O tym spotkaniu świat miał się nie dowiedzieć. Przywódcy trzech mocarstw, które w 1943 roku sprzymierzyły się w celu pokonania III Rzeszy, przygotowali konferencję, by opracować ostateczny plan unicestwienia Adolfa Hitlera. Wszystko okryte było tajemnicą. Führer nie mógł pozwolić jednak, żeby trójka marnych w jego mniemaniu przywódców obróciła w niwecz wszystkie niemieckie plany. Postanowił więc po raz kolejny wykorzystać elitarną jednostką strzelców alpejskich Edelweiss i zrealizować plan zamachu na swoich politycznych przeciwników. Wielofazowa operacja o kryptonimie „Długi skok” miała zakończyć się 30 listopada 1943 roku, dokładnie w 69-tą rocznicę urodzin Winstonta Churchilla. Czy doszła do skutku? Jakie były jej efekty? O tym wszystkim dowiecie się z nowej książki Leo Kesslera pt.: „Dolina zabójców. Zamach w Teheranie 1943”.
To moje pierwsze i z pewnością nie ostatnie spotkanie z twórczością Charlesa Whitinga. Tak bowiem brzmi prawdziwe nazwisko autora „Doliny zabójców…”, który tworzył swoje dzieła pod wieloma pseudonimami m.in. jako Leo Kessler. Ten historyk, a przede wszystkim uczestnik działań II wojny światowej napisał szereg powieści traktujących o największym w dziejach świata konflikcie. „Dolina zabójców…” to trzecia książka z serii „Edelweiss Strzelcy Alpejscy”, która opowiada o losach tej nadzwyczajnej jednostki wykorzystywanej przez Hitlera do najtrudniejszych operacji wojennych. Jeśli pozostałe książki Kesslera utrzymane są w klimacie tej ostatniej, to muszę przyznać, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych, współczesnych twórców powieści historycznych.
Mój osobisty zachwyt wzbudzili bohaterowie „Doliny zabójców…” Trzeba przyznać, że autor przy prezentacji każdej z postaci historycznych, nie omieszkał wspomnieć o cechach charakteru lub wyglądu, które wyróżniały wielkich przywódców zebranych na konferencji w Teheranie. I tak Churchill nie stroni od cygar i alkoholu, Roosevelt jest całkowicie uzależniony od współpracowników, a Stalin prezentuje się, jak na Gruzina przystało – z obłędnym spojrzeniem i śladami po ospie. Jest jeszcze drugoplanowany bohater, który prywatnie wzbudza moje zainteresowanie. To Otto Skorzeny, dowódca specjalnych jednostek Waffen-SS. Człowiek odpowiedzialny za uwolnienie więzionego Benita Mussoliniego, tym razem przygotowuje grupę Edelweiss do perskiej operacji, która ma zmienić losy wojny. Lwia część książki Kesslera jest jednak poświęcona kolejnym fazom działań niemieckich alpinistów, którzy dla spełnienia rozkazu samego wodza III Rzeszy, muszą wejść w sojusz z perskim plemieniem asasynów, znanym z okrutnych grabieży i mordów miejscowej ludności. Ta nuta orientu w połączeniu z niemiecką precyzją stanowi niemałe zagrożenie dla wojsk brytyjskich, radzieckich i amerykańskich. Kolejne starcia obu stron z pewnością zainteresują znawców taktyki wojennej, jak również zwyczajnych zwolenników krwawych jatek.
Przyznam się, że początkowo dość sceptycznie odnosiłam się do kolejnych faktów przedstawianych w książce Kesslera. Do tej pory niewiele wiedziałam o planowanym na „Wielką Trójkę” zamachu w Teheranie, oprócz tego, że został on przedwcześnie wykryty przez radzieckie służby wywiadowcze. Autor „Doliny zabójców…” bardzo mile mnie jednak zaskoczył. Okazało się bowiem, że znakomicie potrafi on operować faktami historycznymi i spleść je tak, by powstała z nich nie tylko interesująca powieść, ale również wartościowa z perspektywy naukowej historia. Kto wie, być może prawdziwy zamach planowany przez Hitlera przebiegał bardzo podobnie jak jego fabularny odpowiednik? Zamiast się nad tym zastanawiać, lepiej sięgnąć po kolejną książkę Leo Kesslera i wziąć udział w operacji „Długi skok”, konferencji w Teheranie oraz w tym, co najprzyjemniejsze – przyjęciu urodzinowym Winstona Churchilla. W imieniu własnym, autora, a przede wszystkim bohaterów książki „Dolina zabójców…” zapraszam do lektury!