Pochłonięcie drugiej części „Wojowników” od Erin Hunter, tym razem zatytułowanej „Ogień i lód”, nie zajęło mi długo. Tym razem Ognista Łapa, teraz z wojowniczym imieniem, musi sprostać wielu wyzwaniom – zwłaszcza że nie ma pewności, czy wszyscy w Klanie Pioruna są faktycznie godni zaufania... Seria o dzikich kotach żyjących w klanach, toczących ze sobą bitwy i otrzymujących przepowiednie od zmarłych ze Srebrnej Skórki ma w sobie to coś, że lekko i przyjemnie się ją czyta. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że ten tom prezentuje się lepiej od poprzedniego.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na błędy w tłumaczeniu, przez które zastępca jednego z klanów nosi terminatorskie imię. Na całe szczęście zostało to naprawione, a poprawione wydania są dostępne do kupienia (tylko ja z moim szczęściem natrafiłam na jakieś przed korektą). Spis imion, skoro już musi być, powinien znaleźć się na końcu – czytelnik uniknąłby wtedy mało istotnych, ale jednak irytujących spoilerów, jak nowi bohaterowie czy świeżo upieczeni uczniowie poszczególnych kotów. Mapka okolicy wciąż jest całkiem użyteczna. Nadal pojawia się mnóstwo powtórzeń, zwłaszcza w kocich imionach – zastąpienie ich jakimś innym synonimem naprawdę nie jest trudne.
Książka obfituje w naprawdę ładnie napisane opisy. Wiadomo, co i jak postać robi, przez co nie odnosi się wrażenia, że na przykład trwa nieruchomo podczas rozmowy. Żałuję jednak, że tak mało uwagi poświęcono pokazaniu emocji bohaterów. Mamy powiedziane, że ten kot czuje się tak i tak, a także stosowne do sytuacji rozważania, ale to mnie do końca nie satysfakcjonuje. Ponieważ historia opowiedziana jest z perspektywy Ognistego Serca, wiele razy można przeczytać jego gdybanie, gdy zastanawia się nad daną sytuacją. Mnóstwo pytań bez odpowiedzi skłania czytelnika do namysłu – jak to jest naprawdę?
W „Ogniu i lodzie” fabuła powoli rusza do przodu. Obserwujemy dorastanie bohaterów, ich niesnaski, zakazane miłostki i zdrady. Chociaż pewnych rzeczy można się domyślić, niektóre nie są takie oczywiste i pozostaje uczucie niepewności – jak to się skończy? Czy prawda wyjdzie na jaw? Zwłaszcza bitwy utrzymują czytelnika w pewnym napięciu – a co, jeśli tym razem ktoś zginie lub odniesie jakieś poważniejsze rany? Jaki to będzie miało wpływ na całą opowieść?
Z przyjemnością mogę stwierdzić, że druga część jest całkiem dobra. Relacja Ognistego Serca i Błękitnej Gwiazdy wciąż wydaje mi się niezbyt dobrze wykreowana, a inne błędy także rzucają się w oczy, ale jest znacznie lepiej. „Wojownicy” mają w sobie to „coś”, przez co łatwo polubić wykreowany przez Erin Hunter świat. Powieść jest dobra dla osób w każdym wieku i można się z niej wiele nauczyć.