Ruth to samotna wdowa. Po śmierci męża wiedzie spokojne życie, wie co wydarzy się kolejnego dnia i nie jest przez nic ani nikogo zaskakiwana. Ma dzieci, dwoje dorosłych już synów, którzy nie mieszkają z nią. Ruth świetnie radzi sobie sama, mieszka w domu przy plaży. Wszystko zdaje się być idealne, dopóki pewnego dnia do jej drzwi nie zapuka nieznajoma kobieta, która ku zdziwieniu głównej bohaterki obwieszcza, iż przysłała ją opieka społeczna by opiekowała się Ruth. Tajemnicza kobieta nazywa się Frida i początkowo zdobywa sympatię i zaufanie głównej bohaterki, która cieszy się z nowego towarzystwa. Jest zadowolona z jej opieki i pomocy w codziennych obowiązkach, tym bardziej, że ma z kim porozmawiać i pozwierzać się. Frida wydaje się też być lekarstwem na samotność i strach Ruth, która nocami w swoim domu widuje tygrysa, przez co wydaje jej się, że zaczyna tracić zmysły. Powoli jednak wychodzi na jaw, że początkowa fascynacja Fridą może się okazać bezpodstawna, a tajemniczy tygrys jest jedynie zapowiedzią czegoś innego.
Pierwsze skojarzenie jakie od razu nasuwa się na myśl po przeczytaniu książki, to film "Życie Pi". Nie da się nie zgodzić z tym, że to powieść właśnie w stylu powyższego filmu, tak samo tajemnicza i metaforyczna, a jednocześnie niesamowicie wciągająca. Nie zdradzając rozwiązań zagadek mogę jedynie powiedzieć, że kompletnie nic z opisu nie jest takie jak się wydaje, akcja gna do przodu w średnim tempie, a jednak ciągle coś się dzieje. Dużo tu psychologicznych i filozoficznych wątków i właściwie to książka jest w większości bardziej nastawiona na logikę niż na akcję. Dzięki temu ma coś w sobie, co nie pozwala o niej zapomnieć przez długi czas. Nie zgadzam się z opinią o tym, że pierwsza połowa powieści jest nudna, bo według mnie właśnie w niej ukrytych jest wiele rzeczy, które potem uzupełnią całość. Przy tej lekturze zdecydowanie trzeba się skupić i wytężyć umysł.
"Nocny gość" oprócz tego, że odrywa od rzeczywistości na czas lektury, daje też do myślenia i pokazuje zjawisko, które w dzisiejszych czasach jest ogromnym problemem. Jest to zbytnia ufność ludzi starszych i ich samotność, oraz brak wsparcia. Bardzo denerwuje fakt, że kiedy Ruth informuje synów o Fridzie, żaden nie kwapi się do tego, by sprawdzić jej tożsamość, tym bardziej, że to oni, a nie opieka społeczna, powinni zaopiekować się swoją starszą matką. To zaważyło na mojej ocenie w stosunku do nich i trudno mi nie winić ich za dalsze wydarzenia.
Mimo, że przynajmniej ja nie byłam w stanie odgadnąć dalszych wydarzeń, warto zastanawiać się i snuć przypuszczenia. Właśnie to wciągnięcie czytelnika w akcję tak mi się podobało w tej powieści. Autorka tak sprytnie poprowadziła wątki, że nie można się domyślić końca tej historii, bo właściwie nie wiadomo czy ktoś ważny za chwilę nie umrze. Myślę, że chyba nie ma lepszej propozycji na wakacje niż taka nieprzewidywalna i lekka, a jednak tak intrygująca książka.