Deszcz delikatnie rozpieszcza nas swoja symfonią w ten letni wieczór. Powoli robi się coraz ciemniej, jedynie migające palące się wysoko ogniska otaczają swą łuną naszą dolinę. Czekamy na specjalnego gościa, który jak co roku odwiedzi nas i rozpieści swoimi bajaniami. Właśnie w tę wyjątkową noc, gdzie granica między światami jest tak cienka, że aż wyczuwalna na mojej skórze. W oddali słychać śpiewy i grajków, starszyzna już dawno dobrze bawi się przy świętym ogniu. Niestety na nas była już pora. Ale nie smucę się tak bardzo i tak bolały mnie już nogi od pląsów. Powiadają, że w tą wyjątkową noc można znaleźć zaczarowany kwiat, który spełni każde nasze marzenie. Jednak lasy są pełne rusałek, mamun i innych strzyg; nie każdy ma odwagę stawić temu czoła. Zdecydowanie wolę zostać w domu. O...już puka, szybko otwórzmy drzwi. Jest...zapraszam...jesteśmy gotowi Babo Tino...czekaliśmy aby dowiedzieć się co przydarzyło się bogom tym razem. Nie? Nie będziesz opowiadać o Perunie? Tym razem o boginiach? Jeszcze lepiej....
"Opowieści Baby Tiny. Mity o słowiańskich boginiach" Martina Mandera- Rzepczyńska Wyd. Grafika
Jesteście gotowi posłuchać o kolejnych opowieściach Baby Tiny? Naszej łączniczki miedzy światem pradawnych bogów słowiańskich a naszym? Powiem wam, że przychodzi do nas z coraz lepszymi historiami, a tym razem będzie to czas bogiń- Mokoszy, Rodzanicach, Ładzie, Wesnie, Dodoli i nie tylko. Czym jest los? Jak powstały boginie? Kim jest Dziewanna? Czym jest wojna? Co mają wspólnego ze sobą szepty i gwiazdy? Jaka jest naprawdę miłość? To tylko część historii zawartych na stronach kolejnej książki autorki Martiny Mandery- Rzepczyńskiej.
Kim jest pisarka? Z zawodu historyczka, nauczycielka z zamiłowania. Wiedźma, która uwielbia warzyć eliksiry, czytać przyszłość z kart i zwiedzać świat ( nie tylko na miotle). Z kolei na basenie zmienia się w syrenę. Zwariowana mama jeszcze bardziej zwariowanego trzylatka. Reasumując: chaos na nóżkach i człowiek orkiestra- i powiem wam szczerze, że po takim opisie autora, nie zostaje mi nic innego niż sięgnąć po jego książkę.
Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie: czy warto przeczytać kolejne opowieści Baby Tiny? Zdecydowanie tak, tutaj nie musze się zastanawiać dwa razy. Pierwszy tom wspaniale wprowadza nas w świat mitologii słowiańskiej z perspektywy dziecięcej. A to nie taka prosta sprawa i będę powtarzać to w nieskończoność bo jako mama wiem o tym doskonale. Połączyć mity i problemy otaczającego nas świata to jeszcze większe wyzwanie, a właśnie to znajdziemy w baśniach Baby Tiny. Historie ze świata zwierzęcego, przyrodniczego, omawianie trudnych tematów, rozwiązywanie zagadek wszechświata, powstania, zjawisk z dziedziny biologii i fizyki, wirowanie wokół emocji, traum, smutku i radości, bólu i łez, dorastania, więzi, rodziny czy nawet śmierci. To wszystko znajdziecie właśnie w kolejnym tomie nawiązującym do mitologii słowiańskiej dla dzieci napisanej przez Martinę.
Do tego oczywiście barwne, pieszczące oko ilustracje, które cieszą nie tylko najmłodszych a są dziełem Doroty Worek. Szata graficzna jest wręcz do przytulania, woła nas i kusi estetyką, a twarda oprawa pozwoli nam czytać książkę w nieskończoność, bo te opowieści się nie nudzą, nasuwają kolejne pytania, kolejne wnioski i prowadzą do rozmów, aż do późnej nocy- więc uważajcie rodzice. Książka nie ma bariery wiekowej, nie musimy się zastanawiać czy nada się do czytania na dobranoc dla naszej trzy letniej córeczki czy może znudzi jedenastolatka: nie moi drodzy nie zanudzi - mój Starszak (14lat) wołał "czytaj jeszcze" w trakcie wieczornego czytania dla młodszego brata.
My się wręcz zakochaliśmy w bajkach Baby Tiny, wprowadziliśmy ją do naszego domu i do naszych serc. Niech zostanie z nami na zawsze!
(współpraca i patronat medialny)