„Zagadka Diamentowej Doliny” to już piąte spotkanie z sympatyczną rodziną Ostrowskich oraz ich przyjaciółmi Gardnerami. Tym razem Bartek i Ania razem z mamą oraz panną Ofelią wyruszają do Australii, gdzie mają spędzić ferie zimowe w towarzystwie ciotki Barbary. Kierując się dziennikarskim nosem, kobieta trafia na trop niezwykłego miejsca – legendarnej Diamentowej Doliny, do której kluczem jest stara mapa, należąca dawniej do Szalonego Lorda. Młodzi Ostrowscy nie byliby sobą, gdyby nie starali się jej odnaleźć na własną rękę. Okazuje się jednak, że nie tylko oni zainteresowani są miejscem, gdzie można znaleźć diamenty wielkości orzechów włoskich. Im bliżej są rozwiązania zagadki Doliny, tym więcej niebezpieczeństw na nich czyha…
Piąty tom cyklu „Kroniki Archeo” to bardzo dobra i stojąca na wysokim poziomie kontynuacja poprzednich części przygód rodzeństwa Ostrowskich i Gardnerów. Podobnie jak inne powieści wchodzące w skład serii, stanowi oddzielną i niezależną historię, może więc stanowić świetną lekturę także dla osób, które do tej pory nie miały okazji poznać żadnego tomu „Kronik Archeo”. Książka stanowi interesującą mieszankę przygody, zagadek i sensacji, co będzie z pewnością stanowiło smakowity kąsek dla młodych czytelników.
Agnieszka Stelmaszyk w umiejętny sposób łączy pełną zwrotów akcji fabułę powieści przygodowej z elementami dydaktycznymi. Dzięki książce mali czytelnicy poznają wiele faktów na temat Australii – jej geografii, historii, a także garstkę ciekawostek dotyczących roślin i zwierząt charakterystycznych dla tej części świata. Na drodze Ani i Bartka stanie między innymi przesympatyczny wombat oraz drapieżne diabły tasmańskie, a panna Ofelia przeżyje dramatyczne spotkania z koalą i ogromnym kazuarem. Ponadto, dzięki zamieszczonych w niemal każdym rozdziale ramkom informacyjnym, dzieci mogą dowiedzieć się, kim byli James Cook, Edmund Strzelecki czy Niezatapialna Molly Brown.
Bardzo ucieszył mnie także fakt, że opowiadając o Aborygenach, rdzennych mieszkańcach Australii, autorka nie ukrywa tego, jak bardzo zostali oni skrzywdzeni przez białych osadników. Informacje na temat prześladowań trwających jeszcze w dwudziestym wieku nie są na tyle drastyczne, by przestraszyć małych czytelników, ale sygnalizują, że proces kolonizacji nie był wcale taki kolorowy.
Cały cykl zasługuje na uwagę jeszcze z jednego powodu – niesamowitej szaty graficznej, która zachwyca równie mocno przy okazji wydania każdego z tomów. Nie inaczej jest z „Zagadką Diamentowej Doliny”. Okładka w sztywnej oprawie jest stylizowana na notatnik prowadzony przez Anię i dosyć jednoznacznie kojarzy się z Australią – widać na niej aborygeński rysunek, diamenty oraz jadowitego pająka o nazwie redback. Ponadto, niemal każda strona książki ozdobiona jest ilustracją odwzorowującą treść danego fragmentu powieści, a co kilka rozdziałów można znaleźć wycinek z oryginalnych Kronik Archeo.
Właściwie jedynym mankamentem powieści jest pewna schematyczność, z jaką została stworzona fabuła każdego z tomów. Może to być nieco męczące, jeśli czyta się wszystkie części jedna po drugiej. Nie powinno mieć to jednak znaczenia przy zachowaniu odstępu czasowego między lekturą kolejnych tomów cyklu.
Podsumowując, „Zagadka Diamentowej Doliny” to bardzo dobra i z pewnością godna polecenia pozycja dla każdego młodego czytelnika lubiącego przygodę i tajemnice. Książka skierowana jest przede wszystkim do dzieci w wieku 10+, ale oczarowała także i mnie, choć zbliżam się do trzydziestki. Polecam!