Kolejna powieść pisarki, a zarazem kontynuacja Numerów, o których pisałam wcześniej, wywarła na mnie o wiele lepsze wrażenie niż jej poprzedniczka. W pierwszej bowiem mogłam liczyć na wartką akcję mieszającą się z momentami żmudnymi, przez które nieco ciężko było mi podążać. Tutaj natomiast mam wrażenie, że Rachel Ward nie tylko polepszyła swój warsztat pisarski, ale również wykreowała postacie nieco bardziej zarysowane niż uprzednio.
Zaczynając jednak od początku; kolejny raz na okładce dominuje wieloznaczne słowo - Numery. Adam, syn Jem, którą mogliśmy poznać w poprzedniej części, zupełnie jak matka posiada dar widzenia numerów, będących jednocześnie datami powiązanymi z kresem życia poszczególnych ludzi. Z tym, że w tym przypadku nie jest on podobny do matki, gdyż ta wcześniej wyposażyła go w odpowiednią wiedzę, w jaki sposób należy poradzić sobie z tym przekleństwem. Gdy wraz z ekscentryczną babką przybywa do Londynu, widzi wokół ten jeden ciąg cyfr - 112027. Przeczuwa zatem, iż ma to pewne powiązanie z końcem świata, o którym można coraz więcej przeczytać w internecie. W dodatku dziewczyna, spotkana w szkole, Sara, również jest świadoma ciążącego nad miastem nieodzownego przekleństwa, które objawia się w snach pełnych przerażających szczegółów.
"Dręczy mnie mnóstwo wątpliwości. Martwię się, że ganiam po Londynie nie tam, gdzie trzeba, że wszystko się będzie działo gdzie indziej, w jakimś miejscu, o którym nie wiem. Ale staram się odpędzić od siebie te myśli. Postanowiłem, co robić - i muszę się tego trzymać."
Język, jakim operuje autorka jest prosty, doskonale dostosowany do wieku czytelników, który przeznaczone są Numery 2 Chaos. Nie ma tu co prawda nader wielu opisów pełnych patosu oraz szczegółów, lecz z łatwością przyszło mi przestrzenne wykreowanie świata, w jakim przyszło bytować głównym bohaterom. Dodatkowo fakt, że akcja rozgrywa się w Londynie dopomógł mi w odpowiedni sposób umiejscowić niektóre miejsca w odpowiedniej przestrzeni. O ile w poprzedniej książce p. Ward było pełno przekleństw, niekiedy odbierających dalszą chęć do czytania, to ta powieść jest niemalże z nich wyzbyta. Owszem, zdarzają się i to nawet często w porównaniu z innymi pozycjami, ale nie są tak nagminne, o czym nadmieniłam w poprzednim zdaniu.
Tym razem pisarka pokusiła się o przedstawienie wydarzeń z punku widzenia dwóch osób - Adama i Sary. Moim zdaniem ten zabieg nie był konieczny, lecz po skończeniu dzieła Rachel Ward nie potrafiłam sobie wyobrazić, że można było przedstawić dzieje w 2027 roku w inny sposób. Punkt widzenia Sary znacznie różni się od tego, pod jakim patrzy na świat młodzieniec, ale dzięki temu potrafiłam poznać poszczególne wydarzenia z diametralnie innej perspektywy. Bardzo mi się podobało to, że nie skupiono się głównie na samym problemie przedstawionym w powieści, a również na wątkach pobocznych. Przyznam śmiało, że niektóre śledziłam z zapartym tchem.
"Nienawidzę numerów. Chcę je zmienić. Chcę je wymazać. A jeśli mi się nie uda, zginę, próbując to zrobić."
Podsumowując, Numery 2 Chaos, polecam młodzieży, jak i również tym nieco starszym czytelnikom. Niektórym będzie doskwierał brak rozwiązłych opisów, ale da się to przeboleć tylko po to, by zanurzyć się w świecie przedstawionym, a także porwać się w wir wydarzeń, toczących się zatrważająco prędko. Ci, nadal wahający się po przeczytaniu pierwszej części, muszą wyzbyć się obaw, ponieważ ta książka jest o niebo lepsza od poprzedniczki, a przy tym potrafi wciągnąć jak mało która, pomimo wad. Ale która książka ich nie ma? Wszak nie sposób dogodzić każdemu.
* cytaty pochodzą z Numerów 2 Chaos Rachel Ward
Recenzję opublikowałam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com