Niektóre książki mają w sobie coś, co sprawia, że nie można przerwać czytania, dopóki człowiek nie dojdzie do ostatniej strony. Od jakiegoś czasu zastanawiam się co może mieć na to wpływ. Z pewnością w dużej mierze zależy to od nas samych. Każdy ma mniejsze czy większe uprzedzenia przed przystąpieniem do czytania. Do tego dochodzi tematyka danej pozycji, która może nam podejść, bądź nie podejść. Wiele razy trafiłam na czytadła, które przypadły mi do gustu, dotyczyły interesujących mnie tematów, jednak było tam drobne ale. Na półce, gdzie znajdują się moje ulubione książki są takie, które czytałam powoli. Dlaczego niektóre lektury należy dawkować na kilka razy, a z kolei inne pochłania się w błyskawicznym tempie? Dużo zależy od autora. Od tego jak napisał, czy miał po co pisać... Na początek napiszę tyle, że pani Witkiewicz spisała się na medal.
Wkraczamy delikatnym ruchem ręki prosto na pierwsze karty opowieści. Lekkim piórem zostaje nam zarysowana postać Ewy. Jest to kobieta, która lubi uciekać w świat marzeń. Chciałaby poznać kiedyś mężczyznę, który będzie potrafił obdarzyć ją wielką miłością.
Po mało owocnych znajomościach, na drodze Ewy pojawia się Maciek. Przed wschodem słońca, na tle morza widać ich rozmazane sylwetki. Od początku wydaje im się, że złapali ze sobą świetny kontakt. Spędzają ze sobą wiele czasu, aż nagle wszystko zaczyna być coraz bardziej poważne. Mieszkają ze sobą, budzą się obok siebie... Dochodzi do oświadczyn. Wprawdzie nie takich wymarzonych, ale nie wszystkie wizje przyszłości mogą się spełnić. I nagle w tej wielkiej miłości zaczyna coś zgrzytać.
Ona go kocha i nic więcej się nie liczy. On myśli o tym, że razem będzie łatwiej rozliczać się z urzędem skarbowym. Ona chce mieć dzieci. On nie dopuszcza do siebie tej myśli. Ona chce spędzać z nim wolny czas. On woli poświęcać go pracy.
Ewa rozpoczyna poszukiwanie uczuć, których jej brakuje w innych ramionach.
Autorkę tej książki miałam okazję poznać kilka lat temu, podczas czytania "Milaczka". Można śmiało powiedzieć, że owa lektura była dosyć przeciętna. Tym razem zostałam pozytywnie zaskoczona przez panią Magdalenę Witkiewicz.
"Opowieść niewiernej" przedstawia dosyć trudny temat w naturalny, a nawet przyjemny sposób. Historię Ewy czyta się bardzo szybko, bez odrywania oczu od kolejnych stron.
Książka nie jest przepełniona ciągłymi porywami namiętności, ale codziennością, czyli życiem. Ze zdań wyrywa się wiele emocji. Rozczarowanie, smutek, fascynacja, bezradność, radość. Można to określić jako huśtawkę, na którą wsiada każdy człowiek. To sprawia, że postaci występujące w tej powieści są bardzo realne, namacalne.
Podczas czytania byłam zmuszona do refleksji. Niektórzy słysząc słowo zdrada nie zastanawiają się, tylko są przeświadczeni o tym, że jest ona czymś w stu procentach złym. Nie chcę tego negować, jednak po tej lekturze nauczyłam się, że problem trzeba poznawać od samego źródła, a dopiero później osądzać.
Pozostaje mi czekać na kolejne pozytywne zaskoczenie ze strony pani Witkiewicz w postaci kolejnej książki.