Historyczny romans to coś co zdecydowanie lubię :) Jednak powiem Wam, że ten jest nieco inny niż te, które miałam okazję czytać dotychczas. Nie wiem nawet dokładnie czemu tak mi się skojarzyło... Może chodzi o lata, w których toczy się akcja? Może o otoczenie? A może po prostu autorka sprawiłam, że od tych wszystkich sztywnych i przyzwoitych reguł, które rządziły dawnymi czasami także może znaleźć się wyjątek ;)
Nora Marlowe była poszukiwaczką przygód. Chociaż pochodziła z dobrego domu, gdzie panowały radykalne poglądy to i tak udało jej się zobaczyć kawałek świata, odwiedzić miejsca, w które prawdziwa dama nie powinna się udawać. Jednak jeden taki wyjazd przypłaciła zdrowiem... Kiedy jednak otrzymała zaproszenie od swojej ciotki, która mieszka w Teksasie od razu postanowiła z niego skorzystać. Naczytała się wiele pięknych historii o Dzikim Zachodzie, o romantycznych, przystojnych kowbojach. Jednak już od pierwszego momentu kiedy postawiła nogę w tym dzikim miejscu przeczuwała, że te wszystkie opowieści są wyssane z palca, a kiedy po raz pierwszy spotkała na swej drodze prawdziwego kowboja, który nie tylko nie był romantyczny, lecz także śmierdzacy, brudny i niezwykle niegrzeczny - Nora przekonała się w tym, że w powieściach, które czytała wszystko okazało się wyssane z palca... Jednak mimo wielu kłótni, przekomarzań, a nawet wzajemnych obraz Nora zaczyna zbliżać się do tego nieokrzesanego kowboja o imieniu Cal. Wszystko zaczyna powoli wymykać się z pod kontroli. Dziewczyna wie, że za nic nie może pozwolić sobie na życie z kimś urodzonym tak nisko, z kimś kto nie jest na jej poziomie. Rodzice by ją wydziedziczyli, przyniosła by wstyd całej swojej rodzinie. Jednak Cal postanawia sprawić, że ta wywyższająca się panienka nabierze trochę rozumu i zacznie traktować innych ludzi tak jak na to zasługują, a nie według tego ile mają pieniędzy... Jednak wszystko zdecydowanie wymyka się spot kontroli...
Powieść ta to nie taki zwykły romansik pełen miłości, namiętności i pięknych wyzwań. Tutaj dzieje się o wiele więcej. Są kłótnie, są potajemne schadzki, jest miłość, ale jest także nienawiść. Ogromna tragedia, choroba, ucieczka, unoszenie się dumą, domysły, kłamstwa, jest nawet ślub, życie na skraju ubóstwa, rodzinne nieporozumienia, pomoc, ratunek, wielka rozpacz, a potem wielka radość... Mogłabym Wam tak wymieniać bez końca, bo w tej książce naprawdę wiele się dzieje, ale takie moje gadanie tak naprawdę nic konkretnego Wam nie powie, bo po tę historię musicie już chwycić sami jeśli chcecie dowiedzieć się o czym tak naprawdę mówię :)
Powiem Wam, że ja jestem zadowolona z lektury. Nie był to taki banalny romans gdzie dzieją się same piękne rzeczy, ludzie są wspaniali i nie popełniają błędów. Tutaj można naprawdę zatracić się w czytaniu. Do takiego stopnia, że nawet się nie obejrzymy, a prawie 400 stron książki będziemy mieli już za sobą :) Ja jako wielka fanka romansów mogę Wam tę książkę polecić, zresztą właśnie to robię - zdecydowanie polecam osobom, które mają chęć odwiedzić dawny Dziki Zachód, ubabrać się trochę w kurzu i pobyć na prawdziwym ranczu ;)