Ości, czyli... co dokładnie ? Szkielet? Resztki? Podtrzymuje czy jest zbędny? Filar czy śmieci ? A może jeszcze inaczej - wnętrze? Jest też inna możliwość - właśnie, możliwość językowa.Jaki wyraz kończy się na ość? Kość, miłość, zażartość, nieprzewidywalność.Niejednoznaczność, różnorodność. Trochę tego jest prawda?
Jak odnieść się do tytułu? Myślę, że tu każdy z nas ma prawo wyboru wyrazu, którym określi całą treść. Oprócz "Ości" wita nas niecodzienna okładka, pół człowieka, reszta... chyba właśnie owe ości. Czy jest ładna? A kto to wie? Na pewno pasuje do całości. Jak żadna inna.
Kilka rodzin, nie-rodzin. Kryterium: normalność - nie i tak. Kryterium idealność: nie i tak.Andrzej - gej, niemożność znalezienia prawdziwej miłości. Stabilności. Niby jest z Krzysiem, ale nie jest. Tak samo jak Norbert. Znał Krzysia, szukał go, gdy ten zaginął. Ale czy tego potrzebował? Poszukiwał odpowiedzi u Ninel. Swojej, nieswojej. Jej było ciężko odpowiedzieć. Miała na głowie własne problemy -dla matki była Kubą, a jej syn związał się ze starszą Mają - mężatką. To nie był jedyny problem Franka - nie umiał powiedzieć matce, że jej nienawidzi.Bo tego nie wiedział, nie czuł. Związek z Mają to jego pierwsze w życiu szaleństwo...
...ale nie pierwsze w życiu Mai.Matka - pani Cecylia. Żadnej poufałości, żadnych uczuć. Niechęć do siostry. Niechęć do wiary.Wieczne pretensje i zamartwianie się. Szukanie pociechy w rękach młodszego? A może zagłuszanie poczucia winy? Żona i matka...
I wiele innych bohaterów. Zagmatwanych, zagubionych. Tyle mają problemów. Wypływają one z ich głębi, z tego co przeżyli.Albo z tego, co wydaje im się, że przeżyli - mają skłonność do życia wewnątrz siebie. To przekłada się na relacje i ... nie jest ciekawie. Nie można chyba nazwać ich rodziną...
Ale, ale...okazuje się, że popełniane błędy nie niszczą, ale wręcz spajają. Umacniają te szczątki (ości?) więzi, które jeszcze jakoś pozostały. Nie było żadnych rozwodów, żadnych krzyków, ani pretensji, Tylko akceptacja.Dziwne prawda?
Nowe czasy, nowe możliwości. Wystarczy się rozejrzeć. Tradycje i to, co kiedyś było normalne, upada na chodnik i deptane jest przez ludzi.Autor zauważa to. I swobodnie to opisuje.
Na okładce przeczytałam zdanie "Ość w dom, humor w dom". Nie widzę w książce nic śmiesznego, niestety, dla mnie to smutna prawda. Cóż śmiesznego w tym, że człowiek jest samotny i nie umie się odnaleźć? Że coraz mniej rzeczy sprawia mu przyjemność?
Autor pisze naprawdę świetnie. Używa języka na poziomie. Do tego dobrał pasujące wstawki: cytaty, opinie i tak dalej.
Pod względem wyglądu książki podobały mi się też kartki oddzielające poszczególne rozdziały. Czarne kartki z białym napisem. Doskonały pomysł.
Książka nie jest łatwa. Nie da się jej przeczytać jednym tchem. Tyle tam emocji, skomplikowanych przeżyć...Trzeba co jakiś czas odpocząć od treści i ułożyć ją sobie w głowie....
Na pewno wrócę do książki. To chyba ta, przy której za każdym czytaniem odnajdziemy coś nowego, wartego uwagi. Polecam tym, którzy nie boją się takich zawiłości....zawiłości dzisiejszego świata.