"Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk
Co roku uśpiona zimą Kotlina Kłodzka pustoszeje z większości mieszkańców. Pozostają tylko nieliczni, a pośród nich ekscentryczna, wzbudzająca sympatię Janina Duszejko, czyli samozwańcza obrończyni praw zwierząt, miłośniczka astrologii i tłumaczka poezji Blake'a. Spokojny rytm życia Duszejko i innych mieszkańców Płaskowyżu zakłócają zagadkowe morderstwa... Czy to zwierzęta mszczą się na swoich oprawcach?
"Prowadź swój pług przez kości umarłych" należy do grupy najbardziej niezwykłych powieści, jakie było dane mi przeczytać w całym swoim życiu, a także jedną z najważniejszych i wywierających ogromny wpływ na mnie.
Olga Tokarczuk porusza w opowiedzianej na kartach książki historii tematy bardzo ważne dla współczesnego człowieka, sprawy, które tak naprawdę dzieją się na naszych oczach, a my ich nie dostrzegamy lub po prostu nie chcemy dostrzegać. Są to procedery, których media nie nagłaśniają, na które już dawno opadła kurtyna milczenia i zapomnienia, a wciąż mają miejsce. Jednymi z wielu takowych sytuacji są: kłusownictwo, polowania bez żadnych pozwoleń bądź poza konkretnymi terminami, opieszałość policji, pełne wad i innych niedociągnięć sądownictwo. Taki stan rzeczy w mniejszym lub większym stopniu, tak naprawdę, dotyczy każdego z nas!
Nie mogę nie wspomnieć, że autorka przedstawiła w powieści bardzo krytyczne, pełne potępienia dla polowań poglądy, jednak każdą ze swoich wypowiedzi uzasadniała konkretnymi argumentami przemawiającymi przeciw. Dezaprobata Tokarczuk skupia się też na stanowisku Kościoła Katolickiego względem polowań na zwierzęta.
"Prowadź swój pług przez kości umarłych" jest jedną z niewielu książek, w której dostajemy konkrety, żadnego owijania w bawełnę. Już na pierwszych stronach sprawa zostaje przedstawiona czytelnikom jasno - polowania to zbrodnia, ambony myśliwskie to zło, gdyż zwierzęta nie usłyszą z niej żadnej Ewangelii, a z kolei myśliwi i kłusownicy zamiast Słowa Bożego głoszą z niej śmierć. Przyznam, że w dużej mierze zgadzam się z myślami na temat wypadów myśliwskich zawartymi przez Tokarczuk w pozycji.
Muszę podkreślić to, że bohaterowie pojawiający się w owej książce są zarysowani wprost doskonale, cechują się również niekwestionowaną oryginalnością. Tym samym Olga Tokarczuk nie poszła za daleko i nie przypisała postaciom cech, które pozostaną jedynie zbędnymi ozdobnikami ich charakteru, lecz są to persony wyraziste, zapadające w pamięć. Świetnie dopracowane zostały również motywy astrologiczne.
Autorka od początku czaruje czytelnika swoim wyjątkowym stylem pisania. Ledwo dostrzegalnie wprowadza trochę tajemnicy, senności, oniryzmu, a także surowego, jałowego klimatu Kotliny Kłodzkiej. Świetnie oddana została różnorodność przyrodnicza występująca na tamtych terenach z dużym uszczegółowieniem, jakie gatunki zwierząt i roślin można na nich spotkać. Tokarczuk ma tak wielki dar operowania słowem, że każda opowieść, jaka wychodzi spod jej pióra, ma w sobie coś hipnotyzującego, metafizycznego, mistycznego, czegoś, co sprawi, że na długo nie zapomnimy o danej historii.
Podsumowując, wbrew pozorom, mimo że jest to powieść noblistki, to jest ona bardzo przystępna dla czytelników. Nie znajdziemy w niej ciągnących się w nieskończoność, pełnych metafor wywodów, ale jak wspomniałem wcześniej - konkrety. Bardzo polecam.
⭐10/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.