Po przeczytaniu pierwszego tomu „Rezydenta wieży” z ciekawością sięgnęłam po tom drugi. Choć nie była to książka, która mnie porwała na wyżyny doznań to jednak zaintrygowała mnie na tyle, żeby rozbudzić zainteresowanie dalszymi losami głównych bohaterów.
Księga II tak jak i tom I zawiera w sobie pięć opowiadań o tematyce fantasy. Zastanawiam się, czy powinnam nazwać to opowiadaniami, ponieważ w tomie drugim akcja jest bardziej spójna, wydarzenia następują chronologicznie jedno po drugim i nie są połączone tylko osobą tytułowego bohatera. Według mnie bardziej chyba wypada tu użyć określenia rozdziały. Bohaterem i narratorem książki jest Mag Klavres. Jeśli ktoś wyrobił sobie o nim opinię na podstawie opisu na okładce książki, to muszę go trochę uświadomić. Owszem, Klavres sprzedaje herosom broń i mapy i wie sporo o magii, ale wcale nie więcej od innych Magów. Często musi się wspomagać swoimi cennymi księgami, a niektóre magiczne zjawiska zupełnie go zaskakują. Zdarza mu się mylić i doprowadzić do eksplozji źle uwarzony eliksir, a w swojej wieży ma stos magicznych przedmiotów, których działanie i czarodziejskie właściwości są bardziej dziełem przypadku niż pracy Klavresa. Jeśli więc ktoś oczekuje opowieści o jakimś niesamowitym super herosie, to raczej znajdzie go w tle przygód Klavresa niż w jego osobie. Nie oznacza to jednak, że Klavres jest mało interesujący. Mag mimo swojego egocentryzmu i cynizmu jest postacią, która budzi sympatię, a wszystkie jego wady czynią go bardziej ludzkim,dzięki czemu czytelnikowi łatwiej się z nim identyfikować.
W tej książce, oprócz tego, że zajmuje się sprzedażą swoich magicznych artefaktów i gotowaniem dziwnych eliksirów, Klavres wyruszy na wyprawę, która okaże się z rodzaju tych, co to ratują ludzkość przed ostateczną zagładą. Czy z powodzeniem? Warto się o tym przekonać czytając tom II „Rezydenta Wieży” .
Jest to druga książka Andrzeja Tuchorskiego i mam wrażenie, że bardziej uporządkowana a styl pisania jest bardziej płynny niż w tomie I, przez co książkę czyta się lepiej. Wiele wątków i wydarzeń z części I ma swoją kontynuację w tomie II, dlatego zalecałabym jednak zapoznanie się najpierw z treścią pięciu pierwszych opowiadań, co zdecydowanie ułatwi czytelnikowi poruszanie się w nietypowym uniwersum stworzonym przez autora. Fabuła została osadzona w świecie wzorowanym na dawnym Imperium Rzymskim, co ma swoje odbicie w zwyczajach, nazewnictwie (forum, akwedukt )i wyposażeniu bitewnym ( gladius, spatha ) a nawet w aspekcie religijnym. Mitologia rzymska zainspirowała autora między innymi do rozbudowania wątku o powstaniu Świata. Nie zabraknie tu walk gladiatorów, niebezpiecznych misji (które miłośnikom RPG skojarzą się nieodparcie z fabułą niektórych z tych gier ), magicznych artefaktów i demonów z zaświatów, a także obcych ras, takich jak elfy czy krasnoludy. Pojawią się również widniejące na okładce smoki. Mnie osobiście najbardziej zainteresował wątek uczuciowy, czyli relacje Klavresa z medyczką Vereną. Ich związek jest dość życiowy, czyli pełen niedomówień i różnic. On musiałby wybierać między magią a nią. Ona w głębi duszy nawet by tego chciała, ale nie naciska obawiając się, że wybór nie byłby dla niej zupełnie korzystny. Dlatego żadna strona nie jest zaangażowana w pełni. Na razie ten związek egzystuje, ale czy na takich fundamentach jest w stanie wytrzymać długo? Może autor rozwiąże te dylematy w kolejnym tomie przygód rezydenta wieży Irrum. Ja z chęcią po niego sięgnę, a wszystkich miłośników klasycznej fantasy zachęcam do zajrzenia do tomów I i II.