Często powtarzam, że po książki potrafię sięgać tylko i wyłącznie dlatego, że podoba mi się okładka, ale są również takie, które mnie nieco niepokojąca, a czasami nawet przerażają. Również tak macie? Bo właśnie ta "Od ognia piekielnego" jest dość specyficzna, ale stworzona tak, że te oczy i ogólnie twarz u mnie wywołują pewnego rodzaju dyskomfort... a jeśli to zapowiedź thrillera, kryminału, horroru, czy po prostu zła w powieści, to ja biorę w ciemno! A dopiero później się martwię czy było warto!
Wyobraźcie sobie czwórkę ludzi, którzy wchodzą do lasu, w nocy i wychodzi z niego tylko jedna osoba. Do tego ta osoba nie pamięta absolutnie nic. Mirka, bo tak ma na imię kobieta i jednocześnie nasza główna bohaterka, postanawia się dowiedzieć co właściwie się wtedy wydarzyło. Wszystko jest bardzo dziwne, a tak naprawdę we czwórkę weszli do tego lasu w poszukiwaniu grobowca, o którym usłyszeć można legendy w miejscowej wsi. Czy istnieją szanse na to, że Mirka sobie coś przypomni? A może jej umysł wypchnął złe wspomnienia? Dopóki nie znajdą się towarzysze, a gwarantuję, że nie jest to typowa opowieść o tym, że zostają tylko trupy w lesie i nie jest to typowy horror, w którym znajdują się jedynie rozerwane na strzępy zwłoki, to możemy się tylko zastanawiać co właściwie jest prawdą, a co urojeniem.
Brakowało mi ostatnio thrillera, ale takiego właśnie ocierającego się delikatnie o horror. Nie tylko psychologicznego, gdzie dużo dzieje się wokół ludzi, ale takiego, gdzie coś jest dziwne, niepokojące lub wręcz napawające strachem. I taki dostałam od Pauliny Cedlerskiej. Wręcz miałam ochotę wykrzyczeć, że kto wieczorem czy w nocy idzie do lasu, badać jakiś grobowiec i dlaczego nie można iść w dzień? To takie typowe dla naiwnych horrorów, owszem. Ale tym razem w tej opowieści kryje się coś więcej, coś mrocznego, przez co można się po lekturze bać wejść między drzewa i to nie tylko w nocy.
Mirka to osoba bardzo racjonalna i inteligentna, dlatego właśnie gdy zaczęła szukać odpowiedzi na pytania, jej kolejne kroki w śledztwie, które postanowiła prowadzić na własną rękę, momentami były zwyczajnie irytujące. Jak by już sam jej umysł płatał jej figle, a ona wręcz w to brnęła. Mam wrażenie, że do końca nie wiedziała co jest prawdziwe, co jej się uroiło i to ocierało się już o obłęd.
a propos zakończenia, to gwarantuję, że ciężko się domyślić co z takiej opowieści wyniknie, bo dla mnie było niemal oczywiste, że dostaniemy trzy trupy, ale na szczęście nie jest to książka aż tak oczywista. W pewnym momencie jeden z członków tej pomysłowej eskapady po prostu wychodzi z lasu!
Podsumowując, jak na dreszczowiec, to całkiem dobra książka. Faktycznie można się nieźle najeść strachu i przy tym próbować rozwiązać zagadkę zaginięcia ludzi w lesie, ale mimo wszystko czegoś mi zabrakło i tym czymś chyba była główna bohaterka. Dla mnie nijaka, niepanująca nad własnymi myślami i odruchami, aczkolwiek rozumiem, że taki był zamysł autorki. To wszystko ma wyglądać dziwnie, niepokojąco, a Mirka wręcz tracić zmysły i ten zabieg się udał, a mimo to jej nie polubiłam. Natomiast atmosfera strachu na plus, a okładka jeszcze długo będzie mi stawać przed oczami jak tylko będę próbować wejść do jakiegokolwiek lasu...
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.