“Mroczna melodia” co to była za książka! Co to była za historia! Ale przyznam szczerze, że tak jak kusiło mnie, żeby ją przeczytać, tak bałam się również tego co w niej przeczytam: relacja uczennica-nauczyciel, duża różnica wieku, bdsm. I zupełnie niepotrzebnie, to jedna z lepszych książek jakie ostatnio przeczytałam.
Ivory ma siedemnaście lat, a przeżyciami mogłaby obdarzyć co najmniej kilka osób. Odkąd cztery lata temu tragicznie zmarł jej tata, musi sama radzić sobie ze wszystkim i stawiać czoło nie tylko codziennym problemom. Mieszka w biednej dzielnicy Nowego Orleanu z matką narkomanką, bratem pijakiem i obibokiem. Dzięki swojemu wybitnemu talentowi i tacie, który przed tragiczną śmiercią sprzedał dobrze prosperujący bar, uczęszcza do prestiżowego liceum muzycznego. Tam też nie ma łatwo, jest obiektem drwin i molestowania przez innych uczniów. To bezwzględny świat, w którym nie ma nic za darmo, jest tylko jedna zasada coś za coś. Ivory znosi to wszystko dzień w dzień, zaciska zęby, żeby spełnić swoje największe marzenie dostać się do jednej z najlepszych szkół Leopolda w Nowym Jorku i wyrwać się wreszcie z patologii w jakiej mieszka. Został jej już tylko ostatni rok nauki i to decydujący, kiedy los stawia jej na drodze aroganckiego i piekielnie przystojnego nowego nauczyciela muzyki.
"Czasami kocha się kogoś, kogo nie powinno się kochać, a w bezkresnej przestrzeni tej miłości nic innego się nie liczy."
Emeric Marceaux dwudziestosiedmioletni nauczyciel muzyki. Został zwolniony z poprzedniej posady i ciągnie się za nim “zła sława”. Ma jednak wielki talent i będzie udzielał Ivory indywidualnych lekcji fortepianu. Przy pierwszym spotkaniu bierze jednak dziewczynę za nauczycielkę, ponieważ wyróżnia się ona na tle koleżanek urodą i dojrzałością. Od pierwszej chwili jest nią zauroczony i zafascynowany.
“Chryste Panie, ona jest niewinnością owianą grzechem. To ta niewinna część wstrząsa mną najmocniej.”
Zdaje sobie sprawę, że oboje mają wiele do stracenia, jednak ogromne pożądanie przyciąga ich do siebie jak magnes. Nawet spora różnica wieku nie stoi im na przeszkodzie. Tych dwoje nie łączy tylko seks, ale i wspólne zainteresowania, ogromny talent, to samo postrzeganie muzyki. On jest jej mentorem, Ona jego muzą.
“Nie potrzebujemy słów, bo mamy coś lepszego. Własne nuty. Istniejemy tylko my i nasza piosenka, melodia pulsująca między nami, odżywiająca nas, spalająca i czyniąca jednością."
“Mroczna melodia” to książka obok której nie można ,przejść obojętnie. To historia, której się nie zapomina. Pełna cudownych cytatów. Miałam łzy w oczach czytając co ta dziewczyna przeszła od chwili gdy zmarł jej ukochany tata. Można ją zaliczyć do dark romance, ale według mnie nie jest to mocny dark, niemniej jednak przygotujcie się , że będzie mrocznie, niegrzecznie, emocjonalnie. Autorka ma genialny styl pisania, jestem nim zauroczona. Jak ona fantastycznie opisuje muzykę, naprawdę czasami wydawało mi się, że słyszę to co grają Ivory i Emeric, tym bardziej, że przesłuchałam całą playlistę. Bardzo czekam na wydanie następnych książek spod pióra Pam Godwin. A tymczasem na pewno jeszcze wrócę do “Mrocznej melodii”. Gorąco polecam!