Dwudziestodwuletnia Reese studiuje psychologię i dorabia pracując jako opiekunka u Państwa Spencerów. Bardzo zżyła się z siedmioletnią Josie dzięki czemu opieka nad nią przynosi młodej kobiedzie wiele przyjemności i pozwala odsunąć myśli od traumatycznych wydarzeń z przeszłości.
Nie dziwi się kiedy pewnego wieczoru Sophie Spencer prosi ją o pomoc przy małej. Jednak to co zastaje po dotarciu do domu pracodawców wstrząsa nią dogłębnie. Matka i ojczym Josie zostali zamordowani i wszystko wskazuje na to że dziewczynka była świadkiem tej zbrodni. Reese chcąc chronić siedmiolatkę postanawia ukryć ten fakt przed policją i opinią publiczną.
Do Los Angeles przylatuje Owen Maxwell biologiczny ojciec Josephine który ma przejąć nad nią opiekę. Zdobycie zaufania dziewczynki nie będzie łatwe. Nie dość że przeszła traumę po stracie rodziców to tak na dobrą sprawę wogóle nie zna swojego ojca. Owen odciął się od córki i przez pięć długich lat nawet nie próbował się z nią skontaktować. W odbudowie relacji z córką pomagać mu będzie Reese choć jest do mężczyzny nastawiona dość sceptycznie.
Czy Owen i Reese będą w stanie się dogadać? Czy Maxwell udowodni sobie i innym że mimo wszystko nadaje się do roli ojca? Ile będzie w stanie poświęcić Reese by ratować obce dziecko?
Połączenie romansu z elementami kryminalnymi to coś co bardzo lubię. Uwielbiam jak książka porywa szybką akcją i nie pozwala na nudę. Lubię czuć dreszczyk emocji towarzyszący opisom niebezpiecznych sytuacji i kocham wątki romantyczne. Dlatego połączenie takie jest dla mnie idealne. Bardzo się cieszę że wszystko to znalazłam w „Opiekunce” Ludki Skrzydlewskiej.
Czym tak naprawdę są więzy krwi? Czy bez nich bylibyśmy w stanie bezgranicznie pokochać i oddać się w całości obcemu dziecku? Myślę, że tak i doskonałym na to przykładem jest historia Reese i Josie. Młoda opiekunka całą miłość przelewa na swoją podopieczną być może rekompensując sobie w ten sposób utratę ciąży. Nie zmienia to jednak faktu że między nimi wytworzyła się silna więź a Reese gotowa byłaby oddać za Josie życie.
Postacie stworzone przez autorkę są wyraziste i posiadają bogatą przeszłość którą chętnie odkrywałam. Bohaterowie ci nie są niezwyciężeni, nie posiadają cech superbohaterów którzy zawsze wychodzą z opresji bez szwanku. Postacie te mają swoje wady i słabości a to wszystko sprawia że są autentyczne. Bardzo lubię Reese. Jej determinacja i poświęcenie są imponujące. Choć ma dopiero dwadzieścia dwa lata jest bardzo rozsądną dziewczyną i niejednokrotnie musiała tego rozsądku uczyć o trzynaście lat starszego Owena. Muszę przyznać że zaskoczeniem była dla mnie najmłodsza bohaterka książki. Josephine to bardzo mądra i skrupulatna dziewczynka. Po zbrodni jaka dokonała się na jej oczach przechodzi traumę ale milczy z zupełnie innego powodu niż wszyscy myślą. Ona chce w ten sposób chronić najbliższą osobę jaka jej została. Josie jak na swój wiek wykazała się ogromną odwagą i logicznym myśleniem.
Lektura „Opiekunki” to była niezwykle emocjonująca podróż którą zapamiętam na długo. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić tę książkę i życzyć przyjemnego czytania.