaczeniem nie jest lekką książką na nudny, letni wieczór, lecz mroczną, brutalną historią o świecie, który w jednej chwili potrafi zniszczyć kogoś całkowicie. Myślę, że porównanie jej do Gwiezdnych wojen, Gry o tron czy Romea i Julii byłoby wielkim niedopowiedzeniem, bowiem jest ona niepodobna do żadnej z nich. To oryginalna i nieschematyczna opowieść, zaś z tymi sagami łączy ją jedynie tajemniczy klimat, ogromna brutalność i jednocześnie wartość historii, a także uniwersum o wielkim potencjale, które mogłoby zaistnieć w fantastycznym świecie na wiele, wiele lat.