Chociaż do tej pory przeczytałam dość sporo książek Leny M. Bielskiej, muszę przyznać, że to właśnie „Sinful” jest tą, która zrobiła na mnie największe wrażenie! Tym bardziej cieszy mnie fakt, że to właśnie na egzemplarzu tej publikacji udało mi się zdobyć autograf autorki podczas ostatnich targów książki, które odbyły się w Krakowie.
Do tej pory, gdy miałam ochotę przeczytać dobry romans z dużą różnicą wieku, najczęściej sięgałam po twórczość zagranicznych autorek, takich jak chociażby Carian Cole, które perfekcyjnie potrafią ugryźć ten niezwykle trudny temat. Jednakże po lekturze „Sinful” odkryłam, że na naszym rodzimym podwórku również można znaleźć publikację, które można tytułować mianem perełki gatunku.
Życie głównej bohaterki — Naomi Ingram dla wielu mogłoby uchodzić za idealne. Wychowała się w rodzinie, której nie brakuje pieniędzy, więc w zasadzie można byłoby uznać, że dziewczyna żyje jak pączek w maśle. Jednakże w rzeczywistości jej życie wcale nie jest tak kolorowe, na jakie wygląda. Czy jej los ma szansę się odmienić?
Jedno jest pewne, gdy Naomi w ramach przysługi postanowiła zastąpić swoją najlepszą przyjaciółkę i podczas imprezy towarzyszyć jednemu z nowojorskich biznesmenów, nie miała pojęcia, że tym mężczyzną będzie Victor Sanford — największy wróg jej ojca, starszy od niej o dwadzieścia cztery lata. Czy ich spotkanie będzie początkiem gorącego romansu? Tego dowiecie się, sięgając po książkę Leny M. Bielskiej.
Przyznam szczerze, że dawno nie pochłonęłam ponad pięciuset stronicowej książki bez żadnej dłuższej przerwy. Zazwyczaj podczas czytania robię sobie fairant na jedzenie, sprawdzenie mediów społecznościowych, czy też inne rzeczy. Natomiast podczas czytania „Sinful” nie robiłam żadnej z tych rzeczy, ponieważ historia Viktora i Naomi całkowicie mnie wciągnęła.
Patrząc, chociażby na okładkę książki, mogłoby się wydawać, że będzie to wyuzdany romans, natomiast w rzeczywistości ta historia wcale taka nie jest. Chociaż oczywiście znajdują się w niej sceny zbliżeń, są one bardzo subtelne, napisane ze smakiem i przede wszystkim są jedynie dodatkiem do fabuły, a nie stanowią jej fundamentu, co jest zmorą publikacji zawierających ten motyw.
Muszę przyznać, że jestem urzeczona tym, jak autorka wykreowała postać Viktora. Sanford, chociaż jest biznesmenem, znajdującym się niemal na szczycie listy najbogatszych jest chodzącą zieloną flagą. Mężczyzna zawsze dbał o komfort Naomi, wspierając ją dosłownie na każdym kroku. Dawno nie czytałam historii, w której główny bohater miał aż tak odmienne twarze. Z jednej strony był bezwzględnym, jeżeli chodzi o sprawy służbowe, a w interakcjach z bliskimi był niezwykle troskliwy i opiekuńczy.
Bez wątpienia „Sinful” ląduje na szczycie listy moich ulubionych książek, które wyszły spod pióra Leny M. Bielskiej. A jeżeli wierzyć informacjom na skrzydełku, jest to dopiero pierwszy tom serii, w której pierwsze skrzypce będzie odgrywać motyw age gap, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwać premiery kolejnych części, które mam nadzieję, zachwycą mnie równie mocno, jak historia Victora i Naomi.