Od zawsze byłam fanką książek, które sprawiają, że boję się otworzyć oczy po przebudzeniu się w nocy w obawie, że coś czyha na mnie w ciemności. Ten niepokój i adrenalina, które powodują u mnie mieszankę strachu i podekscytowania są tym, czego oczekuję od dobrej książki. "Dolina umarłych" jest zdecydowanie odpowiedzią na moje oczekiwania.
W kolejnej części przygód doktor Isles i detektyw Rizzoli uwaga skupiona jest w większości na Maurze. Wyjeżdża na konferencję patologów, jest przybita po niezbyt udanym pożegnaniu z Danielem. Co się wtedy dzieje? A jakże, jak to zwykle w takiej sytuacji bywa, samotna i zraniona kobieta spotyka na swej drodze dawnego znajomego, przystojnego jak diabli kolegę ze studiów doktora Douglasa Comleya (swoją drogą Maura to ma szczęście, na jej drodze pojawiają się sami powalająco przystojni faceci). Żądna przygody, mocnych wrażeń i oderwania się od smutnej rzeczywistości wyrusza z nim i jego towarzyszami na wycieczkę. Niestety śnieżyca i trudne warunki drogowe uniemożliwiają dotarcie do celu. Turyści szukając schronienia trafiają do osady, która jak się okazuje jet zupełnie opuszczona, mimo, że na stołach stoją niedokończone posiłki, samochody są w garażach, a drzwi do domów są otwarte. Gdzie podziali się wszyscy mieszkańcy, kim byli i co się z nimi stało? Jak się okazuje, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta.
Muszę przyznać, że klimat opuszczonej wioski działał na mnie tak niepokojąco, że czytałam książkę z wypiekami na twarzy i włosami, które stanęły mi dęba na rękach. Jak do tej pory jest to pierwsza część tego cyklu, przy której miałam takie odczucia. I muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało. Denerwowali mnie jedynie towarzysze Maury, którzy okazali się ludźmi nie potrafiącymi logicznie myśleć i szukać rozwiązań. Ich głupota była dla mnie aż rażąca. No ale cóż, nie wszyscy mogą być odpowiedzialną i rozsądną Maurą Isles (oczywiście nie licząc spraw uczuciowych). Z drugiej strony mamy ekipę przyjaciół Maury, którzy jej poszukują. Ciężko jednak będąc przybyszem z Bostonu zadbać o odpowiedni przebieg poszukiwań. Rizzoli, Gabriel i Daniel spotykają się z szeregiem trudności na drodze do odnalezienia Maury. Droga do rozwiązania tej sytuacji jest trudna, a my z zapartym tchem śledzimy poczynania naszych bohaterów, kibicując i przeżywając wydarzenia razem z nimi.
Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie duże wrażenie i chyba zdetronizowała "Autopsję" na pozycji numer jeden w moim osobistym rankingu powieści z cyklu Rizzoli & Islel. Z czystym sumieniem polecam!