Niczego w życiu nie można być pewnym, gdyż los bywa bardzo przewrotny. Nawet, jeśli ktoś żyje w szczęśliwym związku, to czasami wystarczy jedno spojrzenie nieznajomej osoby, żeby zburzyła nasz dotychczasowy świat. Przestajemy racjonalnie myśleć, emocje biorą górę i niejednokrotnie są większe od naszych przekonań i wartości. Doświadczyła tego osobiście główna bohaterka książki „Pierwsze światła poranka” autorstwa Fabio Volo.
Elena, to młoda dwudziestodziewięcioletnia kobieta sukcesu. Pracuje, jako manager w agencji reklamowej w Mediolanie. Prywatnie prowadzi nudne, ustabilizowane życie u boku męża Paola. Pewnego dnia, podczas konferencji Elena poznaje intrygującego mężczyznę, który niemal od razu budzi drzemiącą w niej kobiecość. Mimo początkowych obaw poddaje się erotycznej przygodzie z nowym partnerem. Co z tego dalej wyniknie? Czy to tylko przelotny romans, czy może początek czegoś zupełnie innego?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością słynnego włoskiego pisarza Fabio Volo, lecz już na wstępie muszę z przykrością stwierdzić, że nieco się rozczarowałam. Liczyłam na niezwykle zmysłową, pikantną powieść a dostałam zaledwie mizerną namiastkę erotycznych perwersji. ,,Pierwsze światła poranka’’ zdecydowanie nie wyróżniają się niczym szczególnym pośród innej literatury z tego gatunku. Konstrukcja fabuły nie urzeka żadną oryginalnością. Szukałam bardziej złożonej i rozbudowanej historii, niestety moje oczekiwania spaliły na panewce. Pierwszoosobowa narracja poprowadzona z punktu widzenia główniej bohaterki ujęta jest prostym, często infantylnym językiem, co niejednokrotnie budziło irytacje. Elena niekiedy zachowywała się, jak niedojrzała nastolatka. Nawet jej małżeństwo od samego początku było jedną wielką farsą. Lata związku z Paola doprowadziły ją do milczenia, nieobecności i braku umiejętności mówienia o tym, co naprawdę myśli. Nigdy nie czuła się pożądana przez swojego męża i sama również go nie pragnęła, dlatego kiedy poznała kochanka wreszcie odkryła, że żyje. Przekroczyła magiczną granicę, zza której nie było już powrotu.
Autor nie poradził sobie także z rzetelną analizą psychologiczną głównych bohaterów. Praktycznie nic konkretnego nie wiemy na ich temat. Dla mnie to po prostu płaskie, papierowe postacie bez głębszego wyrazu. Akcja toczy się w umiarkowanym tempie bez szczególnych zwrotów i zaskoczeń, lecz na szczęście nie nuży. Sceny erotyczne są odważnie i bez ckliwego sentymentalizmu, ale brak im pieprzyku i bardziej lubieżnego charakteru. Gdzieś między wątkami Fabio Volo próbował poruszyć jakieś problemy społeczne, lecz z marnym rezultatem a szkoda, gdyż dzięki temu bardziej uatrakcyjniłby materię tej książki. Spodobał mi się jedynie przekaz "Pierwszego światła poranka", który uświadamia nam, że powinniśmy zawsze słuchać naszego wewnętrznego głosu, zamiast wrzasku świata. Umieć ponad wszystko stawiać własną przyjemność i walczyć o to, by nasze pragnienia ujrzały światło dzienne.
Komu mogę polecić tę książkę? Zapewne wszystkim fanom pisarza, jak również osobom, które mają ochotę na niezobowiązującą erotyczną powieść bez głębszej zawartości. Osobiście czuje wielki niedosyt, ale mimo to, nie zamierzam poprzestać na jednorazowej przygodzie z tym autorem. Wierzę, że to tylko jednorazowa literacka ,,wpadka’’ i mam nadzieję, ze kolejne jego dzieła będą znacznie lepsze.