Samotnie przeciwko mrozowi recenzja

Pamiętaj, że wszystko tu chce Cię zabić!

Autor: @dominika.nawidelcu ·5 minut
2022-04-10
Skomentuj
11 Polubień

Lubisz książki, w których bohaterowie stawiają czoło niebezpieczeństwom i odkrywają tajemnice? Jeśli tak, to zapewne nie zawsze zgadzasz się z ich decyzjami. Tym razem możesz to zmienić! Weź udział w mrożącej krew żyłach przygodzie, której przebieg zależeć będzie wyłącznie od Ciebie!


„Samotnie przeciwko mrozowi” to kolejna gra paragrafowa od wydawnictwa Black Monk, którą miałam przyjemność recenzować. Jej założenia są bardzo podobne do wcześniejszych tytułów, jednak doszedł jeden element, tj. mechanika rzucania kośćmi. Sam tytuł składa się z trzech elementów: gry paragrafowej (w formie książkowej), scenariusza RPG zawierającego zasady rzucania kośćmi oraz karty postaci. O ile do wcześniejszych tytułów można było usiąść z marszu, to tym razem potrzeba było ciut więcej cierpliwości.

Scenariusz RPG
To krótka broszura zawierająca zasady rozgrywki oraz wspominany scenariusz. Do omawianego zestawu została dodana prawdopodobnie właśnie ze względu na pierwszy element, a opis zabawy dla czterech graczy to po prostu taki gratis. Początkowo zasady mogą się wydawać dość skomplikowane. Opisują bowiem bardzo dokładnie wszystkie reguły, parametry i statystyki. Na pocieszenie dodam, że większe znaczenia ma to przy sesji RPG. W trakcie zabawy z grą paragrafową fabuła prowadzi nas za rączkę, a mechanika schodzi na drugi plan.

Mechanika
Ale na czym polegają te wspominane cały czas reguły? Otóż do gry dołączono również wielościenne kości. Zabawę zaczynamy od analizy karty postaci i przypisania jej określonych (wybranych przez siebie) umiejętności. Następnie ruszamy w drogę. Po przeczytaniu pierwszych fragmentów napotykamy na możliwość wyboru. W zależności od naszych decyzji przechodzimy w książce do fragmentów oznaczonych określonymi numerami. Część z nich wymagać będzie od nas przetestowania naszych umiejętności. I tu wkraczają kości. Rzucamy nimi i sprawdzamy wynik. W zależności ile mamy punktów umiejętności (my lub nasi towarzysze) przechodzimy do fragmentu oznaczającego zwycięstwo lub porażkę. O ile w innych tytułach jedynie podejmowaliśmy decyzje, to tutaj jeszcze od naszego szczęścia zależeć będzie wynik wielu konfrontacji.

Jak już wspomniałam, mechanika początkowo sprawiała wrażenie nieprzystępnej. Nie wszystko zrozumiałam za pierwszym, czy drugim przeczytaniem, ale wiele wyjaśniło się samo podczas zabawy. Czy wszystko? Niekoniecznie, Parę wątpliwości pozostało, ale nieszczególnie się nimi przejmowałam. Stawiałam bardziej na płynną zabawę, niż analizowanie niuansów.

Ruszamy w drogę
Mamy lata 20. XX wieku. Jesteśmy badaczami na uniwersytecie i nagle trafia się nam okazja jedna na sto! Uczelnia zdecydowała się sfinansować ekspedycję na północno-zachodnie terytoria Kanady. Naszego entuzjazmu nie zmniejsza nawet fakt, że zgodnie z krążącymi pogłoskami wielu próbowało osiągnąć podobny cel, ale... nikt nie wrócił. My tymczasem zbieramy ekipę i ruszamy w drogę.

Daj się ponieść
Klimat tej gry jest naprawdę niepokojący. Praktycznie każdy wybór niósł za sobą kolejne niebezpieczeństwa, a opisy okropności były naprawdę dosadne i ciut przerażające. Pierwsze podejście do zabawy skończyło się szybko i nieprzyjemnie (dla głównego bohatera). Zagrożenie czaiło się z każdej strony, a fakt, że wiele zależało od wyniku kości, dodatkowo podkręcał klimat niepewności. O ile przy wcześniejszych tytułach czułam, że mam pełną władzę nad historią, to tym razem cały czas testowałam swoje szczęście, a losowość nie raz odgrywała kluczową rolę.

Z tego też względu w ten tytuł grało nam się zupełnie inaczej, niż we poprzednio. Wcześniejsze przygody polegały na czytaniu, zanurzaniu się w klimacie i podejmowaniu decyzji. W „Samotnie przeciwko mrozowi” było więcej działania. Nie można było po prostu słuchać i się relaksować. Trzeba było co chwilę rzucać kośćmi i sprawdzać statystyki. I chociaż każdy z tytułów określany jest jako „gra paragrafowa”, to temu zdecydowanie bliżej do gry, niż do powieści.

Wybór należy do Ciebie
Możliwość podejmowania decyzji, po raz kolejny, jest ogromnym plusem tego rodzaju publikacji. Niemniej, jest to wybór dość ograniczony. W jednym przypadku gra nie pozwala nam spróbować uciec, ale zmusza do tego, by ktoś z naszej ekspedycji został złapany. I chociaż mamy ze sobą broń palną, nie ma opcji jej użycia. Tego rodzaju problemów nie ma przy zabawie ze scenariuszem RPG, pojawiają się jednak w wariancie paragrafowym. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to naturalna konsekwencja tego typu zabawy, jednak w sytuacji, gdy na początku sporo czasu poświęciliśmy na tworzenie postaci, brak możliwości wykorzystania jej umiejętności może być frustrujący.

