Hm… no nie wiem… książka, pomijając notę od wydawcy, przypisy, indeksy, bibliografię, liczy zaledwie 100 stron tekstu. Ciekawe to głównie z uwagi na fakt, że mózg jest, jak można wyczytać w wielu tekstach, największą tajemnicą, najmniej poznanym, choć jednym z najważniejszych organów człowieka.
Badania nad tą ważącą +/- półtora kilograma galaretowatą substancją trwają niemal od zarania dziejów i jak dotąd nikomu nie udało się w pełni poznać zawiłości jej działania, tymczasem autorzy tej publikacji, w iście skrótowym stylu, podejmują się próby odpowiedzenia na szereg różnych kwestii, głównie dotyczących tzw. odmienności mózgu, którą autorzy nazywają „fenomenami ludzkiego mózgu”. Dla celów niniejszej książki wybrano dziesięć takich „fenomenów”, m.in. leworęczność, dysleksja, autyzm, alkoholizm, synestezja, słuch absolutny, pamięć fotograficzna i kilka innych. Każdemu poświęcono kilka stron, skupiając się na czysto teoretycznych rozważaniach, w punktach wymieniając podstawowe cechy i objawy dotyczące danej aberracji. Nie jest to jednak nic odkrywczego – całą tę wiedzę można znaleźć w internecie, ale oczywiście, jak to bywa w świecie nauki, kiedy mityczni amerykańscy naukowcy biorą się za coś, to to musi być dobre…
Musi albo nie musi… Jeśli uznamy tę książeczkę za uzupełnienie wiedzy szkolnej dla dzieci, to rzeczywiście może się to przydać, ale jeśli przyjmiemy, idąc za zdaniem z okładkowego blurba, że „książkę napisano z myślą o inteligentnych czytelnikach, którzy nie są fachowcami w tej dziedzinie”, to można się tylko roześmiać… Mnie od zawsze interesowało zjawisko synestezji, a z poświęconych mu w tej książce dokładnie 10 stron, nie dowiedziałam się niczego nowego. Czysta, skrótowo ujęta teoria i „prawdy objawione” – nic ponadto. Nie było dla mnie odkrywcze nawet to, że Vladimir Nabokov i Arthur Rimbaud byli synestetykami…
Pod każdym rozdzialikiem podano niewielką bibliografię (często do publikacji po angielsku, nietłumaczonych, więc w zasadzie nieprzydatną), a cała książka wzbogacona jest mnóstwem grafik i rysunków, w efekcie czego samego tekstu wypada jeszcze mniej.
Myślę, że klasyfikowanie tej pozycji w kategorii „popularnonaukowa” jest delikatnym nadużyciem.