Kilka lat temu wśród pięknych, młodych i bogatych, zwanych dla uproszczenia celebrytami, zapanowała moda na pisanie książek. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się autobiografie ludzi, którym wydaje się, że coś osiągnęli; karykatury powieści; książeczki dla dzieci (podobno dobre) i tym podobne formy ekspresji. Ciężko jest mnie przekonać do sięgnięcia po te publikacje, ale jak już komuś uda się tego dokonać, kończy się to mieszanką rozczarowania i ,,aniemówiłamyzmu". Jednak na naszym rodzimym rynku jakiś czas temu pojawiła się książka napisana przez aktora, którego zawsze niezmiernie podziwiałam (bardzo rzadko się to zdarza) za kunszt aktorski, za skromność, za charakterystyczne drżenie głosu w scenach zdenerwowania - sporo tego. Ja chyba po prostu bardzo lubię Artura Barcisia.
Rozmowy bez retuszu to wywiad-rzeka przeprowadzony przez Marzannę Graff ze wspomnianym już aktorem. Książka liczy sobie dokładnie 220 stron, na których zapoznajemy się z życiem Barcisia, przede wszystkim zawodowym. Całość utrzymana jest w stylu przyjacielskiej pogawędki przy szklance herbaty (lub misce rosołu, idąc za gustami naszego bohatera). Da się odczuć, że Graff oraz jej rozmówca doskonale się znają. Zwracają się do siebie bezpośrednio, per ,,ty", a pan Artur często zaczyna swoją wypowiedź od ,,wiesz, bo ja..." itp. Taki, nazwijmy to zabieg, sprawia, że podczas lektury tej książki czytelnik nie czuje się wścibskim podglądaczem, a w pełni akceptowanym, choć niezbyt rozmownym, uczestnikiem dyskusji.
Skupmy się przez chwilę na biografii Artura Barcisia, który urodził się w 1956 roku niedaleko Częstochowy. Jego dzieciństwo naznaczone było kpinami starszych kolegów z jego niezbyt imponującego wzrostu i ogólnie dość rachitycznej sylwetki. Przyszły aktor nie znosił lekcji matematyki, nienawidził jej i w pewnym momencie swojej edukacji po prostu przestał się jej uczyć. Na swoje szczęście, potrafił za to pięknie recytować wiersze, dzięki czemu zdobył wiele nagród dla swojej szkoły w Rudnikach. Wybór szkoły wyższej był dla niego oczywisty. Szkoła aktorska, ale gdzie? W Krakowie? Nieeee, tam przyjmują tylko przystojnych. W Warszawie? Nigdy w życiu, nie miał znajomości ani pieniędzy na ich zawarcie. Pozostała więc łódzka filmówka... Wtedy wszystko się zaczęło. Pierwsze poważne przedstawienia, przyjaźń z Dusią (Darią Trafankowską), pierwsze sukcesy aktorskie, a potem... długo, długo nic. Dzięki własnej wytrwałości udało mu się zdobyć pracę w Teatrze na Targówku, Teatrze Narodowym oraz Teatrze Ateneum, w którym gra do dziś. Tam poznał wielu mistrzów swojego fachu. Nazwiska części z nich znamy, bowiem są to szanowane, nie tylko w środowisku aktorskim, persony, wśród których znaleźli się między innymi Piotr Machalica, Jan Machulski i Adam Hanuszkiewicz.
Tyle z biografii. A teraz, proszę, wyobraźcie sobie ten fragment opowiedziany w stylu gawędziarskim. Jeśli Wam się to uda, otrzymacie świetny przedsmak tego, z czym możecie spotkać się w Rozmowach bez retuszu. Jeśli interesujecie się tego typu literaturą, serdecznie polecam Wam tę książkę; jeśli nie - i tak przy jej lekturze poprawi Wam się humor, obiecuję.
Tak już prawie w formie postscriptum chciałabym tylko wspomnieć o tym, że Panu Arturowi, być może ,,niechcący", udało się na nowo rozbudzić we mnie miłość do teatru, a to chyba najlepsza rekomendacja dla tej książki i jej autora, miłośnika sceny wszelakiej.