Dziki Zachód zawsze fascynował ludzi. Jedni widzieli w nim drogę do szybkiego wzbogacenia, drudzy chcieli zagubić się na bezkresnych preriach i stać się kim zupełnie innym, byli i tacy, którzy pragnęli zostać odkrywcami nieodkrytych miejsc. Wszyscy na jakiś czas lub w ogóle porzucali swoje dawne życie i na jakiś czas stawali się zupełnie kimś innym. Jednak co na Dzikim Zachodzie może być interesującego dla panny z arystokracji, do tej pory zwiedzającej Europę i Afrykę? Nora Marlowe ma duszę podróżniczki i buntowniczki, ale jak na razie swoje pasje realizowała w bardzo ekskluzywnym stylu i równie eleganckim towarzystwie. Teraz przed nią całkowicie nieznana ziemia, a przede wszystkim ludzie znacznie różniący się od jej dotychczasowego towarzystwa.
Konwenanse, zasady, dobre maniery, młoda dama z society doskonale zna je od najmłodszych lat i panna Marlowe postępuje zgodnie z nimi. Jednak pomiędzy nimi stara się wykroić trochę wolności dla siebie, często udawało się jej to prawie doskonale. Prawie, ponieważ młoda kobieta niestety doświadczyła na własnej skórze, że chwila kaprysu kosztuje bardzo dużo. Teraz przed nią nowa przygoda - odwiedziny u rodziny w Teksasie. Nawet jednak tam trzeba pamiętać kim się jest i co przystoi damie z wyższych sfer, a co jest niedopuszczalne! Zawsze przecież znajdzie się osoba, która przypomni o tym jak powinno się zachować. Ale w całkowicie nowym otoczeniu, wśród obcych, kusi by chociaż na moment zapomnieć o tym co wypada i po prostu zrobić to, czego się pragnie bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Łatwiej powiedzieć niż wprowadzić w czyn swoje zamiary,szczególnie, iż wciąż się jest pod baczną obserwacją krewnych. Kto mógł zaintrygować obytą w świecie pannę Marlowe? Cal Barton raczej nie należy do kategorii dżentelmenów, pieniędzmi raczej także nie grzechy, no i ma ustalone zdanie o snobach i ich żeńskiej wersji. Tych dwoje dzieli wiele i łączy bardzo mało, tak naprawdę jedno - wzajemne przyciąganie. Bogata panna i biedny kowboj, to raczej związek bez przyszłości, zresztą nikt nie myśli o tym nawet w żartach. Przelotna znajomość, chwilowe emocje, nic co miałoby szansę na przetrwanie. Czy tak naprawdę jest szansa by rozwinęła się znajomość Nory i Cala? Przecież po pozorach najłatwiej jest osądzać, sekrety i brak zaufania nawet największej miłości mogą zagrozić, a co dopiero uczuciom dopiero kiełkującym. Mezalians? Być może, pod warunkiem, iż Cal i Nora będą wobec siebie szczerzy, a to nie najtrudniejsze zadanie jakie przed nimi ...
Diana Palmer jest autorką romansów i nie ma co ukrywać, że jej książka "Nora" jest innym gatunkiem. Z góry wielu czytelników, obojga płci, zarzuca takim historiom banalność, kicz i po prostu stratę czasu podczas czytania. Bywają lepsze i gorsze opowieści z tej półki, jak zresztą z każdego innego gatunku. Historie pisane przez Dainę Palmer czytałam już nieraz i za każdym razem okazywało się, że czas poświęcony na lekturę nie był stracony i pewnie za jakiś czas znowu wrócę do niej. Tym razem jest podobnie, "Nora" świetnie sprawdziła się jako lektura na zimowe popołudnie, a fabuła pozwoliła przenieść się na kilka chwil w przeszłość i na Dziki Zachód. Ten ostatni mniej przypomina westerny, bo w tle już zaczynają być widoczne wieże wydobywcze, a gorączka dotyczy ropy nie złota. Wielka miłość, sercowe rozterki oraz życiowe lekcje składają się na "Norę", która sprawdzi się także gdy nadejdą cieplejsze dni i będzie potrzeba oderwania się chociaż na moment od codzienności.