Już dawno przywykłam do tego, że książki są masowo powielane, poprawka może nie same książki, ale główne wątki, fabuła, zarys bohaterów. W wielu książkach spotykamy te same schematy, w romansach zawsze musi być ten wątek, w którym bohaterowie są na siebie źli, a potem i tak są razem, w kryminałach mamy wątek akcji spotykany zazwyczaj pod koniec książki, po tymże wątku wszystko zostaje naprawione i bądź, co bądź bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Dlatego jakież było moje zdziwienie po przeczytaniu książki „Osobliwy Dom Pani Peregrine”, która częściowo odrzuca te schematy.
Jacob jest nastoletnim chłopcem, w wieku dziecięcym jego dziadek, który stracił swoją rodzinę podczas Drugiej Wojny Światowej, opowiadał mu niestworzone historie ze swojego życia na maleńkiej walijskiej wysepce w domu pani Peregrine, która podczas wojny opiekowała się sporą grupą dzieci i młodzieży. Ważnym elementem opowiadań starego Abe’go były fotografie jego rówieśników z tamtych czasów. Dziadek Abe często wyjeżdżał, przez co jego wnuk myślał o nim jak o odkrywcy, których w przyszłości sam chciałby zostać. Po wielu latach, dziadek Abe jest uważany za szaleńca, ciągle twierdzi, że gonią go upiory, a w jego historie nikt już nie wierzy. Do czasu aż zostaje odnaleziony ledwie żywy na skraju lasu. W chwili śmierci zaszczepił on w swoim wnuku zalążki zwątpienia. Jacob’a zaczynają straszyć koszmary, dziadek pozostawił mu nie lada tajemnice do rozwiązania. W związku z nią Jacob wraz z ojcem, niedoszłym ornitologiem wyjeżdża na walijską wysepkę, aby rozwikłać zagadkę pozostawioną przez dziadka i przepędzić senne koszmary. Jednak na wyspie Jacob odkrywa coś zupełnie magicznego, coś, dzięki czemu będzie mógł poznać tajemnice skrywane przez dziadka…
Na książkę o Jacobie napaliłam się od razu po przeczytaniu jej zapowiedzi, stwierdziłam, że muszą ją mieć i tak się też stało, dostałam ją na święta. Od tego czasu poprzez brak czasu zbierała kurz na swoim grzbiecie, aż do niedawna. Postanowiłam wreszcie ją przeczytać i już po pierwszych stronach stwierdziłam, że jest świetna. Całość efektu wzmacniają fotografie, które jak informuje autor są prawdziwe(z niewielkimi poprawkami).
Na ogół jej świetności, oprócz fotografii, składają się cudownie wykreowane postacie, sądzę, że każdy chciałby je spotkać w swoim życiu. Do tego fabuła, rzadko spotyka się teraz książki z nowymi, świeżymi pomysłami. Więc byłam wielce zdziwiona, gdy dotarłam do rozwinięcia wątku o domu pani Peregrine. W książce pojawia się też leciutki wątek miłosny, który na szczęście nie gra pierwszych skrzypiec, stanowi on tylko podkreślenie pewnych zdarzeń z przeszłości. Każdy z tych elementów współgra ze sobą, co nie znaczy, że nie znalazło się kilka elementów, które nie przypadły mi do gustu, ale są one ściśle związane w już finałowymi zdarzeniami w książce, więc ich wam nie zdradzę. Sama książka jest wydana w twardej oprawie, co tylko uświetnia cały efekt, na okładce widnieje jedna z bohaterek książki. W środku znajdziemy cudowną treść wydaną w bardzo elegancki sposób, zawijasy przy numerach stron, ładnie oddzielone rozdziały. Jedynym mankamentem jest grzbiet książki, który łatwo może ulec zniszczeniu.
Książka „Osobliwy Dom Pani Peregrine” spełnia obietnicę, która zawarta jest z tyłu okładki. Pochłonęła mnie bez reszty. Trudno było mi się od niej oderwać, a fotografie na długo pozostaną w mojej pamięci. Jeszcze raz wydawnictwo Media Rodzina sprostało oczekiwaniom czytelników. Polecam książkę każdemu, już nawet zaczęłam namawiać moją mamę, aby przeczytała tę pozycję.