Gdy zerknęłam na okładkę powieści Susan Wiggs pt. Obudzić szczęście, od razu wiedziałam, że mi się spodoba. Czy sprawiło to sielskie zdjęcie kobiety na wakacjach, czy tęsknota za ciepłą pogodą - tego nie jestem w stanie odpowiednio oszacować. Przez długi czas zapomniałam o tej książce, aż parę dni temu nadarzyła się okazja, aby po nią sięgnąć. Nakłoniona przez zarówno obwolutę, jak i opis dzieła Wiggs bez obaw wzięłam do rąk utwór, licząc na mile spędzony czas, bez zbędnych prób interpretacji zachowań albo psychiki bohaterów. Okazało się, że to dzieło było wprost idealnym sposobem na oderwanie się od codziennych problemów. Nie dość, że spędziłam mile kilka godzin, to jeszcze fabuła zaintrygowała mnie tak bardzo, że nie mogłam przerwać lektury nawet wtedy, kiedy musiałam zabrać się do nauki.
Obudzić szczęście autorstwa Susan Wiggs opowiada o dwudziestu kilkuletniej kobiecie, Sarah Daly (Moon), która zdaje się mieć wszystko; począwszy od idealnej pracy, po wiernego męża (później okazuje się, że nie był aż tak perfekcyjny, jak się mogło zdawać na pierwszy rzut oka). Po raz pierwszy główną bohaterkę spotykamy w klinice, gdy czeka na przystąpienie do kolejnej próby inseminacji. Razem z mężem starają się o dzieci, jednak dotychczas te próby kończyły się fiaskiem. Od tej pory podążamy wraz z postacią przez jej barwne życie; nakrycie męża przy zdradzie, wyjazd do rodzinnego miasteczka oraz ponowne spotkanie starych znajomych. Wraz z Sarah mamy okazję odpoczywać w niewielkim kalifornijskim miasteczku, cieszyć się dobrą pogodą oraz poznać Willa - mężczyznę, który diametralnie się zmienił od czasów, gdy Sarah widziała go ostatni raz. Ta postać od samego początku zyskała moją aprobatę, a początkowo powolny rozwój akcji powodował, że wprost nie mogłam się doczekać, gdy kobieta porozmawia ze strażakiem na taki, a nie inny temat.
Trzecioosobowa narracja sprawiała, że mogłam poznać wydarzenia z punktu widzenia kilku osób. Dzięki temu nie dość, że lepiej odczułam klimat książki, to jeszcze domyślałam się, co niedługo się wydarzy i ta nutka wiedzy zatrzymywała mnie bezustannie przy wertowaniu kolejnych stron. Siłą woli powstrzymałam się, żeby nie zerknąć na ostatnią stronę, bo mimo że moje przypuszczenia co do zakończenia powieści Wiggs były słuszne, to napotkałam przy tym wiele niespodziewanych zwrotów akcji, sprawiających, że zapragnęłam czytać jeszcze szybciej.
Poza ogólnym wykreowaniem utworu Obudzić szczęście, muszę zwrócić uwagę na komiksy znajdujące się na początku kolejnych części. Odkrywały one zarówno drugie oblicze Sarah, autorki komiksów, pokazującej w swych dziełach kobietę zupełnie inną niż jest w rzeczywistości, a także zdradzały choć niewielki pierwiastek tego, czego można było oczekiwać po dalszym zagłębianiu się w treść opowieści o życiu kobiety.
Podsumowując, z czystym sercem mogę wam polecić Obudzić szczęście Susan Wiggs. Gwarantuję, że zupełnie jak ja dacie się porwać w wir wyrażeń oraz polubicie główną bohaterkę, której zachowanie nie dość, że nie jest wymuszone, to zdaje się być postawą zwykłego człowieka, którego spotykają podobne przygody, jakich ona doznała. Rzetelnie przedstawione relacje między Sarah a Willem oraz innymi osobami, sprawiają, że książka jeszcze bardziej zyskuje na realizmie.
Recenzję opublikowałam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com