Dla mnie 'Śnieg' okazał się książką genialną. Czytałam ją z zachwytem, o wiele wiele więcej niż wcześniej czytane przeze mnie książki tego autora, czyli 'Rudowłosą' i 'Nazywam się Czerwień'. Jednego nie da się autorowi odmówić: talentu. Każda książka to całkiem inna poetyka i inny styl, a jednocześnie wszystkie łączy coś Pamukowego. Ważne jest też dla mnie to bogactwo odniesień kulturowych, jakie autor delikatnie przemyca do swoich powieści. Lubię i cenię pisarzy, którzy mają wiedzę i oczytanie. Poza tym, tym co łączy książki Pamuka jest poszanowanie dla własnej kultury i tradycji, w której wyrósł. Tam jest szacunek dla tradycji swojego kraju i religii, a zarazem nie ma głupiego i zaślepionego bałwochwalstwa.
Może pamiętacie, jak pisałam przy poprzedniej książce Pamuka, że była troszkę jak 'Księgi z tysiąca i jednej nocy'. Tutaj autor znajduje się we współczesnej Turcji, w ośnieżonym miasteczku, który teraz jest dziurą, ale kiedyś było centrum handlu ormiańskiego, takim ośrodkiem łączącym Wschód i Zachód. I do takiej dziury trafia poeta Ka, który przyjeżdża tu z Niemiec, gdzie żyje jaki imigrant. W tej zapyziałej dziurze autor spotyka rozmaite typy, symbolizujące współczesną Turcję, czyli islamistów, dziewczęta w chustach, natchnionych i fanatycznych uczniów szkół koranicznych, rozczarowaną piękność, ojca po przejściach, zakładających podsłuchy urzędników państwowych, małżeństwo performerów aktorów itd. Z każdymi z nich Ka rozmawia i każdy z nich uważa go za kogoś, kim on nie jest, ale kim oni uważają, że jest. Pojawiają się pytania o wiarę, o Zachód, o Europę, o państwo i jego rolę, o to czy należy powstrzymywać islamistów i fanatyków, czy państwo ma prawo zabraniać kobietom nosić chusty. Literacko jest to taka trochę forma dialogu filozoficznego, a trochę dramatu współczesnego. Najbardziej intrygujące było śledzenie umysłu poety i tego co on myślał, jakie procesy myślowe u niego zachodziły w głowie, jak ustosunkowywał się do tych kwestii w wyniku spotkań z różnymi ludźmi.
W gruncie rzeczy jest to powieść aktualna i dla Polaków, gdyż podejmuje wątek tożsamości pogranicza Wschodu i Zachodu, odrębności kraju, tradycji, doświadczeń historycznych i potrzeby religijnej z potrzebą integracji europejskiej. Symbolem tych dylematów jest w powieści ubranie, czyli niemieckie palto Ka i muzułmańskie chusty dziewcząt. Bardzo mi się spodobało w powieści, to że religia jest tutaj przedstawiana troszkę jak u Kirkegarda, jako potrzeba wiary i zaufania Bogu i jako niemożność tego zaufania. Pojawiają się też przecież typowo islamskie dylematy, czyli postać islamisty, problem chust itd, ale w gruncie rzeczy, według mnie, w książce chodzi o to, czy człowiek ma żyć tak jakby Boga nie było, w sposób laicki, czy też przeciwnie, żyć religijnie. A tutaj to już nasz kraj ma przecież podobne dylematy. Piękne jest też to, że u Pamuka pojawiają się też inne opcje na życie, czyli życie dla miłości, życie dla sztuki, życie dla rodziny, życie dla zemsty, życie dla marzeń, życie dla obowiązku itd.
Na koniec zahaczę o tytuł, który jest też wielką aluzją literacką i tak jak ta studnia z powieści 'Rudowłosa' jest uznanym modernistycznym symbolem.
To książka, którą czytałam przez prawie tydzień, co zdarza mi się rzadko, z niesłabnącą pasją, po kilkanaście stron dziennie, napawając się tymi rozmowami Ka. Jest tu w gruncie rzeczy mało akcji, trochę tak jak we współczesnym dramacie scenicznym, a jednak człowiek śledzi tę książkę z zapartym tchem. Coś wspaniałego, to jest po prostu LITERATURA.