Jak można opowiadać o historii? Sposoby są dwa. Nudno lub ciekawie. Ten drugi sposób wybrał Stephen Clarke, w książce „1000 lat wkurzania Francuzów”. Z ironią, kpiną i dystansem, z humorem, oczywiście iście angielskim, brytyjski autor opowiada o historii Francji, a właściwie tych jej fragmentach, które dotyczą zajadłych stosunków angielsko-francuskich. Bo jakże by inaczej? Znając choćby pobieżnie relacje Francuzów i Anglików, nie można spodziewać się, że książka będzie opiewała francusko-angielskie więzi.
A jako że rodowity Angol chwycił za pióro, powstała książka, przy której można zaśmiać się do łez, o ile jest się miłośnikiem humoru angielskiego. Będzie stronniczo do bólu! Stronniczo i wesoło!
W czym tkwi siła „1000 lat wkurzania...”? To proste. Autor kpi z Francji i Francuzów niemal w każdej opisywanej sytuacji. Bezlitośnie obśmiewa, ale nie ma w tym pogardy, a czuć sympatię. Wilhelm Zdobywca i Wikingowie, wojna stuletnia i Joanna d’Arc, Maria królowa Szkocka, wyprawy kolonizacyjne i wstydliwa Akadia, Szampan (Don Perignon), Król Słońce, Jerzy Waszyngton a sprawa francuska, Napoleon a Anglia i kontynent, swawolny Albercik a rozwój francuskiej myśli technicznej w sferze gadżetów erotycznych, jak dżuma zabiła język francuski i rozpowszechniła angielski. Oto niektóre z tematów, które porusza książka. Wszystko, to dowód na trudne relacje łączące Anglików i Francuzów, powody dla których ci drudzy mają prawo narzekać na sąsiadów, a nawet ich nienawidzić, bo tak ich wkurzyli na przestrzeni wieków... W skrócie: to specyficzny kurs historii Francji i konfliktów czy waśni francusko angielskich, z najważniejszymi wydarzeniami, które dotyczyły obu państw. Podany w specyficzny sposób.
Już sam tytuł książki Clarke’a intryguje potencjalnego czytelnika / słuchacza. Nie ukrywam, że sama dałam się podejść niczym Ewa wężowi w rajskim ogrodzie. Poprzez kpinę i cynizm Clarke oswaja ludzi z niełatwą historią stosunków francusko-brytyjskich. Również w ten sposób zaznacza, że nie będzie opowiadał sztampowo, a pójdzie pod prąd, bo w nosie mieć będzie poprawność polityczną. Z dużym pożytkiem dla książki. Ku chwale Anglii i uciesze czytelnika.
Można rzec, że „1000 lat wkurzania...” to książka obrazoburcza. Każdy Francuz przyzna mi rację, każdy Anglik weźmie się pod boki i będzie ryczał z radości. Dlaczego? Szampan nie jest francuski. Croissanty? Absolutnie nie. Gilotyna? Nic z tych rzeczy! Bagietka? Francuzi, możecie sobie pomarzyć. Prawdziwy Francuz krzyknie wówczas: non! i padnie zemdlony z oburzenia. I jak tu przeżyć bezczelne plotki, jak dać odpór angielskiej zawiści i złośliwości?
Takich i podobnych jeszcze rewelacji wysłuchać można przesłuchując aż 17-to godzinnego audiobooka. Lektorem, który podjął się wyzwania jest Tomasz Ignaczak, człowiek 1000 hobby i zawodów. Doskonale pasuje do tej roli, bo jego bogata osobowość odmalowuje się w jego głosie. Nie sposób nudzić się w takim towarzystwie. Świetna książka plus świetny lektor, to gwarancja, że będzie wesoło. Zwłaszcza, że autor dołożył wszelkich starań, żeby jego książka trafiła pod strzechy. Prosty, przystępny język, który powinien trafić w gust młodego zwłaszcza czytelnika, (ale zrażony nie będzie i słuchacz, czy czytelnik dojrzały), w połączeniu ze współczesnymi analogiami do ówczesnych wydarzeń znacznie ułatwiają zrozumienie okoliczności w jakich rozgrywają się omawiane historie. Polecam, bo to przezabawna lektura, którą koniecznie trzeba przesłuchać! To rewelacyjnie napisana książka, satyra bijąca francuskie zadki.