Co byś zrobił, gdyby ktoś wrobił cię w morderstwo? I gdyby wszystkie dowody wskazywały na ciebie? I wszyscy wierzyli w twoją winę? Nie masz jak szukać prawdziwego przestępcy, gdyż zamknęli cię w więzieniu i za parę tygodni zostaniesz stracony. Pozostaje ci tylko garstka wiernych przyjaciół, którzy robią wszystko, aby ci pomóc, a ty możesz tylko siedzieć w klatce i czekać na śmierć. Co byś wtedy zrobił?
Rose nigdy nie przypuszczała, że będzie musiała siedzieć w więzieniu za popełnienie morderstwa. Zawsze uważała, że zginie w walce, ratując Lissę lub innego moroja. Oni są najważniejsi. Jednak los miał inne plany. Razem z przyjaciółmi poszukują dowodów na to, że to nie Rose zabiła królową. Główna bohaterka ma także inne zadanie, o którym nie wie prawie nikt. Musi sprawić, aby Lissa mogła wziąć udział w posiedzeniu Rady i zapobiegła powolnemu rozpadaniu się świata wampirów.
„Ostatnie poświęcenie” to już ostatnia książka z serii „Akademia wampirów”, którą tak bardzo pokochałam. Z jednej strony chciałam szybko czytać i dowiedzieć się, kto zabił Tatianę, a z drugiej każde następne zdanie, słowo sprawiało mi ból, gdyż wiedziałam, że to moje pożegnanie z Rose. Nigdy nie zapomnę jej, ani jej przyjaciół. Ta książka, jak i cała seria są niesamowite i zawsze będę miło je wspominać. Pani Mead ma cudowny styl pisania, który na zawsze zostawia miły ślad w naszej pamięci. I kocham ją za to i za „Akademię wampirów”. To zdecydowanie najlepsza książka, którą przeczytałam w tym roku. Jest druga na liście moich ulubionych książek, tuż za Harrym Potterem, a nawet na równi. To książka nie do zapomnienia.
Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Nie mogę zbyt dużo powiedzieć, nie chcę ujawniać szczegółów, ale pozostawiło wielkie pole dla wyobraźni. I wiele pytań. Na które odpowie kolejna seria Richelle Mead, „Kroniki krwi”. Czytając ją, znów znajdziemy się w świecie „Akademii wampirów”. Będzie kontynuacją tego, na czym się skończyło „Ostatnie poświęcenie”. A główną bohaterką będzie… Sydney. Alchemiczna pomagająca Rose. Tylko nie czytajcie opisu tej serii, zanim nie przeczytacie ostatniej części „Akademii wampirów”. To zepsuje całe czytanie. Ja niestety byłam tak głupia, że przeczytałam. Będę się obwiniać o to do końca życia.
A wracając do zakończenia… Byłam szczęśliwa, a zarazem smutna. Bo to koniec. Koniec „Akademii”. Przez tą myśl prawie się popłakałam. Bałam się o moją ulubioną bohaterkę. Moc ducha coraz gorzej działała na Rose i w pewnym momencie…
„Zrozumiałam, przed czym ostrzegała mnie Sonia. Katalizator. Iskra, która może spowodować wybuch.”
Tak, Rose w tej części miała zdecydowanie najwięcej kłopotów. Ale wykazała się także największą do tej pory odwagą i siłą. I dzięki temu odkryła, kto jest mordercą. A prawda była szokująca. Jednak nie zabrakło zabawnych sytuacji i tekstów Rose.
„Trzymałam kluczyki w garści, w innej sytuacji to ja usiadłabym za kierownicą. Niestety, ból w prawej kostce rozstrzygał sprawę. Rzuciłam mu klucze. Wszechświat ma chore poczucie humoru.”
Był też oczywiście wątek z Dymitrem. Rose sądziła, że jest szczęśliwa z Adrianem, jednak kiedy została zmuszona przebywać z Dymitrem… Razem z nią pomógł Lissie. Na szczęście wątek miłosny był odłożony na dalszy plan, a wielu autorów za bardzo się na nim skupia. Tylko ostatnia rozmowa z Adrianem mnie zaniepokoiła.
„Skoczyła na Dymitra z głośnym warkotem. To była typowa taktyka strzyg – atakować wpierw silniejszego przeciwnika. Czemu nigdy nie wybierały mnie?!”
Okładka prześliczna, tak jak każda inna z tej serii. Idealna do czytania czcionka, miła dla oka. Oprawa graficzna po prostu cudowna. Tak jak sama treść. Co prawda mówi się: nie oceniaj książki po okładce, ale kto nie chciałby mieć na półce książek, na które samo patrzenie sprawia przyjemność?
A teraz szykujcie się na moje filozoficzne myśli. Tytuły. „Ostanie poświęcenie” może mieć wiele znaczeń. Jednak ja obstawiam, że autorce chodziło o Lissę. Rose bardzo się dla niej poświęciła, ale nie chcę ujawniać szczegółów. A to ostatnia część przygód Rose, więc stąd tytuł. Tak, wiem, to nadinterpretacja, ale nauczyłam się tego w mojej szkole. W mojej klasie wszyscy zwracają uwagę na takie szczegóły przy omawianiu jakichś tekstów.
Podsumowując, „Ostatnie poświęcenie” to wspaniała książka, którą każdy bez względu na to, co lubi, powinien przeczytać. Wampiry nie są w niej najważniejsze. Autorka chciała pokazać, czym tak naprawdę są i jak powinny wyglądać miłość i przyjaźń. I udało jej się to. A wykorzystała do tego tak wspaniałych bohaterów, że czasami wydaje się, że to niemożliwe, aby jakaś powieść była tak doskonała. Richelle Mead nie potraktowała swoich bohaterów jak zabawki, nie wrzucała i wyrzucała ich z książki, mieli wady, jak i zalety. Choćby na początku wydawało się, że nie będą tak ważni, to później wszystko się zmienia. Widać, że autorka kocha, to co robi i wkłada do tego swoje serce.