Tonące w smogu miasta, ginące we mgle budynki, labirynty uliczek. Stosy gruzu i śmierci. Gnijąca słodycz, zakłamane wspomnienia i twarze pełne kolorów gnicia.
To, czego stajemy się świadkami, jest czymś na granicy snu, urojenia lub prawdy skrytej przed oczami niewtajemniczonych. Jest niepokojąco i czasami niewygodnie, a jednocześnie na tyle intrygująco, że z ochotą czytamy kolejne opowiadania. Spotykamy w nich opętaną kobietę, która coraz bardziej przypominała wielkiego pająka. Stajemy się świadkiem narodzin istoty, która w mojej głowie zyskała imię Tajemnica. Niepozorna powieść została przyczyną zguby. Szapty w obcym języku robiły się coraz lepiej zrozumiałe.
Bohaterowie nosili imiona nie tylko te dobrze nam znane jak Kuba czy Ania, ale również takie jak KA, E. czy Dodo. Momentami się ono powtarzało, ale miał je ktoś nowy. Kiedy indziej osoby o zmieniony imieniu przypominały te wcześniej poznane, ale nie mamy pewności, czy rzeczywiście nimi były. Potęguje to uczucie mile witanego zagubienia. Jakby równolegle rzeczywistości zazębiały się w nie do końca jasny dla czytelnika sposób.
Język, jakim posługuje się Paweł Mateja określiłabym jako piękny i tak bardzo MÓJ, że zauroczył mnie od pierwszych stron. Autor, który tworzy zdania takie jak „To dawało mu nadzieję, która była jak pojedyncza perła w ciemnym jeziorze lęku" czy „I te odgłosy życia za oknem, jak z innego świata, jakby nie można było tam wyjść i dołączyć do zabawy, do rozmów i nawet do przemarszu spod jednego baru do drugiego" mówi językiem mojej wrażliwości. Do tego dochodzi umiejętne tworzenie atmosfery i potęgowanie napięcia, a także tworzenie tajemniczych bohaterów, o których czasami wiemy niewiele, a jednak zdają się być bardzo prawdziwi. Mateja to autor naprawdę uzdolniony, a swój debiutancki zbiór „Nocne" tworzył kilka lat. Niektóre teksty ukazywały się na łamach czasopism, niektóre są zupełnie nowe. Zostały starannie dopracowane i weird fiction spod jego pióra robi wrażenie.
Dodatkowym atutem zbioru jest okładka. Widnieje na niej praca Łukasza Gwizdza, do której stworzenia zainspirowały go zdjęcia aktów kopulacji Tegenaria. Osoby z arachnfobią zdecydowanie nie będą zachwycone, ale ja ogromnie lubię dzieła tego artysty.
A skoro przy pająkach jesteśmy. U Mateji spotykamy je w zaledwie kilku opowiadaniach, ale ich sieci zdają się oblepiać czytelnika w każdym z nich. Jakbyśmy wpadli w ich pułapkę i nie mogli się wydostać. Jakby niebezpieczeństwo zbliżało się do nas z każdym zdaniem, a my nie moglibyśmy się poruszyć. Wrażenie cudowne.
Jestem zachwycona pomysłowością autora i zauroczona sposobem, w jaki snuje opowieść. Paweł Mateja trafia na listę moich ulubionych autorów weird fiction i z ochotą zatonę w kolejnych stworzonych przez niego historiach, których będę niecierpliwie wypatrywać.
“Nocne” to miejsce, w którym możesz zasiąść na widowni i obserwować, jak pociesznie bezradni są ludzie postawieni wobec tego, co wykracza poza ramy ich percepcji. Popatrz zza weneckiego lustra na ich...
“Nocne” to miejsce, w którym możesz zasiąść na widowni i obserwować, jak pociesznie bezradni są ludzie postawieni wobec tego, co wykracza poza ramy ich percepcji. Popatrz zza weneckiego lustra na ich...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...