Lubię sięgać po książki młodzieżowe pomiędzy bardziej wymagającymi i cięższymi lekturami. Ta promowana jest jako powieść napisana przez nastolatkę dla nastolatek. Swoją premierę miała jakiś czas temu i od tamtej pory miałam ją na liście do przeczytania. Teraz nadarzyła mi się okazja, by po nią sięgnąć.
Wejdź do świata, w którym od pięciu tysięcy czterystu sześćdziesięciu dziewięciu dni jest 21 czerwca 2106 roku. Każdego wieczoru podczas gwałtownej Burzy czas cofa się o dobę. Nikt nie pamięta, jak wcześniej wyglądało życie, a w Przedczas wierzy niewielu.
Nastoletnia Mar pragnie odkryć, co stało się z jej rodzicami. Opuszcza dom ciotki, wsiada na konia i rusza do Miasta owianego grozą. Na jej drodze niespodziewanie pojawia się Artel, chłopak parający się fizyką i skrywający w domu wehikuł czasu, który nie działa. Czy tę dwójkę łączy wspólna przeszłość, a może to właśnie przyszłość splecie ich losy?
Wątek romantyczny, oklepana dystopia, bohaterowie, którzy nie myślą, co robią? To nie tutaj! Hania Czaban zabierze was w niezwykłą podróż i sprawi, że wasze umysły rozbłysną niczym gwiazdy na nocnym niebie!
Cały ten czas zaintrygował mnie swoim opisem, który zwiastował ciekawie wykreowany świat. Trochę obawiałam się, czy tak młoda autorka nie stworzy historii niczym z Wattpada, ale na szczęście mile mnie ta książka zaskoczyła. Nie jest to opowieść, gdzie akcja pędzi niczym rollercoaster. Pierwsze kilkadziesiąt stron miałam trochę problem, by wygryźć się. Potem jednak było już lepiej i historia zaczęła mnie wciągać. Styl autorki nie jest infantylny – płynnie i szybko się ją czyta. Akcja rozgrywa się w przyszłości, gdzie ciągle bohaterowie przeżywają ten sam dzień. Mimo że jest to wątek, który już wielokrotnie przewijał się czy to w książkach, czy to filmach, to jednak Hani Czaban udało się wprowadzić do niego coś swojego. Widać, że autorka włożyła dużo sił, by całość była spójna i logiczna.
Nie potrafiłam do końca zżyć się z bohaterami — nie rozumiałam, dlaczego podejmują takie decyzje, a momentami ich zachowanie było dosyć dziecinne. Wydaje mi się, że postacie zostały potraktowane trochę po macoszemu. Są niedopracowani i nieco nijacy. Dialogi miejscami były nieco drętwe. Warto jednak przypomnieć, że jest to debiut i to na dodatek osoby, która ma dopiero osiemnaście lat, dlatego myślę, że wiele można autorce wybaczyć. Niezwykle ciekawym aspektem tej historii są „nieprzedmioty” – cały ten wątek jest genialnie napisany.
Cały ten czas to powieść fantasy dla młodzieży, ale myślę, że i starsi czytelnicy znajdą tutaj coś dla siebie. Nie mogę przestać zachwycać się opracowaniem graficznym tej książki, wydanej przez wydawnictwo We Need Ya. Okładka cieszy oko, a barwione strony nadają magiczny klimat. Jest to jedna z najpiękniejszych książek, jakie mam w swojej biblioteczce. Widziałam wiele różnych opinii dotyczących tej książki i myślę, że jak na debiut to jest naprawdę solidna historia. Ma swoje wady jak wszystkie inne książki, ale mam nadzieję, że autorka nie zrazi się i jeszcze nie raz o niej usłyszymy.