Gdy do czterdziestki mam już bliżej niż dalej, pewne rzeczy zdarza mi się zapomnieć, pewne chwile z przeszłości ulatują niczym niełupki z dmuchawca, inne z kolei są wciąż całkiem żywe i wyraźne. Czasami w głowie zostają sprawy błahe i z perspektywy czasu mało istotne, ot jak choćby moment, kiedy zacząłem interesować się teoriami o obcych cywilizacjach i UFO. Dzieciak dorastający w latach '90 siłą rzeczy musiał natknąć się na serial "Z archiwum X", a w moim przypadku to właśnie ta produkcja stała się katalizatorem to zgłębienia tematu. Potem zabrałem się za książki, czasopisma, filmy i programy telewizyjne i te "zielone ludziki" kroczą gdzieś tam za mną do dziś. Oczywiście takim najbardziej emocjonującym momentem byłby pierwszy kontakt z przedstawicielami obcych i wizje tej chwili miało wielu pisarzy, najczęściej były to jednak wejścia na grubo. Ot, jak choćby w "Wojnie światów" Herberta Georga Wellsa z końca XIX wieku. W kontraście do tej zadymy, pozostają: Jack Finney ze swoją "Inwazją porywaczy ciał" z 1954 roku i John Wyndham z "Kukułczymi jajami z Midwich" z 1957 roku. Obaj snują bowiem wizję cichej inwazji. Oczywiście nie każde nawiązanie łączności z obcymi kończyło się zagładą ludzkości. To, że kosmici mogą być pozytywnie nastawieni pokazał Carl Sagan w swoim kultowym "Kontakcie". I wydaje się, że ten Autor świadomie lub nie, poszedł w ślady Larry'ego Nivena i Jerry'ego Pournella, którzy w monumentalnej powieści "Pyłek w Oku Boga" z roku 1974 idą właśnie w kierunku ostrożnego, choć pokojowego kontaktu z obcą cywilizacją.
"Pyłek w Oku Boga" to pierwsza powieść duetu Niven i Pournelle i początek trylogii zakończonej w 2010 roku przez córkę tego drugiego - Jennifer R. Pournelle. Co ciekawe, "Pyłek..." chociaż liczy sobie już pół wieku, nigdy nie był w Polsce wydany. Dlaczego? Może nasi wydawcy boją się tak obszernych tomiszczy? Na szczęście to się zmienia, a Wydawnictwo Vesper być może toruje drogę innym. Zresztą, Vesper nie pierwszy raz sięga po powieści konkretnych rozmiarów i jasne z punktu widzenia czytelnika, do takiej książki podchodzi się nieco inaczej, ale to tylko kwestia poprzestawiania sobie w głowie i jeżeli historia zaskoczy, to frajda z jej czytania jest nieziemska. Czasem wręcz dosłownie, jak w przypadku "Pyłku w Oku Boga", gdzie właściwie całość dzieje się w kosmosie. Ziemia jest tu jedynie wzmiankowana jako swego rodzaju rezerwat, miejsce pamięci po wojnach nuklearnych, które wygnały ludzkość w kosmos. Teraz, w roku 3017, ludzie zamieszkują wiele skolonizowanych planet, ale dopiero teraz natrafili na inne inteligentne formy życia. I to całkiem przypadkiem, bo dla krążownika MacArthur miała to być rutynowa misja bez niespodzianek. Właśnie zakończyła się kolejna rewolta na jednej z planet należących do Imperium i gdy wszyscy myśleli, że przyszedł czas oddechu, na drodze krążownika, pojawił się nieznany statek kosmiczny. Choć w wyniku kolizji, obca istota będąca na statku, poniosła śmierć, wkrótce Cesarz wysyła ekspedycję naukowców i wojskowych, aby nawiązała pierwszy kontakt z obcą cywilizacją. Motowie - jak kosmitów nazywają ludzie - podzielają chęć kontaktu i wkrótce dochodzi do spotkania...
