O twórczości Magdaleny Kordel dowiedziałam się z internetu, a dokładnie z jednej z facebookowych stron promujących polskich autorów. Od czasu do czasu organizowane są tam konkursy. W jednym z nich udało mi się wygrać właśnie tę powieść. Po jakimś czasie przyszła przesyłka i... dodatkowa niespodzianka w postaci dedykacji autorki.
Magdalena Kordel urodziła się w 1978 r. Jej debiutancka powieść "48 tygodni" wydana została w 2005 roku. Inne powieści to "Uroczysko", "Okno z widokiem", "Sezon na cuda" i najnowsza "Wino z Malwiną". W czterech ostatnich akcja toczy się w miejscowości Malownicze ("Uroczysko", "Sezon na cuda" i "Wino z Malwiną" opowiadają o perypetiach tej samej bohaterki, Majki, w "Oknie z widokiem" występuje ona jako postać trzecioplanowa).
Róża, główna bohaterka, na co dzień mieszka w Warszawie, gdzie wykłada w Instytucie Archeologii. Z powodu nieprzyjemnej afery, której stała się ofiarą, postanawia wziąć urlop i wyjechać na jakiś czas w rodzinne strony do Malowniczego. Mieszka tam jej babcia Matylda, z którą jako dziecko Róża miała bardzo dobry kontakt. Według mamy Róży - często aż za dobry. Jej niepokój był związany z historiami, jakimi raczyła swoją wnuczkę pani Matylda. A opowiadały one o... diable. Daleko mu było jednak do szatana znanego nam z Pisma Świętego. Opowiastki o nim były raczej niegroźne, ale niepokoiły rodziców. Na szczęście po jakimś czasie fascynacja diabłem ustąpiła nowej. Mała Róża zainteresowała się kapliczką św. Antoniego, stojącą na rozstaju dróg. Święty stał się jej powiernikiem i nie zmieniło się to mimo upływu lat.
Dziadkowie Róży (z panią Malwiną mieszka przyszywany dziadek głównej bohaterki - Juliusz) bardzo cieszą się z niezapowiedzianej wizyty. Okazuje się, że już od jakiegoś czasu nosili się z poinformowaniem jej o pewnej sprawie. W Malowniczym pojawił się nowy inwestor, który planuje na terenach znajdujących się w okolicy kapliczki rozpocząć prace budowlane, a samego św. Antoniego przenieść w inne miejsce. Na to Róża nie może pozwolić! Nie wyobraża sobie miejscowości bez rozstajnych dróg i kapliczki. Bierze więc sprawy w swoje ręce... Pomaga jej w tym proboszcz, zaprzyjaźniony profesor oraz grupa studentów Archeologii.
Okno z widokiem to ciepła książka, świetna odskocznia od problemów dnia codziennego. Nie jest obszerna, więc czyta się ją szybko. Nie należy może do jakichś wybitnych, wiekopomnych dzieł, ale przecież nie tylko takie książki musimy czytać. Nie brak w niej przezabawnych scen oraz opisów przywodzących mi na myśl moje własne dzieciństwo i moje własne Malownicze. Bo chyba prawie każdy z nas ma takie ukochane w dzieciństwie miejsce, do którego wraca (czy to realnie czy jedynie w myślach), gdy przytłacza go codzienność dorosłego życia. Do łez śmiałam się podczas czytania fragmentu dotyczącego wycieczki przybyłych do Malowniczego studentów i problemów z obuwiem jednej ze studentek. A dodzwonić się można do mnie tak samo jak do głównej bohaterki - też mam wiecznie wyciszony dzwonek, mój mąż może potwierdzić. :-) Świetnym pomysłem była historia z upierdliwym klientem Piątego koła i Uroczyska. Jej zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło.
Podobał mi się też cały wątek archeologiczno-historyczny. Jestem historykiem z wykształcenia a pracę magisterską pisałam na temat dziejów jednej z bliskich mi miejscowości. Podobnie jak bohaterowie Okna z widokiem miałam okazję zapoznać się z lokalnymi legendami i czytałam stare zapiski. Historia małych miast, miasteczek, wsi jest moim zdaniem bardzo pasjonująca, a często niestety nieznana przez ludzi je zamieszkujących. Jednym z ciekawych i nieodłącznych elementów takich miejscowości są przydrożne kapliczki. Kiedyś nawet przechodziłam nimi fascynację (nie jakąś jedną konkretną, tylko bardziej ogólnie, głównie Nepomucenami :-) ).
Nie podobał mi się za to wątek z Ryśkiem. Zacznijmy od tego, że od początku w wyobraźni prześladował mnie Rysio z "Klanu". I choć bardzo chciałam, nie potrafiłam sobie tego bohatera wyobrazić inaczej. Ja wiem, że opis zupełnie nie pasował, ale było to ode mnie silniejsze. Wróćmy jednak do samego wątku, a dokładnie do jego zakończenia. Obeszłoby się bez tego finałowego zdarzenia w Piątym Kole (nie chcę ujawniać zbyt wielu szczegółów, dlatego piszę tylko same ogólniki). Za dużo było w powieści cudownych zrządzeń losu. Zdaję sobie sprawę, że taki był zamysł pani Magdaleny. Wątek metafizyczny jest obecny na kartach powieści już od jej samego początku, ale to przypadkowe natrafienie na przestępcę i odkrycie jego nielegalnych zdobyczy jakoś do mnie nie przemówiło. Wiem jednak, że autorka lubi szczęśliwe zakończenia, sama napisała to we wstępie do książki.
W tekście zdarzyło mi się natrafić na kilka literówek, ale nie było ich aż tak wiele, więc się nie czepiam. Na koniec napiszę jeszcze o okładce. Bardzo dobry wybór, choć ja wolałabym okno otwarte na oścież. Szkoda zamykać w taką ładną pogodę. :-)
Podsumowując, książkę polecam głównie kobietom na odstresowanie się wieczorem po męczącym dniu.
Magdalena Kordel, "Okno z widokiem", Wydawnictwo SOL, Warszawa 2011.
Moja ocena: 4/5