Czy to możliwe żeby potężny wycieczkowiec został odnaleziony dryfujący, na otwartym oceanie, bez żywej duszy na pokładzie? Zapewne tak, mogło dojść do porwania i rabunku albo wybuchła epidemia. Drążmy dalej, co jeśli nie ma absolutnie żadnych śladów walki, a w powietrzu unosi się świeży zapach smakowitych potraw? Wtedy wszystko staje się trochę bardziej przerażające, pełne napięcia i ciągłych pytań.
Cała historia rozpoczyna się od momentu, gdy w sierpniu 1939r statek „Pass of Ballaster” napotyka się na „Valkirie”. Jedyną osobą, która znajduje się na pokładzie wycieczkowca jest żydowskie niemowlę.
Później przenosimy się do czasów współczesnych. Poznajemy młodą wdowę Kate, której postawiono za zadanie rozwikłanie zagadki „Valkiri”. Kobieta nie zdaje sobie sprawy z tego, jak niebezpieczna to misja. Chce tylko oderwać myśli od tragicznych wydarzeń z przed paru tygodni.
Kate odnajduje nowego właściciela tajemniczego wycieczkowca. Część elementów układanki zaczyna do siebie pasować, ale nadal nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Co się stało z pasażerami „Valkiri” z 1939r. ? Jedynym i wydaje się najprostszym sposobem jest odtworzenie wydarzeń z przeszłości. Kate wyrusza w rejs wraz z nieliczną załogą. Już na początku napotykają na wiele problemów. Gra nie toczy się tylko o odnalezienie prawdy. Chodzi o coś o wiele ważniejszego, najcenniejszego- o życie.
Po pierwsze, należą się wielkie brawa dla Laureiro, za pomysł rozpoczynania książki tak ważnym momentem. W tym utworze, to rozwiązanie idealne! Po przeczytaniu pierwszej części książki(cały utwór jest podzielony na 3 części, te zaś na rozdziały) jedyne, co przychodziło mi do głowy, to miliony pytań i wielka ciekawość. Po początkowej akcji następuje mały przestój, ale dosłownie tylko na minutę. Jednego jestem pewna: w tej książce nie ma miejsca na nudę. Wszystko staje się coraz bardziej pogmatwane, ale co za tym idzie napięcie rośnie.
Grzechem byłoby nie zwrócić uwagę na okładkę(kolejna bardzo miękka okładka!). Zawarte jest na niej wszystko, co najważniejsze w tej książce, a zarazem nie zdradza zbyt wiele. Mrok, mgła, faszystowskie symbole i zapomniany wózek. Po otwarciu okładka dalej robi dobre wrażenie. Widok wzburzonego oceanu, aż zachęca do wzięcia udziały w rejsie, jaki przygotował dla nas Laureiro.
Nie lubię książek grozy, nigdy nie czułam do nich szczególnej sympatii. Do akcji nic nie mam, ale kryminały i horrory, to nie moja bajka.
Tylko, że „Ostatni pasażer” to thriller, bardzo dobry thriller. Czytając tą książkę sama odniosłam wrażenie, że stałam się dziennikarką i muszę rozwikłać zagadkę „statku widmo”. Muszę tylko iść po dyktafon, aparat i jestem gotowa!
Na dodatek książka jest idealna dla kogoś, kto lubi historię i styl dawnych epok. Wszystko jest bardziej eleganckie- wystroje wnętrz, maniery i stroje. Miód na moją duszę! Czas akcji pomału zaczyna się zacierać. Bohaterowie już nie wiedzą, w których latach są, a razem z nimi my również błąkamy się pomiędzy ’39 r., a współczesnością.
Jedno jest pewne, obojętnie, który jest rok. Nasi bohaterowie będą mogli poczuć się bezpiecznie tylko wtedy, gdy opuszczą pokład „Valkiri”.
„Ostatni pasażer” to nie jest książka dla dzieci. Parę scen zdecydowanie nie daje się dla ich oczu- są naładowane zbyt dużą dawką erotyzmu.
Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o zakończenie książki, dokładnie o ostatnią stronę. Nie napiszę o, co mi chodzi, bo nie chcę wam psuć wrażenia. Spodziewałam się takiego obrotu sprawy od połowy książki, ale jednak miałam nadzieję, że autor nie popełni tego błędu. Wydawało mi się to przereklamowane i tandetne.
Moje wrażenia po przeczytaniu tej książki są raczej pozytywne. Fajnie, że to thriller, ale nie jestem przekonana do wątków fantastycznych. Czasami wydawało się, że to dobre połączenie, ale innym raz wydarzenia były trochę nazbyt przerysowane. Jeśli ktoś czeka na krwawą jatkę, to rozczaruje się (choć parę scen było dość brutalnych). Liczyła się przede wszystkim akcja. To wszystko uleciało ze mnie dopiero na ostatnich stronach. Cieszę się, że nie wszystko było oczywiste i parę razy byłam porządnie zaskoczona. To dobra książka, jeśli mamy ochotę na zagadki i silne emocje. Dla mnie to była idealna książka, po spokojnych i romantycznych przyszedł czas na chwilę niepewności. Jeśli też czujecie potrzebę małej zmiany, to myślę, że znaleźliście odpowiednią pozycję. Jednak nie sądzę, abym powróciła do tej niej jeszcze kiedyś.