To co na początku uwiodło mnie w tej książce to okładka. Na przedstawiającej ją fotografii nie da się oddać jej finezji. W czasie gdy na rynku rządzi walenie czytelnika po oczach, tysiącem rażących barw, (z powodu dla mnie nie wiadomego, gdyż to tylko zniechęca) wydawnictwo Muza daje nam spokojny obraz kobiety i dziewczynki. Barwy są pastelowe, z lekka przytłumione, kojące, mocniejszy akcent stanowi jedynie uwypuklone drzewko z pomarańczowymi owocami( miłe w dotyku).
Zanim pogrążyłam się w lekturze patrzyłam sobie na nią przez dłuższy czas i podziwiałam. Bardzo cieszy mnie fakt, że tak dobre okładki powstają w naszych czasach –niby nic niezwykłego i ponoć nieważnego, jeśli chodzi o treść dobrej książki, a jednak często to właśnie na jej podstawie dobieramy sobie lekturę na kolejne chwile zapomnienia.
Pearl Buck urodziła się w Wirginii Zachodniej. Jako dziecko wyjechała do Chin, aby szerzyć wiarę wraz z rodzicami. Tam budowała swoje życie, poznawała tamtejszą kulturę oraz zgłębiała tajniki języka. Na studia udała się do Stanów Zjednoczonych, by po ich zakończeniu wykładać literaturę angielską w Chinach. W roku 1932 zmuszona opuścić kraj pogrążony w odmętach rewolucji, powraca do USA. Na jej twórczość składa się osiemdziesiąt pięć książek. Zyskały one tak wielki rozgłos i szacunek, iż autorka została uhonorowana Nagrodą Pulitzera oraz Nagrodą Nobla(1938rok).
Jeśli każda z nich miała w sobie ukryte piękno „Matki”, wcale mnie to nie dziwi. Pierwsze wydanie datuje się na rok 1934. Czytając książkę czuć trochę powiew stylu minionych lat, jednak w żadnym calu to nie razi. Początkowo denerwowały mnie ciągłe powtórzenia opisów czynności- typu Stara Matka wstała, poszła spać itd. Przy dalszym zgłębianiu lektury przestałam zwracać na to uwagę doceniając cel tego zabiegu.
Akcja powieści toczy się w Chinach, w czasach gdy w ich granice zaczyna wdzierać się komunizm. Mamy do czynienia z młodą Matką, pracującą w polu, opiekującą się trójką dzieci oraz teściową, której żadne licho nie porwie. Główna bohaterka wiedzie szczęśliwe życie kobiety spełnionej. Cieszy się z możności wykonywania swoich obowiązków, kocha swoje pociechy i męża, we wsi jest uznawana za jedną z najlepszych gosposi. Cicha, miłego usposobienia, żyje skromnie , radując się z potu własnego wysiłku, z rodzenia dzieci i uprawiania gospodarki. Nie ma jakiś niezwykłych potrzeb.
Czego nie można powiedzieć o jej leniwym i niedojrzałym mężczyźnie. Opuszcza on dobrą kobietę i zostawia na utrzymaniu całą rodzinę.
Jak sobie z tym poradzi Młoda Matka?
Chiny zawsze kojarzyły mi się z pewnym zacofaniem, szczególnie wioski. Nie mówię tutaj o rozwoju techniki, tylko o myśleniu ludzi. Kojarzyło mi się ono z typowo przedpotopowym myśleniem – weź ślub, dbaj o gospodarkę, dobre imię pełny brzuch, nie wychylaj się poza swoją pozycję.