Po kilku rozgrywkach da się zauważyć też sposób, w jaki skonstruowano opowieść. Są punkty, które stanowią miejsce spotkania wielu odnóg historii. Gra w ciekawy sposób „zamyka” przed nami możliwość ponownego wejścia do kluczowych lokacji (byłoby dziwne kilka razy odkrywać to samo) – każąc nam notować określone słowa. To dość ciekawe rozwiązanie, które potrafi zwieść gracza na manowce, bo raz jedno miejsce było świetnym punktem, a za drugim razem staje się śmiertelnym zagrożeniem. Nieustająco trzeba mieć się na baczności!

Czas rozliczyć się z zabawy
Niesamowicie spodobał mi się też pomysł na zakończenie. W zależności od naszych decyzji oraz szczęścia i tego, w jakim składzie kończymy „imprezę”, otrzymujemy ciut inną wersję finału. Po zakończeniu ekspedycji wracamy na uczelnie, a tam czekają ludzie żądni naszej relacji. Co nas spotka? Pochwały i uznanie, a może szykany i proces? To wszystko zależy od tego, jak poprowadziliśmy wyprawę.

Piękna strona horroru
Na końcu warto też wspomnieć o stronie estetycznej. Black Monk naprawdę świetnie wydaje swoje tytuły i „Samotnie przeciwko mrozowi” nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem. Grafiki są naprawdę rewelacyjne (bo słowo „piękne” niezbyt dobrze pasuje do potworów). Mają swój specyficzny klimat i doskonale podkreślają atmosferę opowieści. Oczywiście podczas „skakania” pomiędzy paragrafami nie raz zdarzy nam się dostrzec obrazek, który dotyczy innego fragmentu, ale to tylko zachęca do dalszego odkrywania opowieści.

Nieznane uroki Kanady
Jeśli chcesz poznać uroki Kanady w wydaniu Lovecrafta, poczuć grozę i samemu decydować o następnych krokach ekspedycji, koniecznie sięgnij po ten tytuł. Przygotuj się na ciekawą mechanikę i wciągająca opowieść pełną potwornych niebezpieczeństw! Jeśli jednak uda Ci się je pokonać, wrócisz na uniwersytet z przerażającą wiedzą!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-04-02
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Samotnie przeciwko mrozowi
Samotnie przeciwko mrozowi
Glenn Rahman, Gavin Inglis
7.8/10

Samotnie przeciwko mrozowi to klimatyczna, jednoosobowa gra paragrafowa w przerażającym świecie mitów Cthulhu. Akcja tej przygody rozgrywa się w latach 20. XX wieku; wraz z ekspedycją badawczą udasz ...

Komentarze
Samotnie przeciwko mrozowi
Samotnie przeciwko mrozowi
Glenn Rahman, Gavin Inglis
7.8/10
Samotnie przeciwko mrozowi to klimatyczna, jednoosobowa gra paragrafowa w przerażającym świecie mitów Cthulhu. Akcja tej przygody rozgrywa się w latach 20. XX wieku; wraz z ekspedycją badawczą udasz ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Przyznam szczerze, że jest to moja pierwsza przygoda z grą paragrafową. "Samotnie przeciwko mrozowi" to jednoosobowa gra, w trakcie której czytelnik przenosi się w mroczny świat Zewu Cthulu. Poprowad...

@izka91201 @izka91201

Ostatnio miałam przyjemność przeczytać, a raczej zagrać w grę "Samotnie przeciwko mrozowi". Jest to gra o tematyce zbliżonej do książek Lovecrafta, wzorowana na mitach Cthulhu. O samej książce.. Pi...

@Fortunneksiazki @Fortunneksiazki

Pozostałe recenzje @dominika.nawidelcu

Nasza wielka świąteczna ucieczka
Zbyt białe święta

Święta kojarzą się nam ze śniegiem. W końcu nie bez powodu mówi się „białe święta”. Jednak z opadami śniegu bywa różnie. Czasem musi wystarczyć ten… z powieści. Jeśli ma...

Recenzja książki Nasza wielka świąteczna ucieczka
Zakład psychiatryczny Arkham
Witaj w Arkham

Stało się! Zwariowaliśmy i wylądowaliśmy w wariatkowie! I to nie byle jakim, bo w Arkham. Jednym słowem – mamy przerąbane! A może to wszystko spisek? Może ktoś nas wrabi...

Recenzja książki Zakład psychiatryczny Arkham

Nowe recenzje

Miłość i inne słowa
Najsłabsza książka autorek
@Kantorek90:

Christina Lauren to pseudonim duetu amerykańskich pisarek, Christiny Hobbs i Lauren Bilings, których książki uwielbiam,...

Recenzja książki Miłość i inne słowa
Otchłań zapomnienia
Historia, emocje, prawda i komiksowa jakość...
@Uleczka448:

Są komiksowi artyści i jest Paco Roca - hiszpański autor, którego dzieła są wielkie, ważne, dogłębnie poruszające i zaw...

Recenzja książki Otchłań zapomnienia
BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
Kiedy sen staje się rzeczywistością
@Zaczytanabl...:

Bobek. Poważny królik o niepoważnym imieniu - Zuzanna Samsel Billi to chłopiec, który jest bardzo wrażliwy i empa...

Recenzja książki BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl