Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jednego z lepszych kryminałów, który miałam okazję czytać. Mowa tutaj o książce od Pani Magdaleny Soboty pt. „Ogród zły”. Najbardziej w tej książce zaintrygowała mnie okładka tej lektury, która idealnie wpasowuje się w klimat całej historii, ale o tym za chwilkę :)
Najpierw kilka słów o fabule:
Główną bohaterką jest Hermina - policjantka, która w swoim życiu przeszła wiele. Pewnego dnia dowiaduje się o samobójstwie swojej przyjaciółki z czasów szkolnych. Kobieta jednak nie wierzy, że Liliana zdecydowała się na tak pochopną decyzję. To wydarzenie spowoduje powrót widma złych wspomnień oraz tajemnic, które kobieta pragnęła zakopać głęboko pod ziemię...
Hermina pragnie zrobić nazłość prokuratorowi Mikołajowi Myszkinowi i sama postanawia rozwiązać tę sprawę. Czym dalej śledztwo się posuwa, tym więcej sekretów wychodzi na światło dzienne i śmierć jej przyjaciółki okazuje się nie tylko przypadkowym morderstwem, ale i częścią pewnego aktu sztuki...
Co to była za historia! Niestety nie mogę powiedzieć Wam za dużo, (a uwierzcie mi jest to trudne), ponieważ nie chcę nikomu zepsuć przygody z tą książką. Za to mogę w końcu rozwinąć swoją myśl ze wstępu tej recenzji... Klimat tej książki to po prostu mistrzostwo! „Ogród zły”, to jedna z tych lektur, która nie da o sobie szybko zapomnieć. Każdy rozdział pochłonie Was niczym ciernie w ogrodzie, które nie wypuszczą Was ze swoich „macek” do momentu aż nie poznacie zakończenia tej historii.
Jeśli chodzi o akcję i wątek kryminalny, to mogę Was zapewnić, że sporo się dzieje. Autorka wiedziała co robi podczas pisania tej książki. Cała sprawa morderstwa została doskonale przemyślana, czytelnik nie będzie w stanie określić kto tak naprawdę jest ofiarą, a kto sprawcą. Owszem, przed samym wyjaśnieniem sprawy, domyśliłam się kto jest mordercą, jednak nie zepsuło mi to przygody z tą pozycją.
Pomimo objętości tej pozycji, przeczytacie ją bardzo szybko, a to nie tylko za sprawą akcji, ale i przyjemnego dla oka języka, którym posługuje się Pani Magdalena. „Ogród zły” powodował u mnie wiele sprzecznych emocji, raz czułam gęsią skórkę, by za chwilę być smutną, czy wściekłą przez postępowanie bohaterów tej historii. Najbardziej jednak zasmuciła mnie relacja Herminy oraz jej matki. Jedyne co mogę powiedzieć, to fakt, że jej ojciec to kawał chama! Jak już jesteśmy w temacie bohaterów, to muszę przyznać, że każdy z nich jest inny i wniósł coś innego do fabuły, co urozmaica czytelnikowi przygodę z tą lekturą.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! Mimo, że fabuła wydaje się przewidywalna, to jednak autorka mile Was zaskoczy. W „Ogrodzie złym” nie zabraknie dla Was tajemnic sprzed lat, toksycznych relacji, czy niewyjaśnionego morderstwa!