Dziś rzecz o książce poświęconej przywódcy Ukrainy, który swoją postawą dowiódł, że nie jest prezydentem z przypadku. Naturalnie, że możemy pytać, czy nie jest, aby za wcześnie na biografię walecznego człowieka. Jest to publikacja powstała ''na gorąco'', znajdujemy się w szczytowej sytuacji politycznej, kiedy życie ludzkie dla rosyjskiego agresora nie ma najmniejszego znaczenia.
Odpowiedź będzie twierdząca, oczywiście, że jest za wcześnie. Siłą rzeczy biografie Wołodymyra Zełenskiego będą powstawać, ale to dobrze. Im więcej prac mu poświęconych, tym lepiej będziemy mogli bliżej poznać naszego wschodniego sąsiada.
Kim jest więc bohater naszej opowieści? Człowiek, o którym wielu komentatorów sceny politycznej zmieniło zdanie. Ukraiński przywódca pochodzi z inteligenckiego domu: matka inżynier, ojciec profesor. Zełenski ma też wiele zainteresowań: od literatury, przez aktorstwo, sport, aż do... śpiewu. Wyśmiewany komik, który stał się bohaterem, postrzegany jako wychowanek, produkt oligarchów, establishmentu z rosyjskimi koneksjami. Obecnie dowiódł siły charakteru, odwagi i waleczności. Postać skądinąd barwna, o miłej, wzbudzającej zaufanie, aparycji.
Bez wątpienia Wołodymyr Zełenski należy do bciekawszych osobistości ze świata polityki, nieprzeciętne cechy charakteru pozwoliły mu odnieść sukces wyborczy, czym zadziwił wszystkich adwersarzy. Oponenci zapominają, że legitymuje się także wykształceniem prawniczym, zamiast nudnej kariery urzędnika, postawił na służbę ojczyźnie. Nie interesowały go lukratywne posady. Etykiety, które do niego przylgnęły, okazały się być nieprawdziwe. Być może wątpliwości wynikały z niewiedzy o nim, zarzucano mu brak doświadczenia politycznego.
Decyzja o kandydowaniu na najwyższy urząd w państwie zaskoczyła samą Ołenę Zełenską. Smutne, ale Zełenski zyskał najwięcej w tych dramatycznych wydarzeniach, gdy Putin napadł na niepodległą Ukrainę. Ale czy uleciał wcześniejszy sceptycyzm? Myślę, że i sami Ukraińcy byli zaskoczeni determinacją prezydenta. A i zgodzić się trzeba, że zbrodniarz nie docenił przeciwnika, jego patriotyzmu, siły, charyzmy. Zdecydowanie go zlekceważył. I to był błąd. Skończyło się eldorado dla wszelkiej maści sprzedawczyków.
Publikacja nie jest w żadnym wypadku hagiografią, wręcz przeciwnie. Wojciech Rogacin stara się zachować dystans i obiektywizm wobec Zełenskiego, ale nie bywa też uprzedzony. Poznajemy środowisko, w którym dorastał przyszły polityk, Krzywy Róg to miejscowość podobna do krakowskiej Nowej Huty.
Nie rozumiem kompletnie oskarżeń w stylu, że Zełenski jest celebrytą wojennym. Nie jest. Czy to, że ktoś stawia czoła agresorowi, punktując przy tym niejednoznaczną i niekonsekwentną politykę NATO, UE i Niemiec, robi to pod publikę?