Jo McMahon i Kay Elliott - przyjaciółki i ochotniczki, które los rzucił na przeciwległe strony linii frontu. Podczas, gdy jedna trwa przy pacjentach w Europie, druga na początku może swą misje odbierać, jak urlop na malowniczych wyspach Pacyfiku. Jo mierzy się z niemieckim okupantem, zaś Kay - ma się wrażenie, że z jeszcze bardziej brutalnym - japońskim najeźdźcą. Fabuła dzieje się zatem dwutorowo, a każda z kobiet przybliża wojenne realia i próbuje oswoić się z tym, z czym przyszło jej obcować.
Messineo proponuje, pod pewnymi względami, świeże spojrzenie na wojenne realia. Czyni to przy pomocy zobrazowania sytuacji w różnych punktach świata, ukazując konsekwencje wojenne w odmiennej scenografii, kulturze i podejściu tych z Zachodu i tych ze Wschodu. O egzystencji czasu wojny na ziemiach europejskich można przeczytać wiele w oparciu o obfitą literaturę piękna, jak i faktu czy dokumenty historyczne, natomiast o czynach Japończyków możemy nie mieć tak bogatej wiedzy. Jednak gdziekolwiek człowiek nie przebywa, wojna, agresja, głód zmienia go w kogoś nieobliczalnego. Czas wojny to czas, kiedy moralność i honor chowa się głęboko, by ich nie splamić swoimi czynami.
Dwie bohaterki, dwie postawy w obliczu zagrożenia, dwa wojenne światy oraz dwie części, na jakie zdecydowała się podzielić autorka swą książkę, by nie zamykać się wyłącznie w sytuacji ostrzałów i bombardowań, ale spojrzeć na świat oczami żołnierzy i personelu medycznego po wyzwoleniu wywołuje skojarzenie dualizmu. Jednak w treści wszystko zgrabnie się przeplata i łączy. Również wątek miłosny nadający fabule lżejszego, literackiego kształtu przenika opisy realistycznych wydarzeń, które są zaprezentowane w taki sposób, jakbyśmy mieli do czynienia z reporterską wizją. Przy czym dla mnie na pewno plusem jest to, że uczucia między dwojgiem bohaterów nie przysłaniają tego, co jest istotą powieści. W innym razie powstałaby kolejna niestrawna papka ckliwości górująca nad innymi, traumatycznymi przeżyciami.
Myślę, że "Ogień wśród nocy" można odebrać jako rodzaj hołdu składanego personelowi medycznemu, który często tworzył pierwszą linię frontu. Ludzie, którzy nie byli na to przygotowani, nie trzymali nawet broni w ręku, a ginęli od kul zanim jeszcze zdążyli ofiarować swą pomoc. I choć nie jest to żadna imponująco oddana historia, to mimo tego opowieść wciąga i chciałoby się w jednej chwili dobrnąć do końca, by mieć jasność, co do ostatecznych losów bohaterek.