"Pyłek w Oku Boga" to mieszanka fantastyki naukowej z political fiction i ta polityka jest tu często na pierwszym planie. Właściwie wszystko kręci się wokół polityki, bo nawet naukowcy są w nią - bezpośrednio czy nie - uwikłani i pełnią rolę ambasadorów ludzkości. Ja wiem, nie każdy fan sci-fi lubi motywy polityczne, ale Larry Niven & Jerry Pournelle zadbali o to, aby było ciekawie. Wiecie, "Pyłek..." to książka bez większych fajerwerków, to nie "Obcy", gdzie właściwie cała fabuła opiera się na krwawej jatce. Tutaj narracja jest raczej spokojna, żeby nie powiedzieć powolna, ale takie tempo do tej opowieści po prostu pasuje. Pod tym względem "Pyłek w Oku Boga" przypomina "Czerwony Mars" Robinsona czy "Hyperion" Simmonsa. Fabularnie, "Pyłek..." to jednak zupełnie inna bajka, ale napisana genialnie, z rozmachem, z dbałością o detale, z niesamowitą atmosferą, z kipiącymi emocjami. Niven i Pournelle znakomicie budują napięcie, dając nam to przyjemne uczucie niepewności wynikające z nadchodzącego spotkania z nieznanym. Potem zaczyna się wzajemne sondowanie obu stron, a czytelnik zaczyna dostrzegać, że każdy tu ma coś do ukrycia, a w to, co grają zarówno ludzie, jak i Motowie, to nic innego jak zgrabna gra pozorów. Tutaj każdy ma swoje tajemnice i bardzo długo czytelnik pozostanie w niepewności, czy obcy mają dobre zamiary, czy tylko udają przyjacielskich? Zresztą, bardzo szybko przekonujemy się, że Motowie mają z nami bardzo wiele wspólnego i chyba to sprawia, że część bohaterów jest bardzo ostrożna w kontaktach z nimi. Rozpoczyna się więc przeciąganie liny, bowiem każda ze stron ma coś do ugrania, i każda coś do stracenia.
Larry Niven i Jerry Pournelle dają tu popis nie tylko swoich talentów literackich, ale też ogromnej wyobraźni, tworząc wizję przyszłości, ale i świata bardzo nam obcego. I mam tu na myśli nie tylko świat Motów, ale i ludzi, którzy już nie są ziemianami, a obywatelami kosmosu, a tym kosmosem zarządza superpaństwo nazywane Drugim Imperium Człowieka. O historii cesarstwa - bo Imperium to cesarstwo - dowiadujemy się całkiem sporo. Nie jest to twór stworzony tylko po to, aby robił za tło. Kryją się za tym dzieje ludzkości, przesiąknięte krwią i potem, czyli w sumie tym, co zawsze, bo jako ludzkość lubimy się napierdzielać i dziesiątkować. Mamy też teraźniejszość, względnie spokojną, ale przed burzą zawsze jest spokój.
"Pyłek w Oku Boga" to świetna opowieść, która jednak - z racji swoich rozmiarów - domaga się od czytelnika czasu i skupienia. Larry Niven i Jerry Pournelle dają nam historię o pierwszym spotkaniu z obcą inteligentną rasą, jednak temat ten pokazują pod kątem geopolitycznym, naukowym, po części też wojskowym, ale militaryzmem emanują raczej ludzie niż obcy, a właściwie i tak wszystko sprowadza się do prężenia muskułów, bowiem "Pyłek..." nie jest książką batalistyczną; to nie ten odłam sci-fi. I, aby już nie przedłużać, powiem tak: niewiele jest powieści political fiction, które mnie porwały, to jest ciężki temat i mało komu udaje się go ogarnąć, ale ci dwaj goście - Niven i Pournelle - no kurczę, dali radę. "Pyłek w Oku Boga" to jedna z tych opowieści, od których ciężko jest się oderwać. To kawał świetnej historii, której warto poświęcić czas, którą warto poznać. Gorąco polecam. 👍
© by MROCZNE STRONY | 2024