Oszukać oszusta. No właśnie, czy jest to możliwe? Po przeczytaniu tej książki mogę z całą pewnością stwierdzić, że da się wykiwać oszusta i jeszcze się na nim zemścić.
Czy lektura "Nie wracaj do domu Michelle" była dobra? Zdecydowanie tak. Z początku nie mogłam odnaleźć się w fabule, lecz z każdym kolejnym rozdziałem, kiedy historia się spajała w całość a wątki zazębiały o siebie nie mogłam oderwać się od czytania.
Ta książka to nie jest typowy kryminał w którym żona najpierw zostaje porwana a następnie zamordowana a jej mąż próbuje ją odnaleźć. Dużą zaletą tej lektury jest to, że akcja nie dzieje się z perspektywy ani komisarza policji, który próbuje rozwikłać sprawę, ani osoby pokrzywdzonej ani nawet w trzeciej osobie, tylko z perspektywy męża, który jak się okazuje taki święty nie jest, tylko to on odpowiada za zniknięciem swojej żony Michelle.
Co również jest dużym plusem to fakt, że mimo iż akcja rozgrywa się w przeciągu tygodnia to liczne retrospekcje i powroty do starych wątków, które za każdym razem otrzymują inne znaczenie sprawia, że czytelnik może wejść w skórę głównego bohatera. Może dowiedzieć się co takiego kiedyś się stało, co napędza go obecnie. Jakie emocje nim kierowały? Skąd pomysł na pozbycie się żony?
Nie zrozumcie mnie źle, książka jest bardzo ciekawa. Nie zdarzyło mi się jeszcze przeczytać kryminału z takiej perspektywy, ale... po przeczytaniu nie jestem jednoznacznie stwierdzić, że główny bohater nie był w 100% negatywną postacią. Owszem zlecił zabójstwo swojej żony, owszem takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ponieważ każde morderstwo to wielka i niewybaczalna zbrodnia....ALE... no właśnie, ale.... Z drugiej strony zagłębiając się w historię Lucasa Forestera poznajemy go z zupełnie innej strony, emocjonalnej strony. Od małego musiał troszczyć się o ojca, który był alkoholikiem i hazardzistą. Musiał bardzo szybko dorosnąć, jego dzieciństwo nie było beztroskie i szczęśliwe. Lucas martwił się każdego dnia, czy będzie miał co jeść, czy będzie dach nad głową, skąd wziąć pieniądze na życie. Musiał pracować u gangstera, potem przez nałóg ojca wpadł w kłopoty i musiał wyjechać z kraju. W Stanach również walczył o przetrwanie i o to, aby zapewnić ojcu pobyt w ośrodku. Gdy poznał Michelle zobaczył szansę, na być może normalne życie. Niestety jego dzieciństwo a raczej jego brak, ciągła ucieczka przed przeszłością sprawiła, że się pogubił. Jego żona była bogata kobietą, mogła sobie pozwolić na naprawdę dużo, ale mężowi skąpiła pieniędzy i to właśnie chęć posiadania pieniędzy, zdobycia majątku żony by zapewnić sobie i ojcu godne życie popchnęła głównego bohatera w odchłań, która go pochłonęła, ponieważ popełnił jeden błąd - nie docenił żony... i to go zgubiło. Może gdyby Michelle traktowała go inaczej, nie patrzyła na niego z góry, tylko zobaczyła zagubionego chłopca, ta historia mogłaby się potoczyć inaczej...
Polecam tą lekturę każdemu, kto chciałby przeczytać kryminał z nieco innej perspektywy. Nie zrażajcie się na początku, jeśli historia nie pochłonie was od pierwszego zdania, potem każdy ułamek historii znajdzie swoje miejsce w tej układance.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.