Przez większość życia szłam pełna refleksji, głębokich rozmyśleń i otwarta na najróżniejsze rozważania. Byłam przekonana, że wszyscy ludzie też spędzają niesamowicie wiele czasu na takich refleksjach i tak samo jak ja z pasją zapisują swoje najważniejsze myśli, przyozdabiają ściany w karteczki z cytatami wielki ludzi i próbują kierować się nimi w życiu. Czym byłam starsza, tym częściej zauważałam, jak bardzo różnorodne jest postrzeganie świata przez ludzi. Zdałam sobie sprawę, że niektórzy w ogóle nie poświęcają czasu na myślenie o uczuciach i sensie życia, a jeszcze inni spędzają całe dnie na filozofowaniu. Było to wtedy dla mnie odkrywcze i pasjonujące zjawisko. Jednak dzisiaj chciałabym wrócić do momentu, gdy myślałam o życiu i otworzyć Wam oczy na tytułowe "nie ma".
Mariusz Szczygieł już od lat zajmuje się reportażem i zbiera coraz to pozytywniejsze opinie od swoich czytelników. Lecz ja dowiedziałam się o istnieniu tego reportażysty dzięki książce "Nie ma". Pewnie większość z Was doskonale ją kojarzy, ponieważ uzyskała miano wspaniałego zbioru esejów i może pochwalić się cenionymi nagrodami literackimi. Między innymi właśnie ona rozpoczęła moją przygodę z reportażami i dlatego bardzo chciałabym się z Wami podzielić moimi odczuciami.
Początkowo zszokował mnie styl autora, gdyż jest wyjątkowo chaotyczny i czasami nie do końca wiedziałam, o czym jest mowa. Pisarz czasami robił transkrypty z rozmowy z różnymi osobami. Ma to wiele zalet, ale również i wad, które bardzo mnie zniechęcały do całości. Nie byłam w stanie zaakceptować tego chaosu myśli, niespójnych wypowiedzi pokierowanych przez emocje i rozważania. Obawiałam się, że nie wyniosę nic z całości. Oczywiście z czasem przyzwyczaiłam się do tego i teraz jestem w stanie zrozumieć, czemu Mariusz Szczygieł zdecydował się na takie rozwiązanie. Ten chaos opisów i rozmów z ludźmi skłaniał czytelnika do wykazania się dużymi pokładami empatii, czego konsekwencją jest otworzenie swojego umysłu na istnienie problemów nieoczywistych i problemów zapomnianych. Warto też wspomnieć, że w "Nie ma" pojawiają się liczne nawiązania do literatury, co osobiście niezwykle cenię. Zawsze czułam się najbezpieczniej wśród książek i wielokrotnie również one okazywały się moimi przyjaciółmi, więc czułam się pewniej wśród przedstawionego tekstu.
"Nie ma" to zbiór esejów opowiadających o ludzkich historiach, gdzie jak sam tytuł mówi, czegoś brakuje, czegoś nie ma. Myślę, że wszyscy się doskonale domyślacie, że to mroczne historie – najczęściej nasączone cierpieniem, rozpaczą i samotnością. Różnorodność opowieści jest niesamowita i godna podziwu. Słowa "nie ma" niosą za sobą wszystkie ważne uczucia, ludzi, rzeczy i pragnienia. Wszystko, co można sobie tylko wyobrazić i jeszcze więcej. Cierpienie może być psychiczne, fizyczne, subiektywne, obiektywne – nie ma żadnych ograniczeń i to właśnie pisarz ukazuje za pomocą szoku i pozytywnego sentymentalizmu. Podoba mi się taka wielowymiarowość perspektyw różnych ludzi i gama emocjonalnych barw. Niektóre opowieści dogłębnie mną wstrząsnęły i zmusiły do najcięższych przemyśleń. Inne po prostu były...
Po przeczytaniu tego zbioru esejów mam bardzo mieszane odczucia. Bez wątpienia jako ludzie potrzebujemy takich historii, więc cieszę się, że ta książka powstała. Jednak czasami miałam wrażenie, że wbrew pozorom Mariusz Szczygieł nie dopracował niektórych opowieści, a to w moim mniemaniu karygodny błąd. Każdy zasługuje na uwagę – nawet jeśli jego historia w obiektywnym ujęciu jest mniej ważna niż inne. W tym przypadku liczą się subiektywne odczucia. Niemniej "Nie ma" to inspirujący reportaż.