Lata 70. XX w. to dla młodszego pokolenia średniowiecze, a jeżeli jeszcze dodamy brak powszechnego dostępu do mediów społecznościowych czy nawet posiadania smartfona, to wręcz prehistoria. Natomiast dla starszego pokolenia to piękne lata, gdzie ważne były więzi społeczne i to co się dzieje dookoła. W takim czasie osadzona jest akcja powieści Eugeniusza Paukszty „Młodość i gwiazdy”.
Bohaterów poznajemy podczas ich wędrówki szlakiem walk Wału Pomorskiego. Marek, Bożena, Kasia, Jola i Antek to grupa studentów, która przemierza trasę, na której toczyły się bitwy o wolność, przy okazji spotykając się z weteranami tamtych zdarzeń. Brzmi nudno? Być może, ale w trakcie swojej wędrówki bohaterowie mimowolnie wplątują się w niesamowitą historię, wręcz sensacyjną, a wszystkiemu winna jest… miłość.
Świat, w jakim żyją bohaterowie, jest z jednej strony przesycony niewinnością, bezpieczeństwem i możliwościami na nowy początek, co daje ogromny kontrast z wplecionymi relacjami weteranów. Z drugiej natomiast, uwidocznione zostało, że mimo spokoju trzeba być uważnym, bo niebezpieczeństwo czai się wszędzie.
Nie jest to powieść historyczna, mimo że takie wątki się pojawiają. Historia minionych zdarzeń jest dawkowana w odpowiedniej ilości i z humorem, co nie zniechęca czytelnika, a może wywołać uśmiech. Głównym motywem powieści, obok wątków niedawnej wojny, jest młodzieńcza miłość w różnych jej odcieniach. Ta zresztą często jest poruszana w rozmowach toczonych między postaciami. Ilu bohaterów tyle zdań! Autor poprzez postacie prezentuje różne postawy względem miłości i konsekwencje każdego z poglądów na jej temat. Jej oddziaływanie na życie młodzieży i ich przemyślenia bardzo dobrze pokazują jak pod jej wpływem się zmieniają i ewoluują, dojrzewają. Dodatkowo ta konstrukcja daje możliwość zastanowienia się, jak my podchodzimy do tego tematu i czyja postawa jest nam bliska, którą osobę „wytargalibyśmy za uszy”, a którą nazwiemy naiwniakiem.
„Młodość i gwiazdy” Eugeniusza Paukszty to powieść dla każdego pokolenia. Nastolatek „zobaczy”, że nie ważne jest ile kto ma, ale kim jest i jakie wartości ze sobą niesie, a także to, że nie jesteśmy kolejnym pokoleniem oderwanym od przeszłości, bo to przeszłość sprawiła, że żyjemy w takim, a nie innym świecie. Dla starszych będzie to nostalgiczna podróż do niewątpliwie pięknych czasów, gdzie każdy był życzliwy dla każdego, a zaufanie było czymś naturalnym.
Podsumowując, jakby to powiedział jeden z weteranów: „Warto przeczytać, kurczęfelek!”.