Layla recenzja

Czołem, cześć!

Dziś będzie o najnowszej powieści mojej ukochanej Colleen Hoover "Layla", którą wygrałam w rozdaniu u bookstagrammerki @scarbooks, za co raz jeszcze jej dziękuję. :)

Pierwsze, o czym pomyślał Leeds, widząc Laylę na weselu jej siostry, na którym był muzykiem to "Beznadziejna z niej tancerka". Jednak wystarczył jeden wieczór, aby ta dwójka zakochała się w sobie i wiedziała, że są dla siebie stworzeni, wręcz dwie bratnie dusze. Miłość od pierwszego wejrzenia - jedni w nią wierzą, inni nie. Ja osobiście należę do tej pierwszej grupy.
Wszystko wydawałoby się jak z bajki, gdyby nie to, że kilka miesięcy później ktoś próbuje naszą tytułową bohaterkę zabić. Dziewczyna tygodniami dochodzi do siebie po brutalnym ataku. W trakcie rekonwalescencji, z zamiarem przebywania wśród miłych wspomnień, Leeds zabiera Laylę do pensjonatu, w którym się poznali i zakochali. Jak się okazuje, niestety, w "ich" miejscu wcale nie jest lepiej, a wręcz gorzej. Layli rany psychiczne goją się równie ciężko, co fizyczne. Nasza bohaterka zaczyna czuć się gorzej, a jej dziwne zachowania, to nic w porównaniu z niewytłumaczalnymi zdarzeniami, które dzieją się później... Wręcz... paranormalnymi...
Leeds staje przed trudną decyzją, a jeśli wybierze źle, może bardzo zaszkodzić Layli.

Nie wiem, jak opisać Wam wrażenia, jakie towarzyszyły mi podczas czytania tej książki bez zdradzania jej fabuły i spoilerowania. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim w książce. Nawet jak na Colleen Hoover... Przeszła ona w tej powieści samą siebie. W sensie pozytywnym oczywiście. Ta dziwna i fascynująca relacja pomiędzy naszymi głównymi bohaterami... Do tego dochodzi coś bardzo niecodziennego, trudnego, a zarazem tak bardzo infantylnego, że czasem uśmiechałam się pod nosem w sytuacjach opisywanych przez autorkę. Powieść podzielona jest na rozdziały i "przesłuchania". Przeplatają się ze sobą, stanowią to, co dzieje się obecnie i co działo się przed wydarzeniami z pensjonatu. Leeds opowiada całą historię nieznanej nam aż do samego końca osobie. Musicie mi po prostu uwierzyć na słowo - ta książka to kolejne arcydzieło łapiące za serce. Do tego trzyma w napięciu do samego końca. W sumie, niczego innego po Colleen bym się nie spodziewała.

Polecam całym serduszkiem!

Bookstagram: http://www.instagram.com/strażniczka_ksiazekx/