Czy wyobrażając sobie życie nastolatki, braliście kiedykolwiek pod uwagę zatrudnienie w Międzynarodowej Agencji Nadzoru nad Istotami Paranormalnymi? Niebezpieczne misje, mające na celu zyskanie kontroli nad jak największą ilością paranormalnych? Ciężkie treningi czy domowe nauczanie z wilkołakami? Najlepszą przyjaciółkę – syrenę? Taser zamiast błyszczyka? Nóż zamiast puderniczki? Otóż, Evie nigdy nie była zwykłą nastolatką - wieku trzech lat, przez swoją niezwykłą zdolność wyczuwania paranormalnych, patrzenia poprzez ich iluzje została zwerbowana do Agencji. Wychowała się w jej Centrum i choć zawsze marzyła o normalnym życiu – liceum, chłopaku, prawie jazdy – nigdy nie kwestionowała faktu, że Agencja ma na celu jedynie dobro jej i innych.
Aż pewnego dnia, zaczęła dostrzegać rzeczy, na które wcześniej nie zwróciła uwagi, rozumieć fakty, które wcześniej jej umykały. A wszystko to za sprawą niespodziewanego gościa – włamywacza, którego zidentyfikować i powstrzymać potrafiła tylko Evie, który zasieje w niej ziarenko wątpliwości podczas swojego pobytu w Centrum. Czy po tym, co dziewczyna odkryje, będzie miała możliwość wyrwania się spod skrzydeł Agencji, szansę na zwyczajne życie, o którym zawsze marzyła?
Po wielu pozytywnych recenzjach, mimowolnie nastawiłam się, że książka powali mnie na kolana, zachwyci. A jednak „Paranormalność” zaliczam do tej – ostatnimi czasy licznej – grupy książek, które podobały mi się, ale bez szału.Generalnie spodobał mi się świat przedstawiony przez autorkę - koncepcja Agencji sprawującej kontrolę nad paranormanymi, zaprowadzającej porządek w ich świecie. Wilkołaki nauczające samoobrony? Syrena nadzorująca akcje? Elfy wykorzystujące swoje ścieżki jako środek transportu? To wszystko, i jeszcze więcej, można znaleźć w tej książce i to było fantastyczne! Każdy gatunek miał swoją legendę, z którą zapoznawała nas główna bohaterka.
Natomiast zabrakło mi czegoś, jeśli chodzi o bohaterów. Wszyscy wydawali się po prostu tacy przeciętni, nijacy - do nikogo się nie przywiązałam, nikogo szczególnie nie polubiłam (no, może poza Lishą - syreną, która była jedną z ciekawszych postaci). Evie jest powieleniem schematu odważnej, upartej, ale naiwnej i niczego nieświadomej głównej bohaterki, nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Podobnie zawiodłam się na męskim gronie - Lend może i był sympatyczny, ale wydawał mi się po prostu mdły. Natomiast Reth chyba chyba w założeniu miał być tym tajemniczym, niebezpiecznym i intrygującym, a jak dla mnie był zwyczajnie irytujący.
Od początku coś się dzieje - zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, przerywanych od czasu do czasu misjami Evie, w międzyczasie zapoznając się bliżej z główną bohaterką i jej światem - marzeniami i problemami, więc na nudę raczej nie ma miejsca. Chociaż, w pewnym momencie miałam wrażenie, jakby wszystko przystopowało, kiedy autorka za bardzo skupiła się na relacjach Evie z Lendem i Rethem, pojawiało się coraz więcej niewiadomych, a zero odpowiedzi. Jednak zanim zdążyłam się znudzić, autorka potrafiła znów mnie zaskoczyć.
A jednak, mimo tego wszystkiego, nie czułam się, jakbym uczestniczyła w tych wydarzeniach, nie wciągnęły mnie tak, jak się tego spodziewałam. Sam pomysł był naprawdę ciekawy i oryginalny, ale zabrakło mi czegoś w tej historii – emocji, grozy, dreszczyku, adrenaliny – ale to już mogą być moje subiektywne odczucia. Myślę, że trochę było to spowodowane tym, że bohaterowie byli mi raczej obojętni, niewiele mnie obchodziło, co się z nimi stanie, więc nie mogłam się dostatecznie wczuć w to wszystko. Sam wątek miłosny należy raczej do tych niewinnych, rozwijających się naprawdę powoli, nie wzbudził we mnie większych emocji.
Co nie znaczy, że książka jest zła i że mi się nie podobała - nawet przeciwnie i z pewnością sięgnę po następną część, bo znalazło się tam kilka spraw, które mnie zaciekawiły - chociażby elfy i ich dwory. Być może mam już za sobą zbyt wiele tego typu książek, żeby zachwycić się "Paranormalnością" - dla mnie była po prostu ok - ale myślę, że wiele osób może znaleźć w niej to, czego szuka ;)