Po "Pokojówce" byłam ogromnie ciekawa, jak zaskoczy mnie Autorka przy kolejnej książce. Zaczynając "Noc z nim" miałam nadzieję, że będę się równie dobrze bawić, jak i przy pierwszym spotkaniu z piórem Autorki. Tak też było, jednak tym razem mam więcej "ale".
Sam zamysł książki jest naprawdę świetny, ucieczka od ojca, który chcąc ratować winnicę, ma zamiar ofiarować rękę swojej córki pewnemu starszemu mężczyźnie. Brzmi ciekawie, prawda?
Pierwsze dni Alessi w nowym miejscu są straszne, dziewczyna nie ma gdzie się podziać, nie zgarnęła ze sobą za dużo pieniędzy, więc tak naprawdę wystarcza jej jedynie na to, by przez kilka dni się wyżywić. Liczyła, że będzie jej łatwiej, że znajdzie szybko pracę i jakoś będzie żyć z dnia na dzień, a może w końcu los się do niej uśmiechnie. Jednak pewnej nocy, w której postanowiła przespać się na ławce w parku, zostaje napadnięta. Mężczyźni, którzy ją złapali, tylko jedno mają w głowie, nie interesuje ich to, że dziewczyna wręcz błaga, żeby puścili ją wolno. Na jej szczęście świadkiem zdarzenia jest sławny bokser, który po chwili wkracza do akcji i ratuje Alessie z opresji, nie bawiąc się z napastnikami. Kobieta jest mu ogromnie wdzięczna i jakby było normalnie, po prostu następnej nocy wybrałaby się do jakiegoś motelu, by więcej nie doszło do takiej sytuacji. Jednak ona postanawia znaleźć mężczyznę i co jest najdziwniejsze, spać sobie słodko u niego na posesji...
Szczerze mówiąc, trochę rozbroiła mnie ta sytuacja, która wydaje się z lekka absurdalna. No dobra, bohater ją uratował, ale nigdy nie było żadnej wzmianki o tym, że będzie dalej jej pomagał, jednak ta, jakby wprasza się do niego. I to nie jest jednorazowa sytuacja, a zdarza się to dość często. I tak naprawdę, to wszystko nie musiałoby tak źle wyglądać, jak na początku ja to widziałam, ale przez nie wiem, chyba dumę Alessi, dziewczyna unika pytań o to, kim jest i dlaczego cały czas lata za Davidem. W międzyczasie dzieje się wiele różnych rzeczy, ale co było dalej, to już dowiecie się, sięgając po książkę.
Bohaterka praktycznie od samego początku irytowała mnie swoim zachowaniem, była tak nachalna i miała problem z powiedzeniem czegoś o sobie, że było to aż śmieszne. Nie zrozumcie mnie źle, wkurzała mnie, ale miało to jakiś sens w książce. Z czasem jej zachowanie zaczęło się trochę zmieniać i dawało mi wiarę w to, że historia, którą napisała Autorka, nie zawiedzie mnie, tak jak już myślałam po początkowej frustracji. Faktycznie wszystkie elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce, dzięki czemu mogłam zacząć czerpać przyjemność z lektury. Książka troszkę przypominała bajkę o księciu na białym rumaku, który ma wybawić z opresji księżniczkę. Przynajmniej mi się to tak skojarzyło.
Początek nie zachwycił mnie, jednak z czasem, gdy bohaterzy zaczęli się do siebie zbliżać, wszystko się zmieniło. Zaczęłam inaczej patrzeć na zachowanie bohaterki, w duchu jej kibicując. David również zyskał u mnie plusa, gdyż w końcu za namową jego gosposi pomógł dziewczynie. Udało mu się też dowiedzieć kilku rzeczy o niej samej i miał lepszy pogląd na to, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Historia zaczęła nabierać tempa i sprawiać, że ciężko było się od niej oderwać. I choć nastawiałam się na coś lepszego, to nie czuję zawodu i na pewno sięgnę jeszcze po pióro Autorki. Także jeśli nie przeszkadzają wam irytujące bohaterki, to śmiało mogę polecić tę książkę.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu oraz Autorce za egzemplarz!