Katie nie jest typową nastolatką, która żyje w dwudziestym pierwszym wieku. Woli książki, które pochłania jak gąbka wodę, nie ma przyjaciół, jej matka jest gwiazdą muzyki pop, gosposia wiecznie prasuje, oglądając opery mydlane. W jej życiu jest pewien chaos, brak miłości, przyjaźni. Pewnego dnia sięga po lekturę Córki królowej Wiktorii. Korespondencja 1848-1860, dzieje się coś nieprawdopodobnego: przenosi się w czasie do czasów królowej Wiktorii. Spotyka tam Alicję, córkę monarchini i James'a, syna lekarza. Nowi przyjaciele dziewczyny zostają wplątani w spisek, który ma na celu zabicie królowej, osłabić pozycję księcia-małżonka, uwolnić Wielką Brytanię. Jak ze wszystkim może poradzić sobie nastolatka, która na dodatek mieszka w Nowym Jorku? Czy w dziewiętnastowiecznej Anglii można zyskać to, czego nie ma w naszych wielkich czasach? Co mogą zaoferować ludzie, którzy nie wiedzą jak zapobiec hemofilii, nie jedzą hamburgerów, nie mają coca-coli?
Do tej lektury podeszłam z wielkim entuzjazmem. Wielką sympatią darzę Wielką Brytanię, jak i samą rodzinę królewską, która rządzi wyspami - mój mały fetysz, tak samo jak książki o podróżach w czasie. Jestem oczarowana tym jak autorzy opisują historię, która nie jest mi bliską dziedziną. Zaczynając powieść, byłam lekko podirytowana kilkoma nie do ciągnieniami i główną bohaterką, która (słusznie się z nią zgadzam) nie jest nikim wyjątkowym i niczym się nie wyróżnia. Dałam jej szansę za miłość do książek i podobnego postrzegania świata, jak ja. Machnęłam ręką na początkową nudę i zagłębiałam się coraz bardziej z każdą stroną. Mogłabym powiedzieć, że jestem rozczarowana, ponieważ mam masę pytań odnośnie lektury, ale właśnie to jest magia podróży w czasie.
Główni bohaterowie, czyli Katie, Alicja i James są tak bardzo różni, każdy z nich zupełnie inaczej postrzega świat. Katie jest nudna, irytująca, miejscami głupia, ale za to bardzo odważna i lojalna. Można powiedzieć, że posiada wiedzę, ale przecież pochodzi z przyszłości, więc to jasne, że zaskakuje swoich wiktoriańskich przyjaciół. Alicja jest młodą księżniczką, która mimo młodego wieku już wykazuje władcze skłonności, kocha swoją rodzinę, dla której jest w stanie poświęcić swoje życie. James, natomiast, jest typem naukowca, przyszłością medycyny. Bardzo spodobało mi się to, że był nieufny wobec podróżniczki w czasie. Nie zrozumcie mnie źle, ale byłoby to co najmniej dziwne, jeśli przyjąłby zadziwiającą historię koleżanki za prawdziwą, nawet nie mrugając okiem.
Przyjemne było też zajrzeć do świata, tak bardzo przeze mnie uwielbianego. Z prawdziwą przyjemnością przewracałam kartki, dowiadując się wielu faktów. Zaskoczyło mnie to, że informacje zawarte w powieści są prawdziwe (sprawdziłam). Historia rodziny królewskiej, która ciągnie się aż od dziewiątego wieku jest tak fascynująca, że każdy film, bądź książka trafiają na moją listę. Polecam ją, nie tylko osobą, które uwielbiają powieści historyczne, ale także tym, co uwielbiają zagadki, lekki dreszczyk emocji i pragną poczytać o prawdziwej przyjaźni, która nie zostanie zachwiana nawet przez przemierzanie stuleci.
"- Fajnie jest czytać, Katiusiu - powiedział kiedyś jej ojciec - ale dlaczego aż tyle?
- Bo to jest jak wyruszanie w podróż - próbowała wyjaśnić. - Jakbym naprawdę gdzieś jechała. Przenoszę się, podróżuję w głowie, sama jedna. Wszystko zależy ode mnie. Czasami spotykam nowych przyjaciół - nie tylko osoby z książki, ale też tego, kto ją napisał, i poznaję ich historię".