Pamiętam, że „Pchłę" przeczytałam przypadkiem. Dostałam możliwość jej zrecenzowania i zdecydowałam się na nią w ostatniej chwili. Ot, pragnęłam czegoś, co zapewni mi zajęcie podczas pobytu nad morzem. Był to kryminalny debiut Anny Potyry i nie ukrywam, że zrobił na mnie niemałe wrażenie. Polubiłam bohaterów, a fabuła okazała się być naprawdę ciekawa (nawet jeśli z biegiem czasu dostrzegam, że motyw mordercy był... cóż, być może nieco wątpliwy). Sądziłam, że będzie to wyłącznie jedna, kompletnie oderwana i przypadkowa historia, aż tu nagle pewnego dnia pojawiła się zapowiedź „Potworów”. A ja od razu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Jednak czy była to historia równie wciągająca, co poprzednia? Przecież nie każda kontynuacja musi być dobra!
Cóż... To fakt. Jednak ja po lekturze czuję się jak najbardziej usatysfakcjonowana i zadowolona. Właśnie takiego kryminału było mi trzeba. Naprawdę miło było wrócić do znanych mi już bohaterów i śledzić ich zmagania z zupełnie nową sprawą.
W warszawskim lesie odnalezione zostaje ciało młodej i utalentowanej śpiewaczki operowej. Stan zwłok, a także ocena profilerki nie pozostawiają wątpliwości - zabił ją ktoś ogarnięty szałem wściekłości. Na miejscu zbrodni nie odnaleziono żadnych śladów, a sam motyw należy do wręcz niemożliwych do odnalezienia. Sprawą zajmuje się Mateusz Corsetti - niegdyś prawa ręka Adama Lorenza, a teraz (przez chwilowe odsunięcie ów Lorenza od obowiązków służbowych) główny dowodzący całego śledztwa. Jest to jego pierwsza tak poważna sprawa i mężczyzna zostaje wrzucony na naprawdę głęboką wodę. Na szczęście pomaga mu Iza Rawska - profilerka działająca na dwa fronty. Bowiem Adam Lorenz nie potrafi usiedzieć na miejscu i zaczyna swoje własne, nieoficjalne śledztwo. Przymusowy urlop spowodowany pewnym "wybrykiem" nie jest dla niego żadną przeszkodą.
Komu uda się rozwiązać zagadkę i złapać mordercę? Cóż, jedno jest pewne - zaczyna się walka z czasem, a z dnia na dzień grono podejrzanych niefortunnie się powiększa...
Akcja toczy się stosunkowo spokojnie, dzięki czemu czytelnik może się wręcz zanurzyć w przedstawionym przez autorkę świecie. Tym razem dominującą porą roku jest lato (o ironio - pierwsza część działa się w święta, a ja czytałam ją na wakacje. Teraz zbliżają się święta, a w „Potworach” jest lipiec...). Bardzo podoba mi się pióro Anny Potyry. Jest w nim sporo kobiecej subtelności, choć opisywany jest brutalny, raczej męski świat. Kontrast ten powoduje, że książkę przeczytałam niemal od razu - pomimo mojego małego czytelniczego zastoju. Styl autorki jest naprawdę przyjemny, a w fabule co rusz pojawiają się przewracające wszystko do góry nogami sytuacje. Od „Potworów” nie można się oderwać!
W tej części brakowało mi jednak wątków obyczajowych z udziałem głównych bohaterów. Niby się pojawiały, jednak ostatecznie nie były zbyt długie, a ich częstotliwość też nie była szczególnie duża. Ale to chyba po prostu moje widzimisię, gdyż lubię nieco bliżej poznawać codzienność lubianych przeze mnie postaci. Nawet (a może i szczególnie) w kryminałach. Ale i tak podczas lektury czułam się, jakbym odwiedzała dawno nie widzianych znajomych. Bardzo przyjemne uczucie!
W książce pojawia się wiele ciekawych i niewątpliwie ważnych wątków. Jeden z nich dotyczy molestowania i seksualnego wykorzystywania dzieci oraz wpływu tego typu zachowań na ich psychikę. Przedstawione zostają niepokojące zachowania i objawy, na które warto zwracać uwagę. Nie jest to przecież problem wyssany z palca, a na takie sygnały trzeba jak najszybciej reagować. Cieszę się, że ten temat został poruszony i tak wyeksponowany. Autorka bardzo dobrze pokazała, jak ogromny wpływ na dorosłość ma bagatelizowanie proszenia o pomoc oraz udawanie, że "nic się nie stało".
Co tu dużo mówić - „Potwory” są świetną kontynuacją „Pchły”, a Anna Potyra kolejny raz pokazuje, że potrafi stworzyć wciągający kryminał z ciekawą fabułą i dobrze poprowadzonym śledztwem. Nie trzeba znać poprzedniej części, by w pełni czerpać radość z czytania, bowiem najważniejsze wątki zostają w odpowiednich momentach przypomniane. Bohaterowie są ciekawi, a dzięki przyjemnemu stylowi od książki nie można się wręcz oderwać. Jest to warty uwagi kryminał, poruszający bardzo ważne tematy. Ja z niecierpliwością oczekuję na kolejne historie stworzone przez Annę Potyrę i jestem pewna, że będą równie ciekawe, co poprzednie.