W cieniu zła recenzja

Rok temu Alex North zaskoczył nas debiutem pod tytułem „Szeptacz”, o którym było bardzo głośno. Jak tylko dowiedziałam się, iż autor powraca z nową książką, to od razu uznałam, że muszę ją mieć. A gdy już zobaczyłam okładkę, to w mojej głowie od razu pojawiła się myśl „o tak o tej książce będzie naprawdę głośno”. Czy aby na pewno słusznie?

Niepozorne miasteczko Gritten Wood ma mroczną przeszłość. Co takiego wydarzyło się dwadzieścia pięć lat temu? Jaką tajemnice skrywa małe niepozorne miasteczko? I przede wszystkim kim jest Paul oraz co stało się z chłopcem o imieniu Charlie?

Powiem szczerze, iż po tych wszystkich pozytywnych opiniach spodziewałam się czegoś wow. Niestety się nie doczekałam. Owszem książka była wciągająca, w miarę szybko mi się ją czytało i byłam ciekawa tego, co się wydarzy dalej. Aczkolwiek czytając ją, nie czułam strachu, chociaż każdy zapewniał mnie, że nigdy nie będę bała się tak bardzo, jak podczas jej czytania. :D Początek był naprawdę niezły, faktycznie dużo się działo. Dodatkowo autor powoli wprowadzał nas w fabułę i po cichu rozpalał naszą ciekawość. :) W momencie, gdy doszłam do połowy, coś ewidentnie poszło nie tak. Momentami miałam wrażenie, iż ciągle czytam jedno i to samo. Tak jakby świat, staną w miejscu i przedstawiał mi cały czas jedno zdarzenie. Dopiero zakończenie dokończyło swoje dzieło. Właśnie wtedy miałam wrażenie, że wszystko nagle przyśpieszyło i zaczyna się coś naprawdę dziać. Mimo wszystko gęsia skórka u mnie nie wystąpiła. A sam strach pozostał w cieniu.

Ogólnie powinniście wiedzieć o mnie to, iż nie lubię oglądać strasznych filmów. A jak już mnie ktoś na horror namówi, to później śnią mi się te wszystkie straszne rzeczy, także staram się ich nie oglądać. Dlatego też po pięciu stronach polecajek, w których każda z nich zapewniała mnie, że będę się strasznie bała, odczuwałam lekki niepokój co do historii zapisanej na kartach tejże książki i trochę odkładałam jej czytanie. :)

Z całą pewnością muszę stwierdzić, iż poprzednia powieść autora dużo bardziej mi się podobała niż ta powyższa.

Za egzemplarz do recenzji dziękuje Wydawnictwu Muza. :)