Nabici w Facebooka recenzja

Przeraża Cię to, o czym nie masz bladego pojęcia? Pewnie nie. Żyjąc w błogiej nieświadomości łatwiej funkcjonować w złudnym poczuciu stabilizacji i bezpieczeństwa. Natomiast od momentu rozwoju mediów społecznościowych już nikt nie może czuć się bezpiecznie, a przynajmniej nie ten, kto nie potrafi roztropnie korzystać z sieci internetowej. Sądzisz, że jesteś anonimowy? Że Twoje dane osobowe, wizerunek, prywatne informacje są odpowiednio zabezpieczone i dostępne tylko dla Ciebie. Błąd!
Przykładem nieświadomości, jakimi prawami rządzi się wirtualny świat może być sytuacja dotycząca jednego z polskich dziennikarzy, który oskarżył pewne ugrupowanie polityczne o elementy seksreklamy na stronie partii. Szkoda, że pan ten nie zdawał sobie sprawy, jak działa reklama dedykowana, która na podstawie osobistych wyborów użytkownika dopasowuje reklamy w sposób personalny. Bezceremonialnie strzał w kolano. Do czego natomiast zmierzam?

Przerażające jest to, w jak ukryty i podstępny sposób dajemy się infiltrować i osaczać mediom społecznościowym. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak Facebook, Instagram, YouTube czy Google wpływa na naszą codzienność. Staliśmy się bezwolnym produktem wystawionym na pożarcie reklamodawcom, gdzie korzyści czerpie zasadniczo jeden człowiek, który w głębokim poważaniu ma los ponad dwóch miliardów ludzi: ich bezpieczeństwo, szerzenie mowy nienawiści, ochronę danych wrażliwych, ograniczenia demokracji, a nawet wpływ w ramach wyborów głowy Państwa.
Liczy się pieniądz, a ten jest wtedy, gdy użytkownik poszczególnych platform zagląda na tablicę wabiony powiadomieniem, lajkiem, komentarzem - mnie wyrażenie słowami tego, co podświadomie obserwowałam nieco przeraża. Cała lektura, choć zdecydowanie do łatwych nie należy, jest okupiona tym, o czym milczą lub co ignorują potentaci na "rynku" mediów społecznościowych, a co zaczyna wpływać na nasz los, losy kraju, świata czy nawet w wydawałoby się należną każdemu demokrację.

Autor maczał palce w początkach istnieja i późniejszym rozwoju Facebooka. W miarę kolejnych ulepszeń, na jakie stawia firma Zuckerberga, pojął, iż udogodnienia te mogą nieść ze sobą w morzu rozrywki i przyjemności również niebezpieczeństwo - ta pozycja jest podsumowaniem jego przemyśleń i spostrzeżeń.

"Wściekli ludzie częściej udostępniają więcej informacji, tak by inni podzielili ich wściekłość"
"Niezależnie od czego zaczniemy, algorytm YouTube podsunie nam teorię spiskową. Teorie spiskowe sprawiają, że użytkownicy spędzają wiecej czasu w sieci"