W lekturze tej znajdziemy wszystkie te aspekty. Jednak zauważymy tu coś jeszcze. Coś dużo ważniejszego – mianowicie studium ludzkiego umysłu, tego jak zaradna myśl potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji. Trzeba przyznać, że Matka głowę miała na karku i wiedziała jak zmylić ludzi, tak aby nie stracić dobrego imienia i tak ważnego honoru. Po jego odejściu sama wychowuje trójkę dzieci, jednocześnie nie dając im odczuć piętna odrzucenia przez własnego Ojca. Bardzo brakuje jej mężczyzny szczególnie wieczorem. Mogłoby się wydawać, że to taka skromna, zapracowana kobieta, nie widząca świata po za swoją małą gospodarką. Jednak człowiek to nie tylko obowiązki , sumienne postępowanie i dbanie o to co powiedzą inni. Człowiek to też uczucia, pasje, namiętności. W związku z nimi autorka wprawiła mnie w osłupienie postępowaniem głównej bohaterki – nigdy nie podejrzewałabym, że chińska kobieta z wioski mogłaby, aż tak dać ponieść się swoim chuciom.
Pani Buck przedstawia nam zwykłego człowieka – pełnego nadziei i dobroci na starcie, pracowitego i oddanego rodzinie, który stopniowo gorzknieje. Matka nie jest kobietą idealną – faworyzuje dzieci, nie wszystkie kocha tak samo, z różnych sobie znanych powodów. Cierpi po stratach jak każde z nas, boi się, że to jej grzech sprowadził nieszczęścia na dom i ukochanego synka.
Starszemu z dzieci wyrzuca wszystkie błędy, choć jest to człowiek prawy z pokorą znoszący jej traktowanie.
Każda z postaci ukazanych przez Pearl Buck, nie jest krystaliczna – szczególnie główna bohaterka, którą bardzo lubiłam, do czasu ożenku jej Syna. Widzimy, że jest urażona zepchnięciem w kąt – jednak czy nie taka jest kolej rzeczy? Mówi nam książka.
Mamy do czynienia z osobami o różnych mieszanych charakterach – jak to ludzie: jedni bardziej wścibscy, drudzy mniej, jedni pracowici, drudzy leniwi itd.
Choć akcja utworu dzieje się tak daleko od naszego kraju, a czasy fabuły też są już dość odległe, wiele z omawianych przez nią wątków dostrzegam w każdym dniu mojego życia – szczególnie postać Matki i jej męża. To, że pomimo zdobyczy intelektualnych, nowinek technologicznych, ogólnie rzecz biorąc – całkowitej przemiany na „lepsze”, niezmienną cechą pozostają popędy, namiętności i cechy rządzące naszym charakterem. Niczym nie różnimy się od tych niepiśmiennych ludzi roli – tak jak oni walczymy o dobry byt, kłócimy się i godzimy, dbamy o rodzinę i cenne dla nas rzeczy. Czyni to z „Matki” powieść ponadczasową, gdyż poruszane w niej aspekty zawsze będą aktualne.
Podoba mi się język jakim operuje autorka, jest przystępny, ciekawy i lekki. Brak imion i tylko jedno nazwisko –Li, na początku mnie irytował( przecież zawsze chcemy wiedzieć coś więcej ponad to co już mamy, o naszym bohaterze) , jednak po pewnym czasie uznałam, że to zabieg jak najbardziej pożądany – dzięki temu pani Buck nakierowuje nas na aspekty, które były dla niej najważniejsze w tej powieści – czyli na studium zachowań.
To nie jest płynna powieść, którą wartko się pochłania – zawiera w sobie wiele wstrząsających i zastanawiających momentów, każących na chwilę się zatrzymać, odłożyć książkę i się zastanowić, dlaczego tak a nie inaczej. Nie ma w niej nic wymuszonego, żadnej sztuczności – może z lekka drętwe dialogi, ale jest to do wybaczenia – jedynie pochłanianie umysłu Matki, myślowe posilanie się jej namiętnościami, trudnymi, czasami dziwnymi decyzjami oraz potrzebami serca.
Polecam tą książkę osobą dla, których nadszedł czas na moment wyciszenia i zastanowienia się nad człowiekiem, nad samym sobą, okres zatrzymania się w wirze życiowych porywów, głębokiego oddechu i chwilowego odpoczynku.
Ocena: 5.